"Nawałka wraca na rynek jako trener do wzięcia. Selekcjoner liczył, że latem dostanie ofertę pracy zagranicznej, dlatego też w kontrakcie (z Lechem - przyp. red.) zapisał sobie klauzulę pozwalającą dowolnej ze stron zerwać umowę po zapłacie relatywnie niewielkiego odszkodowania. Cóż… Obrazowo mówiąc, ta broń wystrzeliła mu w twarz" - ocenia Jerzy Dudek.
W najnowszym felietonie dla "Przeglądu Sportowego" 60-krotny reprezentant Polski (w latach 1998-2013) krytycznie wypowiedział się na temat pracy byłego selekcjonera Biało-Czerwonych w Lechu Poznań. Zdaniem Dudka, prowadzenie zespołu klubowego prawdopodobnie przerosło Nawałkę. Ekspert podkreślił, że Nawałka jest perfekcjonistą, ale nie przełożyło się to na wyniki Kolejorza na boisku.
"Obserwując jego etap w Lechu, miałem wrażenie, że tam szybko przestało - kolokwialnie mówiąc - żreć. Że piłkarze nie przyjęli najlepiej jego metod. Że szybko przestały im się podobać długie analizy wideo czy inne kwestie - dodał Dudek.
ZOBACZ: Dariusz Tuzimek: W Lechu gorzej rządzą niż grają (felieton) >>
Felietonista "PS" przyznał, że wina za kryzys w Lechu leży gdzieś pośrodku. Nie dziwi się też fanom, że uwierzyli w Nawałkę, bo sam uważał, iż ten związek (Lech-Nawałka) na papierze wyglądał perfekcyjnie.
Problem Nawałki było jednak to, że jako selekcjoner kadry wykonywał pracę okazjonalnie (odwiedzając co jakiś czas reprezentantów w klubach), a w Poznaniu musiał pracować codziennie i grać co tydzień o dużą stawkę.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium traci punkty. Gol Lewandowskiego ratuje remis! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]