57-letni Reinhard Grindel, który niedawno został oskarżony o zatajenie otrzymania drogiego prezentu (zegarka wartego kilka tysięcy euro) oraz pobieranie pensji ze spółki powiązanej z DFB, odchodzi ze struktur UEFA i FIFA.
Były już prezydent Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB) przekazał mediom, że podjął decyzję o rezygnacji z funkcji wiceprezydenta UEFA i członka Rady FIFA. "Powodem odejścia jest drogi zegarek otrzymany w prezencie od ukraińskiego oligarchy, Grigorija Surkisa" - komentuje sprawę dziennik "Bild".
Gazeta podkreśla to, że Grindel ubiegł europejskie i światowe władze futbolu. Jego dymisje, po wybuchu afery z Surkisem, były bowiem praktycznie przesądzone. - To dobry facet, ale nie mamy innego wyjścia, jak postąpić z nim twardo - "Bild" cytuje anonimowo jednego z przedstawicieli FIFA.
Der ehemalige DFB-Präsident Reinhard Grindel tritt von seinen Ämtern bei den Fußballverbänden Uefa und Fifa zurück. https://t.co/MswE3Uvt5t
— Business Insider (@BIDeutschland) 10 kwietnia 2019
ZOBACZ: Niemiecka federacja złożyła życzenia urodzinowe Mesutowi Oezilowi. "Gest pojednawczy" >>
Przypomnijmy, że kilka dni temu Grindel zrezygnował z funkcji prezydenta DFB. Skandal wokół działacza wybuchł po publikacji niemieckich gazet, które napisały o prezencie od Surkisa. Grindel miał zataić fakt otrzymania w 2017 r. luksusowego zegarka w oświadczeniu majątkowym. Dzisiaj tłumaczy się, że był to prezent urodzinowy - więcej TUTAJ.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Grosicki to zawodnik na Premier League? "Liga musi go zweryfikować"