Korona Kielce - Lech Poznań: Adam Nawałka nie przekonał. Kolejorz bez celnego strzału, ale z remisem

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu (na pierwszym planie): Adam Nawałka
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu (na pierwszym planie): Adam Nawałka

Ligowa mizeria w pełnej krasie. Adam Nawałka miał tym meczem ratować swoją posadę. Lech Poznań do ostatniego gwizdka nie oddał ani jednego celnego strzału i bezbramkowo zremisował z Koroną Kielce.

Adam Nawałka w sobotę miał grać o posadę. W ostatnich dniach nazwisko trenera Lecha Poznań przewija się w mediach, niemal za każdym razem w kontekście zwolnienia przez klubowe władze. Były selekcjoner poprowadził Kolejorza już w jedenastu spotkaniach. W tym czasie nie odmienił jego gry. Mało tego, za jego kadencji zespół wpadł w kolejny kryzys i przegrał ostatnie dwa mecze w lidze.

Przełamanie miało nastąpić w sobotę w Kielcach. Przed pierwszym gwizdkiem Lech był w tabeli ósmy, a Korona dziewiąta. Zwycięstwo miało umocnić poznaniaków w grupie mistrzowskiej, a Nawałkę uchronić od zwolnienia. - Mnie to nie szkodzi i jestem ponad tym wszystkim. Szatnia czyta wiadomości, one docierają do nich i nie jest to łatwa sytuacja - powiedział zaraz przed spotkaniem trener przed kamerami Canal +. Jednocześnie zaznaczał, że ważne, by w tych momentach być drużyną.

Radosław Cierzniak: od eskorty policji do pierwszego bramkarza Legii

Były selekcjoner dokonał trzech zmian w składzie Lecha. Na ławce posadził Thomasa Rogne, przywrócił do wyjściowej jedenastki Łukasza Trałkę i dał szansę Mihaiowi Radutowi, który nie grał od połowy grudnia.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium traci punkty. Gol Lewandowskiego ratuje remis! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Styl, w jakim grał Lech, był koszmarny. Ataki miał wyprowadzać duet środkowych obrońców. Nikola Vujadinović i Rafał Janicki zaraz po otrzymaniu piłki wybijali ją na połowę rywali w nadziei, że cudem przejmie ją któryś z kolegów. Efekt? Ani jednego celnego strzału w na bramkę Korony w całym spotkaniu. Matthias Hamrol mógł sobie rozłożyć między słupkami hamak i czekać do ostatniego gwizdka. Nawałce nie pomógł żaden zmiennik. Ani wracający ze zgrupowania młodzieżówki Kamil Jóźwiak, ani Wołodymyr Kostewycz. Nagłego olśnienia nie doznał również trzymający od początku sezonu równą, czyli słabą formę Darko Jevtić.

Dramatyczną sytuację, w jakiej znaleźli się kibice na Suzuki Arena próbowali ratować gospodarze. Wprawdzie do przerwy Korona próbowała nie odstawać poziomem od Lecha, ale w drugiej połowie próbowali zaskoczyć Jasmina Buricia.

Arka - Śląsk: ważna wygrana wrocławian. Gdynianie toną przed derbami Trójmiasta

Między 60. a 71. minutą piłkarze Gino Lettieriego mieli kilka niezłych okazji. Najpierw Matej Pucko oddał strzał z kilku metrów, który ofiarnie obronił Vujadinović. Zaraz po nim kąśliwy strzał z dystansu oddał Ivan Marquez. Na koniec dwie szanse miał Wato Arweladze, ale nie wykorzystał żadnej z nich.

Po lekkim przebudzeniu Korony gra znowu stanęła i wróciliśmy do ligowej rzeczywistości. Ostatnie 20 minut to był "typowy mecz walki" w pełnym tego słowa znaczeniu. Gra była szarpana, często przerywana przez sędziego i tak do ostatniego gwizdka. W Kielcach bezbramkowy remis, w Poznaniu pewnie coraz gęstsza atmosfera.

Korona Kielce - Lech Poznań 0:0
Korona:

Matthias Hamrol - Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Oliver Petrak, Jakub Żubrowski, Łukasz Kosakiewicz, Wato Arweladze, Matej Pucko (86' Ivan Jukić) - Felicio Brown Forbes (69' Elia Soriano).

Lech: Jasmin Burić - Robert Gumny, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik - Mihai Radut (67' Kamil Jóźwiak), Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski (83' Wołodymyr Kostewycz) - Christian Gytkjaer, Pedro Tiba (67' Darko Jevtić).

Żółte kartki: Arweladze (Korona) oraz Gajos, Janicki i Trałka (Lech).

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).

Widzów: 8166.

Źródło artykułu: