Stadion bez mowy nienawiści? Warszawski klub udowodnił, że to możliwe

Facebook / Na zdjęciu: drużyna AKS Zły
Facebook / Na zdjęciu: drużyna AKS Zły

- Ludzie zawsze idą za liderem. Gdyby przedstawiciele przewodzących grup kibicowskich zachowywali się inaczej, to zjawisko "hejtu" zostałoby znacznie ograniczone - mówi Karolina Szumska, prezeska klubu AKS "Zły", który wprowadził zakaz przeklinania.

W tym artykule dowiesz się o:

Czy możliwy jest stadion bez mowy nienawiści? Czy każdy mecz musi zamieniać się w kibicowską walkę prymitywnych plemion? Niekoniecznie. Klub AKS "Zły" z Warszawy pokazuje, że możliwa jest inna forma kibicowania. Ich mecze w klasie A przyciągają setki kibiców, choć Karolina Szumska, prezes klubu, prosi od razu, żeby zaznaczyć, że w klasie A grają piłkarze zaś piłkarki w 3. lidze. - Traktujemy te drużyny na równi, to dla nas bardzo ważne - mówi. Inicjatywa "Złego" została dostrzeżona na świecie, UEFA wybrała go "najlepszym amatorskim klubem Europy".

Rafał Suś, Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Jak odniesie się pani do popularnego powiedzenia, że "stadion to nie teatr"?

Karolina Szumska, AKS "Zły":
A niby dlaczego nie? Skoro w Manchesterze jest teatr marzeń... My traktujemy mecz jak spektakl, nie patrzymy na inne kluby, mamy swój regulamin, przeklinać mogą jedynie dzieci do lat 4.

"Ok". Ale przyjeżdża do was drużyna przyjezdna i…

Ostatnio była taka sytuacja, do przeklinającego kibica podszedł nasz ochroniarz, Marcin, i przypomniał, że na trybunach są dzieci. Zadziałało. Generalnie ludzie przyjmują tę konwencję. Podobnie zawodnicy rywali, którzy po meczu dziękują nam za kulturalny doping.

Mówi się o was, że jesteście polskim odpowiednikiem St. Pauli, klubem lewicowym...

Właściwie wzorowaliśmy się na innym klubie z Hamburga, HFC Falke. Wolę nazywać nas klubem dla wszystkich niż klubem lewicowym. Polityka zostaje poza bramami stadionu. Przychodzą do nas kibice z lewej i z prawej. U nas od początku przyjęto pewne zasady, nasi fani się do nich stosowali.

ZOBACZ WIDEO: El. ME 2020. Łotwa - Polska. Kamil Glik: Jestem "zagrzany". Każdy grał pod siebie. Powiedziałem to w szatni

A gdyby kibic drużyny przeciwnej przyjechał w koszulce z napisem "White power"?

Zostałby poproszony o zakrycie symbolu, w ostateczności wyproszony ze stadionu. Ale generalnie nie mamy takich sytuacji, ludzie wiedzą, gdzie przyjeżdżają. Zresztą w tych niższych ligach doping jest raczej kulturalny. Byliśmy niedawno na meczu w Celestynowie, był fantastyczny klimat, rodziny z dziećmi, piknik z grillem.

Może to jest przyszłość? Trochę na wzór sportu amerykańskiego?

Możliwe. Byłam kiedyś na meczu LA Galaxy i był to jeden wielki piknik. A w związku z tym, że było to w Dniu Niepodległości, to było mnóstwo dodatkowych atrakcji jak  przelot samolotów, lądowanie spadochroniarzy. Oczywiście kibicami były w znacznym stopniu rodziny z dziećmi. Nasze trybuny w w blisko 40 procentach zapełniają kobiety, jest pełno dzieci, staramy się organizować dla nich imprezy, np. na mecz z Otwockiem ściągamy cyrkowców. Chcemy, żeby mecz piłkarski kojarzył się pozytywnie, żeby był okazją do fajnego spędzenia czasu. Chcę wierzyć w to, że to jest przyszłość kibicowania, że mecz może jednoczyć lokalną społeczność.

