W poniedziałek Marciniak prowadził w Lizbonie mecz na szczycie grupy B eliminacji Euro 2020 pomiędzy Portugalią a Serbią. Po spotkaniu, które zakończyło się remisem 1:1, najwięcej mówi się o sytuacji z 73. minuty. Wtedy to po strzale głową Andre Silvy piłka trafiła w rękę Antonio Rukaviny. Marciniak najpierw energicznym ruchem pokazał na jedenasty metr, by po chwili, w wyniku konsultacji ze swoim asystentem, zmienić decyzję, anulować rzut karny i nakazać wznowienie gry od bramki.
Portugalczycy mieli o to duże pretensje do polskiego sędziego. Nawet jeszcze po końcowym gwizdku kilku z nich podeszło do Marciniaka i dyskutowało o decyzji, którą uważali za krzywdzącą dla swojego zespołu. Trener mistrzów Europy Fernando Santos powiedział w rozmowie z telewizją RTP, że po zakończeniu meczu Marciniak poprosił go o wspólne obejrzenie spornej sytuacji i po jej przeanalizowaniu przyznał, że popełnił błąd.
- Obejrzeliśmy sytuację dwukrotnie. Za pierwszym razem mieliśmy pewne wątpliwości, za drugim już nie - mówił Santos. Z kolei lider portugalskiej drużyny Cristiano Ronaldo mówił, że polski arbiter przyznał mu się do błędu w tunelu prowadzącym do szatni.
Czytaj także:
- Fernando Santos usłyszał przeprosiny od Szymona Marciniaka. "Obaj nie mieliśmy wątpliwości"
- Cristiano Ronaldo o kontrowersyjnej decyzji polskiego arbitra. "Powinien być rzut karny"
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Ta scena mówi wiele o meczu z Łotwą. "To idealnie pokazuje, jak zagraliśmy"
Były sędzia międzynarodowy Rafał Rostkowski jest zdziwiony cytowanymi przez media wypowiedziami Santosa i Ronaldo, ponieważ w jego opinii Marciniak nie miał za co przepraszać. "Media zagraniczne cytują Cristiano Ronaldo i trenera Fernando Santosa, którzy twierdzą, że sędzia Szymon Marciniak przeprosił Portugalczyków za odwołanie rzutu karnego w meczu z Serbią. To zdumiewające, bo taka zmiana decyzji była ewidentnie decyzją słuszną" - pisze w swojej rubryce na sport.tvp.pl.
Rostkowski tłumaczy, że po strzale Andre Silvy piłka najpierw odbiła się od głowy Rukaviny w okolicy nosa i prawego policzka, a dopiero potem trafiła zaskoczonego Serba w rękę. "W takiej sytuacji nie można odgwizdać przewinienia" - podkreśla. Według niego Marciniaka mogło przekonać zachowanie Rukaviny, który po podyktowaniu jedenastki zaczął pokazywać sędziemu, że najpierw dostał piłką w twarz.
W dalszej części swojej analizy były sędzia pisze, że Marciniak prawdopodobnie sam wydedukował, co się wydarzyło, a konsultacja z liniowym Pawłem Sokolnickim nie była tu kluczowa, choć mogła się przyczynić do anulowania rzutu karnego. Tak czy inaczej, zdaniem Rostkowskiego najlepszy polski arbiter zasługuje na pochwałę.
"Postąpił bardzo inteligentnie - wydedukował decyzję najlepszą dla meczu, zgodną z przepisami i sprawiedliwą, wykorzystując w tym celu wszystkie dostępne informacje lub przypuszczenia. Bez sędziów bramkowych i bez powtórek wideo" - podkreśla felietonista sport.tvp.pl. Trzeba bowiem zaznaczyć, że dla zespołu sędziowskiego Szymona Marciniaka był to pierwszy mecz od wielu miesięcy, w którym nie było odwołania do systemu VAR.
Serb był ostatnim zawodnikiem mającym kontakt z piłką zanim wyszła poza linię końcową.
Ewidentna pomyłka.