Dariusz Tuzimek: Dojechać Piątka i poczuć się lepiej

Ostatnie perypetie Krzysztofa Piątka więcej niż o piłkarzu mówią o... nas samych. Potrafimy szybko postawić bohaterowi pomnik z pochlebstw, a później równie szybko go zburzyć, nie przebierając przy tym w słowach.

Dariusz Tuzimek
Dariusz Tuzimek
Krzysztof Piątek Getty Images / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Ton komentarzy w sieci o zawodniku AC Milan jest przygnębiający. Tak jakby jego porażka (a może tylko chwilowe niepowodzenie) było paliwem dla internetowego tłumu nienawistników. Jakby ich ego dumnie rosło wraz z niepowodzeniem tego, któremu - do tej pory - tak dobrze się wiodło.

Nie pierwszy to przypadek i na pewno nie ostatni, że ktoś kogo wielbiliśmy - może momentami ponad miarę - nagle zostaje brutalnie sprowadzony do parteru. Przeżywali to już najwięksi, nawet Robert Lewandowski, a przecież problem nie dotyczy wyłącznie sportu. Dziś z hejtem - w zależności od stopnia popularności - mierzą się wszyscy. Politycy, aktorzy, piosenkarze, pisarze, itd. Im ktoś bardziej znany, a tylko mu się noga powinie, dostaje internetowego kopa. Nowe media, nowe czasy.

Kogoś, kto "ciśnie" na Piątka w komentarzach nie przekonają żadne argumenty. Ani to, że do AC Milan trafił właśnie Zlatan Ibrahimović, ani że Polakiem interesują się kluby z Premier League. Jeśli odejdzie do Anglii to dlatego, że musiał uciekać z Mediolanu. Jeśli nie odejdzie, to dlatego, że jest na Anglię za słaby. Jak by się ten Piątek nie obrócił zawsze będzie miał d... z tyłu, w którą będzie można go kopnąć.

Zobacz wideo: hat-trick Milika w Lidze Mistrzów

Hejter czuje się zwycięzcą, bo wylał szambo w komentarzu. Nawet nie wie, że ten "przegryw" Piątek jest nadal wart ze 30 milionów euro i w wieku 24 lat jest finansowo ustawiony do końca życia.

Skąd się bierze w ludziach ta zła energia? Z zazdrości? Z rozczarowania? Tylko kim: Piątkiem czy... samym sobą?

Piątkowi szło - do pewnego momentu - łatwo. Pewnie zbyt łatwo. Znaliśmy tego chłopaka z polskiej Ekstraklasy i wiedzieliśmy, że gol za golem strzelany we włoskiej Serie A, to jest trochę powyżej zwykłego poziomu tego napastnika. Ale im dłużej ta bajeczna skuteczność trwała, tym bardziej się nią upajaliśmy i chcieliśmy się łudzić, że tak już zostanie. A zostać nie mogło. Nie tylko dlatego, że cała drużyna AC Milan zaliczyła dół formy głębokości Rowu Mariańskiego. Nawet Robert Lewandowski miewał w Bundeslidze długie serie bez z goli. To normalna kolej rzeczy.

A może ci, co krzyczeli jeszcze niedawno, żeby w reprezentacji Polski sadzać na ławce Roberta Lewandowskiego, bo przecież mamy Piątka, a on jest lepszy, to są ci sami, którzy dziś "cisną" w napastnika AC Milan? Tylko im się perspektywa zmieniła.

Nie wiem skąd ta frustracja i co w ludziach siedzi, że mają satysfakcję z porażki rodaka zagranicą. Czują się bardziej komfortowo na zasadzie: "mnie się w życiu nie powiodło, to czemu on ma mieć lepiej?". Być może. Ale jeśli już ktoś, w tak chory sposób myśli, to raczej powinny to być myśli skrywane, wstydliwe, wprowadzające w zakłopotanie, a nie wykrzyczane poprzez Internet do całego świata. Jak z tym problemem się zmierzyć?

Uświadamianie ludziom czym jest hejt, powinno być przedmiotem obowiązkowym w szkołach. Już dzieci powinny nabywać świadomość, że - jak śpiewał Czesław Niemen - słowem można zabijać tak jak nożem. Choć - jak pamiętamy - sam nóż na finale WOŚP w Gdańsku przed rokiem, też był narzędziem zbrodni, ale najpierw uruchomiła go nienawiść.

Zobacz takżeTransfery. Media. Krzysztof Piątek ma trzy mecze na udowodnienie swojej wartości

Żeby nie było nieporozumień: wiem, że hejt nie jest polską przypadłością i że potrafimy być wspaniałym, bohaterskim narodem, który ma w sobie wiele empatii, solidarności, chęci niesienia pomocy. Przyglądałem się ostatnio finałowi WOŚP z bardzo bliska i też odczułem tę pozytywną energię, która się wytwarza wśród milionów Polaków grających w Orkiestrze. Ludzie chcą pomagać, chcą być potrzebni, chcą poczuć, że uczestniczą w czymś wyjątkowym i dobrym. I są skłonni do poświęceń, do wysiłku, do pracy za darmo. Zresztą tak samo są ważni ci, co pomagają poprzez organizacje kościelne, charytatywne, fundacje itp. Więc skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? To skąd później ta nienawiść?

Czy można wrzucić datek do puszki WOŚP, albo dać ofiarę na tacę i jeszcze tego samego dnia "pocisnąć" Piątkowi, że jest niewypałem, zerem, dnem? To są ci sami ludzie, czy jednak zupełnie inni?

Widziałem kiedyś na zgrupowaniu kadry w Arłamowie jak dzieci zbierały autografy od reprezentantów. - Szczęsny! Szczęsny! Daj mi swój podpis! - wołały. A za chwilę: - Krychowiak! Krychowiak! Podejdź tutaj! - wydzierały się wołając zawodników po nazwiskach, nie mając nawet krztyny świadomości jak bardzo są na bakier z dobrym wychowaniem.

Zobacz także: Transfery. "Krzysztof Piątek zbliża się do Sevilli". W klubie szykują miejsce dla napastnika AC Milan

Ktoś im czegoś nie powiedział. Dostały się w czarną dziurę w edukacji i wychowaniu. W lukę, która się wytworzyła gdzieś pomiędzy domem, szkołą i kościołem. Lukę, której nikt nie zauważył. A poszkodowani nie zdają sobie z tego sprawy.

Tę lukę da się wypełnić. Dobry program edukacyjny dla szkół o konsekwencjach hejtu byłby dzisiaj bardziej przydatny niż wiele "wydumanych" zajęć lekcyjnych, do niczego nie przydatnych. Nawet potrafię sobie wyobrazić, że do dzieci przemawiają w tej sprawie ich idole: piosenkarze, youtuberzy, aktorzy, sportowcy. A wśród nich także Robert Lewandowski. A może nawet i Krzysztof Piątek.

Dariusz Tuzimek
Inne teksty autora


Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×