Czemu w Polsce jest tyle nienawiści na trybunach?

Od kiedy chodzę na mecze, a przecież mój dziadek był prezesem Piasta Nowa Ruda, więc chodziłam "od zawsze", nie mogę tego zrozumieć, nie umiem odpowiedzieć do końca na to pytanie. Ma to pewnie sporo wspólnego z rytuałami plemiennymi. Tym bardziej że przecież nie jest to specyfika wyłącznie polska.

Mecz można potraktować jako pewien sposób wyrzucenia emocji?

Oczywiście, ale dlaczego złych? Uwolnienie energii u nas na stadionie jest na tym samym poziomie, bez wulgaryzmów. Pokazujemy, że zmiana jest możliwa, ale oddolnie.

Gdybym chciał przyjść na wasz mecz z 7-letnim dzieckiem to byłoby to dla niego fajne doświadczenie, ale na mecz dużej drużyny już nie pójdę. Są mecze, które są nawet festiwalami bluzgów.

Ludzie zawsze idą za liderem. Gdyby przedstawiciele przewodzących grup kibicowskich zachowywali się inaczej, to zjawisko "hejtu" zostałoby znacznie ograniczone. Oczywiście byłoby to trudne, ale jakiś czas temu byłam na debacie z prezesem i kibicami Śląska Wrocław. Rozmawialiśmy po debacie godzinę i byłam pod wrażeniem, to byli normalni ludzie na poziomie.

A potem jadą na mecz do Łodzi i robią zadymę a klub zrywa współprace ze stowarzyszeniem.

To była inna grupa, ale bardziej chcę powiedzieć, że coraz więcej jest tych normalnych ludzi, że ta zmiana następuje.

ZOBACZ: AKS Zły najlepszym amatorskim klubem Europy

Kluby są zakładnikami chuliganów, ponieważ są uzależnione ekonomicznie - stanowią oni sporą część stadionowej frekwencji.

Dlatego należy zmieniać to oddolnie. Staramy się wytyczać nowe szlaki, pokazujemy, że można przyciągnąć więcej osób.
Kibiców ekstraklasowych liczymy jednak w tysiącach.

Jasne, ale nasi seniorzy grają w klasie A, czyli w 7. lidze, w sumie dopiero zaczynamy, bo klub istnieje od 4 lat, a potrafimy na meczach regularnie mieć po 400-500 osób. Ostatnio niewiele zabrakło, żebyśmy przekroczyli tysiąc. To zdecydowanie więcej niż na meczach klubów grających nawet kilka lig wyżej. Pokazujemy, że ludzie chcą czegoś innego, czegoś nowego, że potrzebują spędzić milo czas. Tworzy się pewna fajna społeczność, różnorodna, otwarta na nowości.

ZOBACZ. Haniebny mecz. 48:0 czyli dorośli zabawili się kosztem dzieci.


W WP prowadzimy akcję przeciwko mowie nienawiści. Pokazujemy język polityki, który czasem kojarzy się nam z językiem stadionów.

My jako klub wolimy się od bieżącej polityki odcinać, to dla nas ważne, ponieważ ludzie z różnych stron przychodzą na nasze mecze i normalnie ze sobą rozmawiają. A więc jest to możliwe. Nie da się jednak uciec od tego, że życie codzienne ma wpływ na sposób wyrażania emocji. Język nienawiści to często efekt frustracji. Uciekamy do jakiejś grupy. Oczywiście piłka dodatkowo ma zabarwienie religijne, co powoduje, że ten język jest bardziej dosadny.

Waszą działalność doceniła UEFA wybierając was na najlepszą amatorską drużynę Europy.

Tak, to niesamowite. I pozwala szerzyć idee na cały świat… bo dlaczego nie?

Źródło artykułu: