Chociaż FC Barcelona długo rozgrywała świetny sezon, w jego decydujących momentach zawiodła swoich kibiców na całej linii. Najpierw przydarzył się rewanżowy mecz z Liverpoolem, w którym przegrali aż 0:4 i stracili gigantyczną przewagę z pierwszego spotkania (3:0).
Z kolei w sobotni wieczór Duma Katalonii przegrała finał Pucharu Króla z Valencią (1:2). Po meczu na sile zyskały pytania o przyszłość drużyny pod wodzą Ernesto Valverde, choć prezydent Josep Maria Bartomeu przekonuje, że nie dojdzie do zmiany trenera.
- To nie jest wina trenera. Mieliśmy wiele okazji, ale nie udało się ich wykorzystać. Nawet jeśli drużyna oddaje dużo strzałów, liczą się zdobyte bramki - ocenił po spotkaniu z Valencią (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sukcesy Roberta Lewandowskiego przechodzą bez echa. Czas na nowe wyzwania?
Najlepszym piłkarzem Barcelony w tym meczu był Leo Messi, który po raz wtóry w tym sezonie musiał w pojedynkę ciągnąć cały zespół. Jeden gol nie wystarczył jednak choćby do remisu i dogrywki.
"Koledzy znów zawiedli Leo Messiego. Argentyńczyk mógł się poczuć opuszczony i osamotniony. Znaczące były chwile po końcowym gwizdku, gdy sam stał na boisku. Połowa jego kolegów leżała na murawie, druga połowa do niego nie podeszła" - pisze "El Mundo Deportivo".
Ernesto Valverde nie zamierza odchodzić z Barcelony. Czytaj więcej--->>>
Indywidualnie Messi rozegrał znakomity sezon, strzelając w La Liga 36 goli, aż 12 w Lidze Mistrzów i trzy w Pucharze Króla. Zakończenie go jednak tylko z mistrzostwem kraju to pewne rozczarowanie dla Argentyńczyka.