PKO Ekstraklasa. Paweł Wszołek: Bez pytań o reprezentację

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paweł Wszołek
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Paweł Wszołek

- Gdybanie i rozmyślanie nie przybliży mnie do powołania. To moje marzenie, ale teraz o tym nie myślę - mówi Paweł Wszołek, piłkarz Legii Warszawa.

[tag=26407]

Paweł Wszołek[/tag] doskonale wchodzi w pierwszy sezon w barwach Legii Warszawa. 27-latek jest podstawowym graczem w zespole Aleksandara Vukovicia i coraz częściej mówi się o jego ewentualnym powrocie do reprezentacji Polski. Ostatni mecz dla Biało-Czerwonych rozegrał 13 listopada 2017 roku.

Po 11 meczach w Legii Wszołek ma pięć goli i cztery asysty. Jeśli podtrzyma dobrą formę, być może zostanie powołany na towarzyskie mecze z Finlandią i Ukrainą. - Nie chcę pytań o reprezentację - ucina spekulacje piłkarz. - Trudno mi odpowiadać, najważniejsze to dobrze grać w piłkę. Gdybanie i rozmyślanie nie przybliży mnie do powołania.

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Dlaczego nie? Reprezentacja może być dodatkową motywacją
Paweł Wszołek, piłkarz Legii Warszawa:

To moje marzenie, ale teraz o tym nie myślę. Tylko swoją dobrą grą w każdym meczu mam szansę na to zasłużyć.

Najważniejsze, żeby wierzyć w siebie i nie odpuszczać na treningach. Cały czas to robię i traktuję mecz jak prezent. Tak jakbym jechał kawał drogi i w końcu dostał ulubione ciastko. Jak wytrwale trenujesz, to musi to wychodzić na boisku. Wtedy nic mnie nie zaskoczy.

ZOBACZ WIDEO: Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają


Takie podejście ma pan od zawsze czy nauczył się tego zagranicą?

Już w Polsce życie i podwórko nauczyły mnie wiary w siebie. Całe dnie, od rana do wieczora spędzałem na boisku. Biegłem tylko do domu po kanapkę. Uważam, że tak powinno być nie tylko w sporcie. Zdarzają się różne potknięcia, ale wtedy nie wolno się nigdy poddawać. Jest jedno życie.

Nigdy nie chodzę na skróty. Tak nie można.

Dlaczego poprzedni klub, Queens Park Rangers, nie chciał przedłużyć pana kontraktu?

Klub dostał 40 mln funtów kary fair play za złe finansowanie transferów, nie zawsze były robione z budżetu. W takiej sytuacji QPR nie mogło przedłużyć umów z zawodnikami, którzy mieli większe kontrakty. Dyrektor Les Ferdinand powiedział mi, że podobny los spotkał sześciu zawodników z podstawowego składu. Nasze miejsca zajęła młodzież albo wypożyczeni piłkarze. Klub po prostu nie był w stanie płacić nam pieniędzy. Nie doszliśmy do porozumienia i odszedłem z kartą na ręku.

Grał pan w Serie A i Championship. Opuścił pan inny świat i wrócił do ekstraklasy.

Miałem możliwości, żeby zostać na Zachodzie. Ale uważam, że Legia była dla mnie najkorzystniejszą ofertą. Cały czas uważam, że to był najlepszy wybór.
Już teraz prawie wyrównał pan swoje liczby z poprzedniego sezonu w QPR. Brakuje do tego jednego gola.

To dlatego, że tam grałem najczęściej na wahadle, nie grałem zbyt często w ataku. Ale i tak praktycznie w każdym spotkaniu udało mi się wykreować co najmniej jedną sytuację bramkową. Na tej pozycji zagrałem około 80 meczów. Zdarzały się gorsze momenty, ale wydaje mi się, że potrafiłem utrzymać wysoką formę. Zostałem doceniony przed kibiców, nie chcieli, żebym odchodził, skandowali moje nazwisko przed ostatnimi domowymi meczami.

Nie ma co się oszukiwać - piłka nie miałaby takiego sensu bez kibiców. Grając przy pustych trybunach, brakowałoby bodźców.

Jak mocno zmienił się pan przez dziewięć lat gry za granicą?

Jestem starszy i mądrzejszy. Nauczyłem się języków - włoski mam opanowany do perfekcji, angielski jest bardzo dobry. Rozwinąłem się też jako człowiek, poznałem nowe kultury.

Piłkarsko też nauczyłem się wielu rzeczy. We Włoszech poprawiłem grę taktyczną. Za to w Anglii nauczyłem się gry bez fauli, czyli do końca, nawet gdy ktoś przejedzie po głowie, musisz grać dalej. Trzeba być zawziętym. Teraz to procentuje.

W każdej lidze będzie trudno, jeśli nie włożysz odpowiedniego zaangażowania i wiele pracy. Nawet gdy będzie się grać na Jamajce albo w Chinach.

To nad czym pan teraz pracuje?

Chcę być jeszcze bardziej mobilny na małym polu. Ćwiczę przyjęcia z odejściem, ustawianie się i zachowania, które mogą mi w tym pomóc. Robię to w ramach treningu, analizuję też filmiki z meczów. Takie rzeczy można doskonalić w każdym wieku.

Jeszcze mam dużo do poprawy. Przede wszystkim muszę być jeszcze skuteczniejszy, miałem sporo sytuacji z Górnikiem Łęczna czy z Koroną Kielce. Brakuje mi tego, bo koledzy stwarzają mi dużo okazji. 
Jakim trenerem jest Vuković?

Bardzo cenię go za charakter. Było to już widać, gdy był piłkarzem. Szanuje wszystkich piłkarzy, traktuje jak jedną wielką rodzinę. Po każdym meczu zwraca nam uwagę na to, żeby mieć głowę do góry i wierzyć w siebie.

Trener tonuje nasze nastroje. Zwraca uwagę, żeby zachowywać konsekwencję, nie cieszyć się mocno z jednego wygranego spotkania. Dzięki temu możemy się rozwijać, bo gdy spoczniesz na laurach, życie szybko sprowadza na ziemię. Vuković wie, jak to robić, balansuje. Widać to na treningach, pomagamy sobie, grupa jest bardzo zżyta.

Rozmawiał i notował Maciej Siemiątkowski

Czytaj też:
-> Michał Karbownik. Kiedy pięć milionów to za mało
-> Jarosław Niezgoda: To ten moment. Żeby pociąg nie odjechał

Źródło artykułu: