Sampdoria rozpoczęła mecz źle i straciła gola w 8. minucie wskutek pierwszego konkretnego ataku FC Crotone. Nicola Nanni wrzucił idealną piłkę za plecy obrońców z Genui, a Salvatore Molina ominął zdezorientowanego Bartosza Bereszyńskiego. Strzelec gola wygrał pojedynek sam na sam z Emilem Audero i dał kibicom na południu Włoch nadzieję na ogranie zespołu z Serie A. Bereszyński musiał wziąć na siebie część odpowiedzialności za tę bramkę.
Sampdoria miała problem z odpowiedzeniem czymś wyrazistym. Po 25 minutach sędzia zarządził przerwę na uzupełnienie płynów i w jej czasie trener Eusebio Di Francesco miał o czym rozmawiać ze swoimi podopiecznymi. Ustawieni na desancie Fabio Quagliarella i Gianluca Caprari byli odcinani od podań przez uskrzydlonych dobrym wynikiem piłkarzy Crotone.
Czytaj także: Mariusz Stępiński z asystą, Paweł Jaroszyński zadebiutował
Piłkarze Sampdorii otworzyli drogę do bramki drugoligowca w 37. minucie. Caprari znalazł się za linią obrońców, dostał podanie z głębi pola i pokonał Alexa Cordaza w sytuacji sam na sam. Drużyna z Genui poszła za ciosem i już przed przerwą odwróciła wynik. W 42. minucie Fabio Quagliarella huknął na 2:1 z rzutu karnego po faulu Moreno Ruttena na Nicoli Murru. Rozdrażniona Sampdoria dopadła gospodarzy w kwadransie przed przerwą i już nie oddała prowadzenia.
ZOBACZ WIDEO Wolfsburg wygrywa na inaugurację! FC Koeln bez punktów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W środku pola Sampdorii grał Karol Linetty i był widocznym zawodnikiem. Mógł żałować, że po jego podaniu Jakub Jankto przestrzelił. Jak zresztą cała jedenastka z Genui, ponieważ wynik pozostawał na styku, a jej rywale po przerwie jeszcze raz zaatakowali.
Przyjezdni ostatecznie pozbawili przeciwnika zapału w 60. minucie, a gol miał trzech ojców. Po pierwsze Bartosza Bereszyńskiego, który swoim rajdem i dośrodkowaniem odkupił winy z początku spotkania. Po drugie trenera Di Francesco, który niewiele wcześniej wprowadził z ławki rezerwowych Gonzalo Maroniego. Młodzian główkował do siatki w pierwszym kontakcie z piłką. Przy wyniku 3:1 było już jasne, że awansuje Sampdoria.
Blucerchiati wygrali zasłużenie i z czasem zaczęli kontrolować wydarzenia. Nie można natomiast powiedzieć, że awansowali bez wysiłku i byli niezagrożeni przez pierwszoligowca. Przez godzinę w Crotone było gorąco. Za tydzień Sampdoria zagra na inaugurację Serie A z Lazio. Niemal na pewno bez Maroniego, który doznał kontuzji i opuścił boisko na noszach.
FC Crotone - Sampdoria Genua 1:3 (1:2)
1:0 - Salvatore Molina 8'
1:1 - Gianluca Caprari 37'
1:2 - Fabio Quagliarella (k.) 42'
1:3 - Gonzalo Maroni 60'
Składy:
Crotone: Alex Cordaz - Vladimir Golemic, Guillaume Gigliotti, Giuseppe Cuomo - Moreno Rutten (62' Mattia Mustacchio), Niccolo Zanellato (81' Tomislav Gomelt), Andrea Barberis (66' Zak Ruggiero), Ahmad Benali, Salvatore Molina - Junior Messias, Nicola Nanni
Sampdoria: Emil Audero - Bartosz Bereszyński, Jeison Murillo, Omar Colley, Nicola Murru - Ronaldo Vieira, Jakub Jankto, Karol Linetty (85' Manolo Gabbiadini) - Gaston Ramirez (70' Albin Ekdal) - Fabio Quagliarella, Gianluca Caprari (59' Gonzalo Maroni)
Żółte kartki: Benali (Crotone) oraz Jankto, Caprari, Bereszyński (Sampdoria)
Sędzia: Juan Luca Sacchi