Mateusz Skwierawski: Ryba psuje się od głowy (komentarz)

Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski
Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Dariusz Mioduski

Można krytykować trenerów pracujących ostatnio w Legii, ale wybrał ich Dariusz Mioduski. Prezes klubu od prawie trzech lat myli się regularnie i cofa klub w rozwoju.

Z Mioduskim kojarzy mi się jedna historia, gdy zachowałem się jak młody pelikan i w pół minuty przegrałem dwa razy po pięćdziesiąt euro. Podczas mistrzostw Europy we Francji zachciało mi się łatwej wygranej, bo przecież co to za problem odgadnąć, pod którym kubeczkiem znajduje się mała piłeczka, zwłaszcza gdy ma się tylko trzy warianty, a sympatyczna Cyganka przestawia kubeczki powoli i wszystko przejrzyście widać. A jak jej podstawieni znajomi wygrywają, a gapie na ulicy biją brawo, to szybki zarobek musi być przecież formalnością.

Rękę bym sobie dał uciąć, że mam rację, wskazując środkowy kubeczek. Kobieta pogadała, zamieszała nimi powoli, wybrany przeze mnie podniosła do góry, a tam pusto! Nie mogłem uwierzyć. Za chwilę nowe rozdanie, dałem drugą pięćdziesiątkę, przecież trzeba to szybko odrobić, bo za co ja później obiad zjem. Wytężyłem wzrok, skupiłem się jeszcze mocniej, ale efekt był ten sam: wyszedłem na frajera. Kobieta zaczęła się śmiać, ludzie obserwujący moją grę również, a ja byłem bliski obłędu i dalej nie rozumiałem, jak dałem się tak łatwo nabrać.

To zdarzenie przypomina mi ostatnie wybory prezesa Legii. Za każdym razem był przekonany, że robi dobrze i że tym razem się uda. A jego reakcja na efekt końcowy była pewnie zbliżona do mojej.

ZOBACZ WIDEO W Legii trwa poszukiwanie następcy Sa Pinto. "Dopóki były wyniki to Mioduski przymykał oko"

Legia miała w pewnym momencie wszystko. Była najlepszą drużyną w Polsce i to nie tylko na papierze. Na jej mecze chciało się chodzić, bo grała fajną piłkę, awansowała do Ligi Mistrzów, a w Lidze Europy potrafiła wygrać swoją grupę.

Zostało to roztrwonione w ciągu niecałych trzech lat. Klub oczywiście kontynuował sukcesy na własnym podwórku, trzy razy z rzędu zdobył mistrzostwo i dwa razy Puchar Polski, ale jak w europejskich pucharach tak i w krajowej lidze źródełko zaczyna wysychać (Legia traci już pięć punktów do pierwszej Lechii). Samolot startuje, załoga jest na pokładzie, ale pilota za sterami brak. Albo siedzi i dalej się zastanawia, do czego służą te wszystkie przyciski.

Ricardo Sa Pinto nie przepracował nawet roku. Legia Warszawa ma problem z trenerami

Mioduski stawiał na Romeo Jozaka, trenera bez doświadczenia w seniorskiej piłce, Deana Klafuricia, szkoleniowca z doświadczeniem w kobiecej piłce, i Ricardo Sa Pinto, po którym od początku można było spodziewać się kłopotów, słysząc o jego perypetiach w poprzednich miejscach pracy.

W wyborach prezesa nie widzę żadnej logiki. Nawet jego słowa z ostatnich lat brzmią dziś zabawnie.

Po zatrudnieniu Jozaka (wrzesień 2017 r.): "Dziś Legia potrzebuje charyzmatycznego lidera, który skutecznie dotrze do piłkarzy, grających w ostatnich miesiącach znacznie poniżej swoich możliwości. Takiego jak Romeo Jozak".

Po zwolnieniu Deana Klafuricia (sierpień 2018 r.): "Przed obozem przygotowawczym posłuchałem opinii wielu osób z klubu i spoza niego. Dałem się przekonać, a nie powinienem był tego zrobić. W przyszłości będę twardszy. Dziś naprawiam ten błąd".

Po zatrudnieniu Ricardo Sa Pinto (sierpień 2018 r.): "Sukcesy z Legią odnosili szkoleniowcy z silnym charakterem, którzy potrafili być liderami w szatni i radzili sobie ze stresem. On łączy trenerski warsztat z charakterem".

Jozak pracował osiem miesięcy, Klafurić cztery, a Sa Pinto siedem. Nie wiem, kto doradza Mioduskiemu, czy może prezes polega ostatecznie na własnym zdaniu, ale widząc, co dzieje się z Legią, jestem skłonny się założyć, że zwolnienie Ricardo Sa Pinto nie zapowiada lepszych czasów dla klubu. Odeszła kolonia chorwacka, portugalska, zaraz przyjdzie inna i też zostanie wyrzucona. A wnioski trzeba wyciągać. Ja już więcej z Cyganką nie zagrałem!

Dariusz Tuzimek: Koniec arogancji na najwyższym światowym poziomie (felieton)

Źródło artykułu: