Przed Wisłą Płock 13. sezon w Lotto Ekstraklasie. Szczęśliwy, ponieważ w tym dwunastym drużyna uratowała się rozpaczliwie przed spadkiem. Dopiero po drugiej zmianie trenera ekipa wyrwała odpowiednią liczbę punktów i na stałe ewakuowała się z miejsc oznaczających degradację. Po zwycięstwie 1:0 na stadionie Górnika Zabrze w sobotę potwierdziła utrzymanie na własnym terenie.
Trener Leszek Ojrzyński dokonał czterech zmian w podstawowym składzie. Dwie były wymuszone, ponieważ Jake McGing doznał poważnej kontuzji, a Angel Garcia pauzował z powodu kartek. Zastąpili ich na bokach defensywy Igor Łasicki i Patryk Stępiński. Ponadto trener płocczan wolał na prawej stronie drugiej linii Ricardinho zamiast Alena Stevanovicia, a w ataku Grzegorza Kuświka, a nie Oskara Zawadę.
Czytaj także: Pogoń Szczecin żegna piłkarzy. Michał Żyro i Jin Izumisawa opuszczają klub
Już w 12. minucie kibice w Płocku skandowali imię i nazwisko Dominika Furmana. Skłoniły ich do zagrzewania lidera zespołu wykonywane przez niego rzuty wolne. Nie minął kwadrans i Furman dwukrotnie zmusił Lukasa Hrosso do wysiłku swoimi kopnięciami ze stojącej piłki. Generalnie bramkarz Zagłębia miał więcej pracy, choć głównie po stałych fragmentach. Zbudowanie składnego ataku między obrońcami beniaminka nie było proste dla Wiślaków. Przez 45 minut tylko raz udało się gospodarzom przeprowadzić szybki atak i Hrosso interweniował po uderzeniu Mateusza Szwocha. Nie skapitulował, więc piłkarze schodzili do szatni przy bezbramkowym wyniku.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piast Gliwice zasłużył na mistrzostwo Polski. "W odróżnieniu od Legii i Lechii świetnie wykorzystali wiosnę"
Im dłużej trwało spotkanie, tym częściej podnosiło się ciśnienie płocczanom. Dawid Ryndak kopnął piłkę do ich bramki w sytuacji sam na sam z Bartłomiejem Żynelem, tyle że był na półmetrowym spalonym i gol nie został uznany.
Zagłębie zagrało w Płocku w optymalnym składzie i nie pękało. Solidnie broniło i kontratakowało, kiedy wyczuło bojaźń przeciwnika. Wisła w tym meczu zaczęła igrać z ogniem, ponieważ jej przeciwnik sprawiał wrażenie zdolnego do strzelenia gola. Na przykład w 55. minucie Szymon Pawłowski sprawił problem Bartłomiejowi Żynelowi mocnym uderzeniem zza pola karnego. W 65. minucie poprawiał Giorgi Iwaniszwili i ponownie musiał wykazać się bramkarz z Mazowsza.
Czytaj także: Michalis Manias zagra w Pogoni Szczecin. Jest pierwszym Grekiem w zespole
W drugiej połowie tylko jedna sytuacja podbramkowa gospodarzy, a konkretnie Giorgiego Merebaszwiliego zasługiwała na wyróżnienie. Poza tym Nafciarze grali kunktatorsko, asekuracyjnie. Schowanie głów w piasek w końcówce spotkania opłaciło się, choć w 79. minucie byt płocczan w Lotto Ekstraklasie zawisł na włosku. Po dośrodkowaniu Vamary Sanogo strzał w poprzeczkę bramki Wisły oddał Dawid Ryndak.
Ciśnienia nie wytrzymał Leszek Ojrzyński, którego sędzia wyrzucił w końcówce regulaminowego czasu na trybuny. Dopiero po pięciu doliczonych minutach zdenerwowany szkoleniowiec mógł odetchnąć i ucieszyć się z wykonania misji utrzymanie.
Wisła Płock - Zagłębie Sosnowiec 0:0
Składy:
Wisła: Bartłomiej Żynel - Igor Łasicki (70' Bartłomiej Sielewski), Alan Uryga, Adam Dźwigała, Patryk Stępiński - Dominik Furman, Damian Rasak - Ricardinho (46' Oskar Zawada), Mateusz Szwoch, Giorgi Merebaszwili - Grzegorz Kuświk (62' Karol Angielski)
Zagłębie: Lukas Hrosso - Michael Heinloth, Lukas Gressak, Piotr Polczak (77' Kacper Radkowski), Tomasz Nawotka - Mateusz Możdżeń (67' Giorgi Gabedawa), Sebastian Milewski - Dawid Ryndak, Szymon Pawłowski, Żarko Udovicić (46' Giorgi Iwaniszwili) - Vamara Sanogo
Żółte kartki: Uryga, Stępiński (Wisła) oraz Gressak, Nawotka, Iwaniszwili, Ryndak, Pawłowski (Zagłębia)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
[multitable table=974 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]