Przypomnijmy, że do sytuacji doszło w meczu FC St. Pauli z VfL Osnabrueck. Waldemar Sobota przewrócił się w polu karnym, ale piłka trafiła pod jego nogi. Polak leżąc skierował ją do siatki.
Sobota raz jeszcze wrócił do tego wydarzenia. Okazuje się bowiem, że wbrew wielu informacjom, to trafienie nie zostało zaliczone.
- Sędzia dopatrzył się tam bowiem zagrania ręką, a bramkę zdobyłem w innych okolicznościach i ostatecznie wygraliśmy 3:1 - powiedział Waldemar Sobota w rozmowie z portalem gol24.pl.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus przewartościował piłkarskie kontrakty. "Futbol jest przepłacony, ale to prawo rynku"
Praktycznie od razu po meczu, kibice zasypali go komentarzami i różnego rodzaju przeróbkami.
- Kibice zdecydowanie dopisali, bo wykazali się dużą kreatywnością. Nie miałem z tym żadnego problemu, bo mam dystans do życia i potrafię się z siebie pośmiać, jeżeli są ku temu powody - dodał Sobota.
FC St. Pauli, powróci do gry już w niedzielę, 17 maja. Klub Polaka na własnym terenie zmierzy się z 1.FC Nuernberg. Początek meczu zaplanowano na godz. 13:30. FC St. Pauli aktualnie zajmuje 11. miejsce w tabeli 2. Bundesligi z pięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową.
"Es war einfach eine witzige Situation und die muss man mit Humor nehmen. Ich kann sehr gut auch mal über mich selbst lachen", so Waldemar #Sobota über diese Szene gegen den VfL Osnabrück.
— FC St. Pauli (@fcstpauli) March 6, 2020
Zur ganzen Story mit Waldi https://t.co/no8nM6J1nj#fcsp pic.twitter.com/E89xo7TXXJ
Czytaj także:
- Rusza sezon na Wyspach Owczych. Polak jest tam gwiazdą
- Bundesliga. Coraz bliżej powrotu na boiska. Artur Wichniarek spodziewa się kolejki cudów