Premier League: nawałnica Liverpoolu i zwycięstwo w hicie z Tottenhamem!

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Serge Aurier (z lewej) oraz Sadio Mane
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Serge Aurier (z lewej) oraz Sadio Mane

W hicie z Liverpoolem Tottenham strzelił gola już w 1. minucie, ale potem drużyna Juergena Kloppa przypuściła nieprawdopodobny szturm i wygrała 2:1, dzięki czemu wciąż pewnie lideruje w Premier League.

Kilkadziesiąt sekund gry i na Anfield totalny szok. Skazywane na pożarcie "Koguty" kompletnie zaskoczyły gospodarzy i objęły prowadzenie. Z dystansu huknął Heung-Min Son, po rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki i szczupakiem do siatki skierował ją Harry Kane.

Tydzień temu Liverpool odrabiał straty w klasyku z Manchesterem United (1:1), musiał to robić również w kolejnym szlagierze. O ile jednak na Old Trafford szło mu jak po grudzie, to w starciu z Tottenhamem rzucił się na rywala jak podrażnione zwierzę i pod bramką Paulo Gazzanigi działy się rzeczy niesamowite. Bardzo dobre strzały oddali Mohamed Salah, Roberto Firmino, Virgil van Dijk czy Trent Alexander-Arnold, lecz Argentyńczyk, który zastępuje kontuzjowanego Hugo Llorisa, wyczyniał cuda i za każdym razem fenomenalnie bronił.

Tottenham nie miał żadnej kontroli nad meczem, próbował tylko przetrwać nawałnicę "The Reds" i stale igrał z ogniem. To nie mogło się zakończyć powodzeniem i tuż po przerwie ekipa Juergena Kloppa wreszcie złamała defensywę rywala. Najładniejsze strzały okazały się nieskuteczne, trybuny uradował natomiast Jordan Henderson, który dopadł do piłki po pechowej interwencji przeciwnika i trafił niezbyt mocnym, za to precyzyjnym uderzeniem przy dalszym słupku.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Wpadka Interu! Nie wykorzystał szansy na objęcie prowadzenia w lidze [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Bramka wyrównująca jeszcze bardziej napędziła gospodarzy, a londyńczycy nie byli w stanie znaleźć żadnego sposobu na ten szalejący huragan. Do paniki w defensywie doszły jeszcze błędy indywidualne i właśnie po jednym z nich Liverpool dopiął swego. Serge Aurier sfaulował w polu karnym Sadio Mane i sprokurował jedenastkę, którą mocnym strzałem zamienił na gola Salah. Świetnie dysponowany wcześniej Gazzaniga nawet nie interweniował.

Mając wreszcie w garści prowadzenie, gospodarze trochę spuścili z tonu i w końcówce Tottenhamowi udało się kilka razy zagrozić bramce Alissona. Skuteczności jednak zabrakło i zespół Mauricio Pochettino nic już nie wskórał.

Liverpool zasłużenie sięgnął po pełną pulę i ma teraz 28 pkt. - o sześć więcej niż Manchester City. Londyńczycy natomiast pozostają w środku stawki.

->Premier League: Manchester City goni Liverpool. Pewne zwycięstwo z Aston Villą

Liverpool FC - Tottenham Hotspur 2:1 (0:1)
0:1 - Harry Kane 1'
1:1 - Jordan Henderson 52'
2:1 - Mohamed Salah (k.) 75'

Składy:

Liverpool FC: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Dejan Lovren, Virgil van Dijk, Andrew Robertson, Jordan Henderson, Fabinho, Georginio Wijnaldum (77' James Milner), Mohamed Salah (85' Joe Gomez), Roberto Firmino (90+3' Divock Origi), Sadio Mane.

Tottenham Hotspur: Paulo Gazzaniga - Serge Aurier (84' Lucas Moura), Toby Alderweireld, Davinson Sanchez, Danny Rose, Moussa Sissoko, Harry Winks (63' Tanguy Ndombele), Dele Alli, Christian Eriksen (88' Giovani Lo Celso), Harry Kane, Heung-Min Son.

Żółte kartki: Dejan Lovren, Trent Alexander-Arnold, James Milner (Liverpool FC) oraz Moussa Sissoko, Danny Rose, Tanguy Ndombele (Tottenham Hotspur).

Sędzia: Anthony Taylor.

->Premier League: Chelsea FC postrzelała do bramki Burnley FC. Christian Pulisić z hat-trickiem

[multitable table=1137 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

Źródło artykułu: