- Mógłbym przyjść i pracować nad obroną Arsenalu i uczynić ją lepszą nawet jutro, to w ogóle nie problem - powiedział Sam Allardyce w rozmowie z "talkSPORT". Pytanie jednak, czy słowa byłego selekcjonera Anglików należy w jakimkolwiek stopniu brać poważnie.
We wcześniejszych wywiadach Anglik bowiem równie pewnie wypowiadał się o swoim ewentualnym angażu w Manchesterze United. Główną winą za brak szansy w klubie z Old Trafford obarczył... swoje pochodzenie. – Najlepszym rozwiązaniem, aby dostać pracę w Premier League, gdy jesteś Brytyjczykiem, jest zmiana nazwiska na takie, które sugerowałoby zagraniczne pochodzenie. Zawsze mówiłem, że gdybym nazywał się "Allardicio", mógłbym być menedżerem Manchesteru United.
Czytaj także: Bundesliga. Gorąco w Bayernie Monachium. Piłkarze starli się podczas meczu
Cóż, wcześniej ani Sir Aleksowi Fergusonowi, ani Davidowi Moyesowi, brytyjskie obywatelstwo nie przeszkadzało. Podobnie zresztą jak aktualnie Frankowi Lampardowi w Chelsea czy Brendanowi Rodgersowi w Leicester, a wcześniej w Liverpoolu.
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Allardyce podkreśla jednak, że zawsze stawał na wysokości zadania w każdym z dotychczas prowadzonych klubów. - Dokonywałem tego wszędzie, gdzie byłem (poprawy gry w obronie przyp. red.), Newcastle, Blackburn, Bolton, West Ham, Crystal Palace, Everton. Dokonałem tego wszędzie.
Tym razem, główną przeszkodę między nim, a Arsenalem upatruje w tym, że nie jest dostatecznie "modnym" szkoleniowcem.
Czytaj także: Serie A. Juventus wydał komunikat w sprawie Wojciecha Szczęsnego
- Nigdy jednak nie znajdę się w kręgu zainteresowań Arsenalu. Nie jestem dostatecznie modny. Wiem, że istnieje pewna filozofia w klubie na temat tego, jak powinien grać, ale patrząc realistycznie, kiedy walczysz o każdy punkt, musisz wydobywać wszystkie możliwości z graczy i sprawić, aby były one wykorzystywane. Zawsze byłem pragmatyczny i wybierałem styl pasujący do składu - dodał Allardyce.
Anglik uważa także, że aktualnie "Kanonierom" ciężko będzie znaleźć szkoleniowca, który zdecyduje się przyjąć ich propozycję.
- Nikt nie będzie się kwapił, by objąć Arsenal w tym momencie. To będzie zarządzanie kryzysem. Nowy szkoleniowiec będzie musiał ponownie sprawić, by piłkarze uwierzyli w siebie. Nie chodzi o to, jakim będzie trenerem, ale jak będzie potrafił zarządzać ludźmi, aby wydobyć z zawodników to co najlepsze i dodać im pewności siebie.
Przypomnijmy, że Allardyce był w centrum dużego skandalu, w efekcie którego musiał rozstać się z reprezentacją Anglii po zaledwie 67 dniach. Wówczas szkoleniowiec dał nabrać się na dziennikarską prowokację, podczas której w zamian za kilkaset tysięcy euro miał wyjaśnić, jak obejść regulacje zabraniające pozyskiwanie częściowego prawa własności piłkarza przez osoby trzecie.