"Piłka nożna stanęła, ale Buffon nadal będzie grał" - pisze "Corriere della Sera" w tekście informującym o zmierzających do finału rozmowach kontraktowych między Juventusem a Gianluigi Buffonem, Giorgio Chiellinim i Blaisem Matuidim.
Buffon chce przedłużyć umowę z mistrzem Włoch, mimo że jest jedynie zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego. W tym sezonie zagrał tylko w 11 meczach.
- Nie przestanę grać, ponieważ wciąż czuję się dobrze. Szanuję także swoje dziecięce marzenia. Wtedy byłbym podekscytowany, gdyby ktoś powiedział mi, że będę grał w Serie C - przyznał niedawno w rozmowie z klubową telewizją.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"
Przedłużając kontrakt, Buffon zwiększy swoje szanse na zostanie samodzielnym rekordzistą Serie A pod względem w niej spotkań. 19 grudnia minionego roku zrównał się pod tym względem z Paolo Maldinim. Obaj zagrali we włoskiej lidze po 647 razy.
Dzięki nowej umowie będzie mógł również świętować na boisku 25. rocznicę debiutu w Serie A. Tak długo we włoskiej ekstraklasie występowali jedynie wspomniany Maldini (1984-2009) i Francesco Totti (1992-2017).
Ich rekordów jednak na razie nie wyrówna, bo nadchodzący sezon będzie "dopiero" jego 23. we włoskiej ekstraklasie: sezon 2006/07 spędził w Serie B, do której Juventus został zdegradowany za korupcję, w sezonie 2018/19 był zawodnikiem Paris Saint-Germain.
Przedłużenie kontaktu da mu także szansę na zostanie drugim najstarszym graczem w historii Serie A. Na razie jest trzeci. Po raz ostatni zagrał w niej, mając 41 lat i 324 dni. W ponad stuletniej historii włoskiej ligi starsi od niego byli jedynie Marco Ballotta (44 lata i 38 dni) i (42 lata i 235 dni).
Buffon związany jest z Juventusem już od 2001 roku z przerwą na epizod w PSG (2018-19). Nie opuścił Starej Damy nawet po wspomnianej degradacji do Serie B i występował na zapleczu włoskiej ekstraklasy jako świeżo upieczony mistrz świata. Rozegrał dla Juventusu łącznie 667 spotkań, zdobył z nim 18 trofeów.
Czytaj również:
Prezydent białoruskiej piłki dla WP SportoweFakty: Gramy dalej!
Kazimierz Marcinkiewicz nie wytrzymał: "Pewnie pójdę do sądu!". A chodzi o mecz Polski