Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Mówi ci coś data 15 grudnia 2013?
Filip Jagiełło, piłkarz KGHM Zagłębia Lubin: Zadebiutowałem wtedy w Ekstraklasie. Zagłębie Lubin przegrało z Ruchem Chorzów 1:2, a trener Orest Lenczyk zmienił mnie po 30 minutach. Starsi koledzy mówili, że zdjął mnie na wędkę, trochę o tym myślałem, ale generalnie cieszyłem się z debiutu. Z tamtego występu wyciągnąłem wnioski.
Pamiętasz kto grał wówczas w Zagłębiu?
Bramki strzegł Tomek Ptak, na prawej obronie był Bartek Rymaniak, na środku Lubomir Guldan, jeszcze Jiri Bilek, który dziś zajmuje eksponowane stanowisko w Slavii Praga, na lewej stronie defensywy Dorde Cotra. Do tego: Sebastian Bonecki, Piotr Azikiewicz, Łukasz Piątek, Arkadiusz Piech. Nie wymienię z pamięci wszystkich nazwisk. Jak widać piłkarskie i życiowe losy toczą się rozmaicie, ja się cieszę z tego co mam, chcę w jak najlepszym stylu dokończyć obecny sezon w Zagłębiu, zaliczyć udane młodzieżowe Euro i w świetnym humorze stawić się na treningach w Genui. Jeśli chodzi o mój pierwszy raz, na pewno nie zapomnę gola z Piastem Gliwice. Podawał mi Adrian Rakowski, bramki Piasta strzegł Jakub Szmatuła, a Zagłębie wygrało mecz 4:1.
Mając 16 lat dostałeś propozycję z Juventusu. To jakoś wpłynęło na twoją przygodę z piłką?
Juventus obserwował mnie w spotkaniach juniorskiej reprezentacji Polski, turniejach, w których brało udział Zagłębie, Młodej Ekstraklasie i pojawiła się oferta. Uznałem jednak, że za wcześnie na transfer. Teraz nawet takie wielkie kluby składają oferty młodym piłkarzom z różnych krajów, tak po prostu funkcjonuje futbolowy świat. Nie żyje tym co było, skupiam się na tym co jest i cieszę się z niezłej rundy wiosennej w moim wykonaniu. Wreszcie mogę pochwalić się jakimiś liczbami - są gole, asysty. Jak wszyscy koledzy z Zagłębia bardzo dobrze przepracowałem zimę i nie spoczywam na laurach. Wykonuję dodatkowe ćwiczenia, by wzmocnić się fizycznie, pracuję nad różnymi elementami piłkarskiego rzemiosła. Prosta filozofia: trening, trening, trening.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Teorie spiskowe wokół sędziego Stefańskiego. "Każdy chciał włożyć swój kij w mrowisko"
Nie miałeś obaw, że Ben van Dael odstawi cię, wiedząc, że niebawem nie będziesz już piłkarzem Zagłębia Lubin?
Trener mógłby mnie odstawić, ale gdy się dowiedział, że poważnie interesuje się mną Genoa od razu powiedział, że chciałby bym został jeszcze pół roku, bym pomógł Zagłębiu. Holenderski szkoleniowiec jest bardzo fair w stosunku do zawodników, cieszę się, że na mnie postawił, no i jestem przekonany, że się nie zawodzi.
Widzisz w sobie duże rezerwy?
Na pewno mogę poprawić znacząco grę w defensywie i temu aspektowi poświęcam dużo czasu. Na każdej płaszczyźnie jestem w stanie się poprawić, każdy mecz dużo mi daje, bo zdobywam ogranie, doświadczenie. Gdy trafię do Serie A, sprawdzę się na wyższym poziomie i rozwinę się jeszcze bardziej. Wierzę w swoje możliwości.
Bierzesz pod uwagę różne scenariusze?
