To może być koniec Ligi Mistrzów, jaką znamy. UEFA planuje wielką rewolucję w europejskich pucharach

Newspix / Romain Lafabregue/Icon Sport / Rozgrywki Ligi Mistrzów cieszą się zainteresowaniem na całym świecie
Newspix / Romain Lafabregue/Icon Sport / Rozgrywki Ligi Mistrzów cieszą się zainteresowaniem na całym świecie

Od 2024 roku europejskie puchary mają przejść rewolucję. UEFA chce zrobić wszystko, by zapobiec powstaniu Superligi zrzeszającej najlepsze kluby. Dlatego zamierza wprowadzić reformę, która wielkim gwarantuje jeszcze więcej korzyści.

W tym artykule dowiesz się o:

Do informacji dotyczącej planów UEFA dotarł dziennikarz "New York Times". Reforma najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek ma wejść w życie od 2024 roku. To byłby koniec Ligi Mistrzów, jaką obecnie znamy. Europejska federacja pracuje nad wariantem, według którego 24 ekipy miałyby stałe miejsce w LM.

To miałaby być odpowiedź UEFA na plany największych europejskich klubów, które od lat planują organizację Superligi. Reforma doprowadziłaby do tego, że rozstrzygnięcia w ligach krajowych byłyby bez znaczenia w kontekście uczestników Ligi Mistrzów. Najsilniejsze europejskie zespoły chcą sobie zabezpieczyć prawo gry w prestiżowych rozgrywkach, co wiąże się z dodatkowymi wpływami do budżetu.

Dla klubów brak gry w Lidze Mistrzów to potężna wyrwa w budżecie. Przykładem jest Manchester United, który w tym sezonie nie znajdzie się w pierwszej czwórce Premier League i tym samym nie wywalczy przepustki do LM. Przez to straci wpływy nie tylko z premii od UEFA, ale też z praw telewizyjnych i sponsorskich. To zdecydowanie ponad 100 milionów euro.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Finał Pucharu Polski rozczarował. "Mecz nie był fenomenalny, a otoczka pozostawia dużo do życzenia"

"New York Times" opublikował informacje o tym, jak wyglądałaby "nowa" Liga Mistrzów. Nadal liczyłaby 32 drużyny, ale 24 miejsca byłyby stałe. Tylko cztery miejsca przysługiwały na podstawie wyników z rozgrywek ligowych, a kolejne cztery to awanse z drugiej dywizji, czyli Ligi Europy, choć nazwa tego pucharu może się jeszcze zmienić.

Projekt zakłada, że faza grupowa Ligi Mistrzów zostałaby wydłużona. Zespoły grałyby w czterech grupach po osiem drużyn, a najlepsze zespoły kwalifikowałyby się do fazy pucharowej. To zwiększyłoby liczbę meczów pomiędzy najlepszymi drużynami, a co za tym idzie wzrost kwoty z praw telewizyjnych. Zamiast sześciu meczów w LM, każdy klub rozegrałby ich co najmniej dwanaście.

Jest jednak drugie dno reformy: mistrzowie z niżej notowanych lig - jak Holandia, Belgia, Portugalia czy z krajów Europy Wschodniej - zostaną zdegradowani do Ligi Europy, gdyż nie będzie dla nich miejsca wśród najbogatszych. To uderzyłoby w takie kraje jak Polska. Co prawda nasze drużyny w pucharach nie zachwycają, ale po reformie droga do fazy grupowej LM byłaby praktycznie zamknięta.

Z kolei Liczba uczestników Ligi Europy byłaby zmniejszona z 48 do 32. Od 2021 roku rozgrywany ma być trzeci europejski puchar, w którym rywalizować mają 64 drużyny z niżej notowanych w rankingu UEFA krajów, w tym z Polski. Według regulaminu, najlepsze drużyny mogłyby również awansować do wyższej dywizji.

Reformę popierają największe kluby, zwłaszcza z Hiszpanii i Włoch. Twierdzą, że zmiany są potrzebne, aby zapewnić większą gwarancję budżetową. UEFA prowadzi rozmowy z Europejskim Stowarzyszeniem Klubów, którym kieruje szef Juventusu Turyn, Andrea Agnelli. Ten zapewnił, że mecze nadal miałyby być rozgrywane w środku tygodnia.

Odmienne zdanie na temat zmian ma choćby prezes hiszpańskiej La Liga, Javier Tebas. - Nie możemy tego zaakceptować. W rzeczywistości otrzymaliśmy konkretny projekt opracowany przez UEFA w pełnej współpracy z małą grupą bogatych i potężnych europejskich klubów. Ten format mógłby zniszczyć krajowe rozgrywki - mówił w rozmowie z "The Times".

Zobacz także:
Liga Europy 2019. Chelsea - Eintracht. Niezwykłe zachowanie Ante Rebicia
Liga Europy 2019. Chelsea FC w finale! Eintracht odpadł po rzutach karnych

Źródło artykułu: