PKO Ekstraklasa. ŁKS - Lechia: Kazimierz Moskal i Piotr Stokowiec chwalą wzajemnie swoje zespoły

Po bezbramkowym remisie w meczu ŁKS-u Łódź z Lechią Gdańsk, trener gospodarzy Kazimierz Moskal chwalił rywali za postawę w obronie. Z kolei Piotr Stokowiec był pełen uznania dla stylu gry biało-czerwono-białych.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Piotr Stokowiec PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: trener Piotr Stokowiec
Szkoleniowiec Łódzkiego Klubu Sportowego z dużym szacunkiem wypowiadał się o drużynie z Gdańska zwracając szczególną uwagę na to, jak ta zachowywała się na boisku po czerwonej kartce dla Żarko Udovicicia pod koniec pierwszej części gry (czytaj więcej na ten temat)

- Wszyscy czujemy niedosyt, że nie udało się wygrać. Szczególnie po tym, jak całą drugą połowę i część pierwszej graliśmy w przewadze. Ale przypomnę, że to jest Lechia Gdańsk, która zdobyła Puchar i Superpuchar Polski. Nawet grając jedenastu na dziesięciu musieliśmy być bardzo czujni, bo przeciwnicy potrafili wyprowadzić kilka groźnych ataków. Nie chcę dyskutować, czy byliśmy lepsi czy gorsi. Zdajemy sobie sprawę, że czegoś zabrakło i trudno być w skowronkach, jeśli było się zespołem lepszym i nie udało się wygrać - ocenił Kazimierz Moskal.

- Dużymi fragmentami pokazaliśmy dużo jakości grając w "niedowadze". Choć przed nami równie ważne mecze, to ten traktowaliśmy priorytetowo. To nie tak, że coś zaniedbaliśmy, żeby tu przetrwać. Było to ciekawe widowisko - oglądaliśmy dużo sytuacji z obu stron. Uważam, że nie zawiedliśmy, choć zabrakło tego, co najważniejsze czyli bramek, ale wynik mógł odwrócić się w każdą inną stronę - stwierdził trener Lechii Piotr Stokowiec.

Ełkaesiacy mieli w tym spotkaniu blisko 70 procent posiadania piłki. Oddali aż 26 strzałów wobec tylko ośmiu przeciwników. Mimo tego łodzianie nie dali rady sforsować defensywy Lechistów, a w bramce bardzo dobre zawody rozegrał Dusan Kuciak.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: co za wynik piłkarza i legendy NBA. Odbijali piłkę w nieskończoność

- Lechia grając w dziesięciu solidnie się broniła. Nie było miejsca przed polem karnym, by poszukać przestrzeni, fajnego dogrania piłki. Stąd też nie mieliśmy klarownych, stuprocentowych sytuacji. Lechia słynie z tego, że grała bardzo solidną, wyrachowaną piłkę i to też pokazała. Dani Ramirez musiałby sam minąć pięciu obrońców i wtedy by może się sytuacja stworzyła. Dla mnie jest oczywiste, że to nie miało miejsca - podkreślił Moskal.

Gdyby określić nastrój trenera ŁKS-u Łódź po spotkaniu, byłby to raczej umiarkowany optymizm. Szkoleniowiec bierze bowiem pod uwagę wszystkie okoliczności.

- Nie udało się strzelić bramki, nie mieliśmy też jednak stuprocentowej sytuacji. Parę strzałów jednak oddaliśmy i czasem kotłowało się pod bramką Kuciaka. Trzeba to ocenić pozytywnie. Ten mecz powinien nam dać dużo pewności, którą dotąd przecież mieliśmy, ale pamiętajmy, że jesteśmy na innym poziomie rozgrywkowym. To już nie jest I liga, a Ekstraklasa. Wymagania są dużo wyższe przez większe doświadczenie drużyn i zawodników. Tym nas na pewno biją na głowę. Musimy się uczyć i temu te mecze będą służyć - zakończył.

Czytaj również: Telewizja Polska ogłosiła, które mecze pokaże na starcie sezonu 

Z kolei zdaniem Piotra Stokowca łodzianie poradzili sobie bardzo dobrze, jak na pierwszy mecz w PKO Ekstraklasie. Dla samego klubu to może nie była nowość, ale wielu piłkarzy dopiero zadebiutowało w najwyższej klasie rozgrywkowej.

- ŁKS pokazał się z bardzo dobrej strony. Życzę im żeby zagrali takie dwadzieścia meczów, bo to jest ważne w lidze. A my mieliśmy swoje problemy. Przez czerwoną kartkę skomplikowaliśmy sobie mecz. Nie będę mówił o skali trudności, bo wiem że ŁKS będzie chwalony, bo na to zasługuje po piątkowym meczu. My jesteśmy gotowi, by usunąć się w cień i docenić ten punkt, bo zapracowaliśmy na niego. Niełatwo się gra w takiej sytuacji - powiedział trener zdobywców Pucharu i Superpucharu Polski.

Ani minuty na boisku nie spędził Flavio Paixao. Piotr Stokowiec zaznaczył jednak, że Portugalczyk to bardzo ważny gracz w jego zespole, ale musi być gotowy na kolejne wyzwania.

- To są takie roszady "personalne", nie chcę się długo nad tym rozwodzić. Flavio to szczególny zawodnik, kapitan drużyny. Jego pozycja w drużynie się nie zmieniła. To nie jest rezerwowy, to zawodnik z podstawowej jedenastki. Podobnie jak inni, którzy nie wystąpili w tym meczu. Zaczynamy maraton gry i każdy będzie potrzebny. Na pewno będą duże rotacje - zapowiedział szkoleniowiec Biało-Zielonych.

ŁKS zagra w najbliższej kolejce na wyjeździe z Cracovią. Lechię czeka najpierw w czwartek spotkanie w eliminacjach Ligi Europy z Broendby IF, a później ligowa potyczka w Gdańsku z Wisłą Kraków.

Czy mecz ŁKS-u z Lechią był miły dla oka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×