Każdy. Może się okazać, że pójdę i będę grał, także mogę się nie przebić do wyjściowej jedenastki. Moim celem jest wywalczenie miejsca w podstawowym składzie i z takim przeświadczeniem udam się do Genui. Okaże się jak to wyjdzie, ale nie zamierzam się poddawać.
Jesteś nastawiony na sukces?
Pewnie, że tak. Od dziecka starałem się na maksa, by coś w piłce osiągnąć. Stać mnie na wielkie rzeczy. Mam świadomość, że gram przede wszystkim dla siebie, cieszę się, że lubię to co robię, a wielu na moim miejscu pragnęłoby trafić do włoskiej Serie A. Niczego nie zaniedbuję, także języka włoskiego.
Mówisz już po włosku?
Uczę się od dwóch miesięcy i radzę sobie całkiem przyzwoicie. To fajny język, podstawy już poznałem, codziennie dokładam dużo nowych słówek, a jak już zainstaluję się w Genui, powinienem łapać jeszcze szybciej.
Jakieś piłkarskie zwroty znasz?
Gdy przyjadę do Italii, nie powinienem mieć problemów z komunikacją w nowej drużynie.
Oglądasz Serie A w telewizji?
Staram się śledzić wszystkie mecze Genoi, choć trudno już teraz powiedzieć, jak będzie wyglądał skład w sezonie 2019-20. Niedawne spotkanie z Napoli, zremisowane 1:1, pokazało, że w drużynie Cesare Prandellego drzemie duży potencjał. Grając długo w dziesiątkę przeciw wiceliderowi Serie A, Genoa wywalczyła punkt, co zasługuje na szacunek. Trener Prandelli to fachowiec dużej klasy, który pracował z kadrą Włoch i sięgnął po srebro na finałach Euro 2012. Trafiam do świetnego otoczenia, gdzie nie brakuje klasowych piłkarzy.
Możesz wzmocnić swój nowy klub?
Nie zamierzam składać żadnych deklaracji, bo jakby coś nie wyszło, to bym się ośmieszył. Piłkarz wartość pokazuje na boisku, a ja wierzę, że poradzę sobie pod względem sportowym.
Jakie wrażenie zrobiła na tobie w meczu z Napoli linia pomocy Genoi?
Bardzo korzystne. Najbardziej doświadczony jest Miguel Veloso, który wrócił do Genoi po paru latach spędzonych w Dynamie Kijów, gdzie osiągał sukcesy. Wielokrotny reprezentant Portugalii, za którego przed laty Genoa zapłaciła Sportingowi Lizbona 9 milionów euro to jeden z najbardziej znanych zawodników w ekipie Cesare Prandellego. W meczu z Napoli czerwoną kartkę zobaczył Stefano Sturaro, wypożyczony z Juventusu, uczestnik Euro 2016 we Francji. Grał jeszcze Daniel Bessa, który ma w tym sezonie niezłe liczby. Każdy z nich ma swoje walory, ja mam inne i liczę, że przydam się nowemu zespołowi, a dobrych futbolistów nie brakuje tam w żadnej formacji. Napoli bramkę wbił reprezentant Serbii, Darko Lazović. On z kolei wystąpił niedawno w spotkaniu eliminacji Euro 2020 z Portugalią w Lizbonie.
Z Napoli przy trafieniu Lazovicia asystował Goran Pandev, gwiazda reprezentacji Macedonii. Reprezentacja Polski może się go obawiać w czerwcowym spotkaniu o punkty kwalifikacji mistrzostw Europy?
Pandev to legenda calcio, piłkarz z kapitalnym CV. Lazio, Inter Mediolan, Napoli, Galatasaray, Genoa, wciąż strzela gole w klubie i reprezentacji. Mnie na pewno będzie miło grać i trenować z kimś takim jak on, ale spokojnie, przecież po sezonie w Ekstraklasie czeka mnie jeszcze młodzieżowe Euro. Tam też wręcz wypada wypaść jak najlepiej.
Na co stać kadrę Czesława Michniewicza we włoskim turnieju?
