We wtorkowy wieczór drużyna Kloppa dokonała wielkiej rzeczy - w drugim meczu półfinałowym Champions League z Barceloną odrobiła trzybramkową stratę z Camp Nou, pokonała "Dumę Katalonii" 4:0 i awansowała do finału. Wyczynem "The Reds" zachwyca się cały piłkarski świat. Mourinho nie jest tutaj wyjątkiem.
- Nie spodziewałem się tego. Mówiłem, że niemożliwe nie istnieje i że Anfield jest jednym z miejsc, w którym może stać się to możliwe, ale się tego nie spodziewałem - mówił były trener Realu Madryt i Manchesteru United w studiu telewizji BeIN Sports.
- Dla mnie ta "remontada" ma jedno imię - Juergen - podkreślił dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów (w 2004 z FC Porto i w 2010 z Interem Mediolan). - Tu nie chodziło o taktykę, o filozofię, a o serce, duszę i tę niesamowitą więź, jaką Klopp stworzył ze swoimi piłkarzami. Oni ryzykowali zakończenie fantastycznego sezonu bez żadnego powodu do świętowania. Teraz są o jeden krok bliżej od klubowego mistrzostwa Europy. Juergen na nie zasłużył - dodał.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto w finale Ligi Mistrzów? "Pochettino ma plan"
Czytaj także:
- Wymowne zachowanie Leo Messiego po meczu Liverpool - Barcelona
- Juergen Klopp zdradził tajemnicę rzutu rożnego Alexandra-Arnolda
- To, co robią w Liverpoolu jest fantastyczne, ale w tym wydarzeniu chodzi o niego - kontynuował Portugalczyk. - Ono jest odbiciem jego osobowości - człowieka, który się nie poddaje, który jest wojownikiem i daje z siebie wszystko. Nie płacze, bo traci zawodnika, czy dlatego, że jego zespół musi grać 50 czy 60 meczów, gdy trenerzy w innych ligach lamentują, bo ich zawodnicy muszą rozegrać tych spotkań 30 czy 35. Tu najważniejsza była mentalność Juergena.
Mourinho liczy teraz na zwycięstwo Kloppa i jego drużyny w finale Ligi Mistrzów. - Juergen zasługuje, żeby mu się to udało, bo wykonuje wspaniałą pracę. A przegrał już dwa finały Champions League i jeden finał Ligi Europy - zauważył.
W stosunku do Barcelony były szkoleniowiec Realu skierował kilka cierpkich uwag, przede wszystkim za zachowanie przy czwartym golu dla Liverpoolu. Trent Alexander-Arnold szybko wykonał rzut rożny, a piłkarze Barcy zagapili się i zostawili Divocka Origiego całkowicie bez opieki.
- Jeśli zobaczyłbyś takiego gola w meczu drużyn U14 czy U15 powiedziałbyś: "dzieciaki zaspały", "dzieciaki nie mają odpowiedniej mentalności do gry w piłkę", "dzieciaki muszą się nauczyć podstaw". My mówimy jednak o najlepszych piłkarzach na świecie i ta bramka pokazała ich stan psychiczny - ocenił Mourinho.
- W przerwie powiedziałem, że jeśli Liverpool strzeli drugiego gola, atmosfera na Anfield stanie się trudna do zniesienia dla gości. Barcelona ma jednak w swoim składzie znakomitych graczy, przyzwyczajonych do rywalizacji na najwyższym poziomie. Gra przeciwko Realowi, gra w półfinale czy finale Ligi Mistrzów, to ich naturalne środowisko. I dlatego bardzo trudno jest mi wytłumaczyć to, co się stało - przyznał jeden z najsłynniejszych trenerów piłkarskich na świecie.