Atalanta BC po raz pierwszy rozgrywa trzeci z rzędu sezon w europejskich pucharach. Do pewnego etapu ta historia najnowsza była pasmem małych i dużych rozczarowań. W 2018 roku podopieczni Gian Piero Gasperiniego stoczyli na początku fazy pucharowej Ligi Europy co prawda emocjonujące, ale bezowocne pojedynki z Borussią Dortmund. Odpadli, choć zremisowali 1:1 w Niemczech. Jesienią tego samego roku zawód był jeszcze większy, ponieważ Neroblu przez 210 minut nie strzelili gola FC Kopenhaga i przegrali konkurs rzutów karnych o awans do grupy Ligi Europy.
W poprzednim roku Atalanta zadebiutowała w Lidze Mistrzów. Po czterech kolejkach fazy grupowej była prawie pogrzebana. Drużyna, która miała być rewelacją rozgrywek, dostała lania i zdobyła jeden punkt z 12 możliwych. Wreszcie nastąpił przełom i dowód na to, że piłkarze z Bergamo uczą się czegoś na swoich błędach. Zwycięstwa 2:0 z Dinamem Zagrzeb i 2:1 z Szachtarem Donieck pozwoliły rzutem na taśmę dostać się do najlepszej "16" Ligi Mistrzów, a trzecia z rzędu wygrana 4:1 z Valencia CF była milowym krokiem do ćwierćfinału.
- Oczywiście, wynik pierwszego meczu zwiększa naszą pewność siebie - mówi trener Gian Piero Gasperini. - Musimy być skupieni i dobrze bronić się w Walencji, ale również strzelać gole. Kluczowym elementem psychologicznym jest utrzymanie wysokiego poziomu. Wydaje się, że mamy komfort przed rewanżem i sprawa awansu jest załatwiona, podczas gdy tak naprawdę nie jest. Drużyna była świetna w pierwszym meczu, ale nie będę świętować dopóki nie zakończy się drugie spotkanie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: ponad 40 lat, a on ciągle zachwyca. Co za bramka Tottiego
Do Walencji przyleciała drużyna z centrum epidemii koronawirusa we Włoszech - Lombardii. Również w Hiszpanii w ostatnich dniach lawinowo rośnie liczba zakażonych. Estadio Mestalla zostało zamknięte przed publicznością, więc teoretycznie gospodarze stracili mocny impuls, który mógłby pomóc w przeprowadzeniu pościgu za Atalantą. Z kolei Neroblu mogą osiągnąć największy sukces od założenia klubu w 1907 roku za zamkniętymi drzwiami.
Atalanta ma świetny wynik przed rewanżem, ale uważni obserwatorzy calcio są świadomi, że to drużyna nieobliczalna i dwumeczu nie można uznać za zamknięty. Zresztą nie można powiedzieć, że Neroblu zdominowali poważnie osłabioną Valencię w Mediolanie. Byli po prostu zabójczo skuteczni. Oddali mniej uderzeń od przeciwnika, ale cztery z pięciu celnych skończyły się golem.
Valencia CF nigdy w historii spotkań z włoskimi klubami nie osiągnęła wyniku, którego powtórka da jej awans w dwumeczu z Atalantą. Przedstawiciel Primera Division w 2000 roku zwyciężył u siebie 5:2 z Lazio, ale nawet ten spektakularny rezultat premiowałby we wtorek zespół z Lombardii.
Hiszpanie wracają myślami do dwóch wydarzeń. W 2004 roku Deportivo La Coruna wyeliminowało w ćwierćfinale AC Milan mimo porażki 1:4 w Mediolanie. Wielki dla zespołu z Galicji rewanż zakończył się wynikiem 4:0. Z kolei Valencia CF w 2007 roku dostała się do ćwierćfinału po dwumeczu z Interem i również dwukrotnie musiała gonić przeciwnika.
Debiutantem w fazie pucharowej Ligi Mistrzów jest również RB Lipsk. W rewanżu z Tottenhamem Hotspur będzie dysponować zaliczką 1:0 oraz atutem własnego boiska. Przedstawiciele Bundesligi od początku 2020 roku wyglądają świetnie w europejskich pucharach. Jose Mourinho, którego drużyna od blisko miesiąca nie potrafi pokonać nikogo, potrzebuje perfekcyjnego planu przed rewanżem w Lipsku. Tym bardziej, że Tottenham jest poważnie osłabiony kontuzjami Harry'ego Kane'a, Heunga Min-Sona i Stevena Bergwijna.
1/8 finału Ligi Mistrzów:
Valencia CF - Atalanta BC / wt. 10.03.2020 godz. 21:00
Pierwszy mecz: 1:4.
RB Lipsk - Tottenham Hotspur / wt. 10.03.2020 godz. 21:00
Pierwszy mecz: 1:0.
Czytaj także:
Mała demolka w Mediolanie! Atalanta rozbiła Valencia CF
Bezradny finalista Tottenham Hotspur. RB Lipsk bliżej awansu w Lidze Mistrzów.