Trafiliśmy do bardzo silnej grupy, ale na takiej imprezie nie może być inaczej. Każdy zespół, który awansował celuje w sukces. Po tym jak nie udało nam się wywalczyć bezpośredniego awansu do Euro i trafiliśmy w barażach na Portugalię, niektórzy skazywali nas na pożarcie. Porażka w Zabrzu wywołała falę krytyki, ale na rewanż pojechaliśmy w pełni zmobilizowani z nadzieją na odrobienie strat. Dokonaliśmy tego, co wielu wydawało się niemożliwe. My w żadnym momencie się nie poddaliśmy, choć w eliminacjach bywały gorsze okresy i wpadki. Po remisach z Wyspami Owczymi chyba niewielu w nas wierzyło, ale nie poddaliśmy się. Jesteśmy w takim miejscu, jakim jesteśmy i nie stoimy na straconej pozycji w obliczu konfrontacji z Belgią, Włochami i Hiszpanią. Pojedziemy do Włoch perfekcyjnie przygotowani, a o naszej sile mówią wygrane z Danią i Portugalią, przeciwnikami z wysokiej półki.
Towarzyskie mecze z Anglią i Serbią słusznie wzbudziły niepokój u kibiców?
Z Anglią zagraliśmy bardzo dobrze. Byłem po kontuzji i oglądałem to z ławki rezerwowych. Mecz z Serbią wypadł słabiej, wynik też był gorszy, ale to powinno wyjść nam na dobre już we Włoszech. Każdy z zawodników zespołu Czesława Michniewicza zdaje sobie sprawę, że takie turnieje otwierają drogę do wielkich karier. Euro to fantastyczne wyzwanie. Tworzymy kolektyw na boisku i poza nim, łączą nas wspólne cele i przyjaźnie i liczymy, że drużyna będzie istniała jak najdłużej.
Czyli myślicie o igrzyskach Tokio 2020?
Najpierw trzeba skupić się na Euro we Włoszech.
A jakie wrażenie zrobił na tobie klub CFC Genoa?
Byłem tam w zasadzie jeden dzień. Przeszedłem badania lekarskie, zobaczyłem jak wygląda ośrodek treningowy. Widziałem dwa boiska, które zrobiły na mnie duże wrażenie.
W Zagłębiu chyba nie mogłeś i nie możesz narzekać na takie kwestie?
Mamy do dyspozycji 8-9 boisk, to jest europejski top. Warto się starać, ciężko pracować i walczyć o realizację swoich marzeń. Dzięki Zagłębiu ukształtowałem się jako piłkarz i trafiam do Serie A.
Zdążyłeś poznać choćby w małym stopniu Genuę?
To piękne miasto, pełne zabytków, ze wspaniałą historią. Widziałem statek, na którym Krzysztof Kolumb wyruszył w rejs na odkrycie Ameryki. Później będzie okazja zobaczyć więcej, ale wybieram się do Italii przede wszystkim, by grać w piłkę. Mój nowy klub też ma duże zasługi dla włoskiego futbolu, aż 9 razy sięgał po mistrzostwo kraju.
Nie czujesz się jak Kolumb, który też będzie odkrywał nowy piłkarski ląd?
Każdy człowiek pisze swoją historię.
Nie będzie ci łatwiej, szlak przecież przetarł Krzysztof Piątek?
Krzysiek strzela mnóstwo goli, ja jestem pomocnikiem, mam inne zadania. Zrobię wszystko co w mojej mocy by nie zawieść nowego pracodawcy, bo kupiono mnie dlatego, że wiąże się ze mną jakieś plany, czegoś się oczekuje.
Poradzisz sobie z presją?
Wybrałem taki, a nie inny zawód i nie mogę narzekać. Presja to normalna rzecz w piłce nożnej.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa: KGHM Zagłębie Lubin włącza się do walki o puchary, fatalna Jagiellonia Białystok bez szans
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Wisła Kraków u progu rewolucji. Maciej Stolarczyk już buduje zespół na kolejny sezon