[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] w końcu się doczekał powrotu Bundesligi. W niedzielę Bayern Monachium zagrał na wyjeździe z Unionem Berlin. Bawarczycy wygrali 2:0, ale nie było to porywające widowisko. Polskich kibiców ucieszył jednak fakt, że gola strzelił Robert Lewandowski.
"Lewy" pokonał Rafała Gikiewicza z rzutu karnego. Poza tym nie miał zbyt wielu okazji, by zaskoczyć swojego rodaka. To był przeciętny występ napastnika Bayernu, co ma swoje odzwierciedlenie w pomeczowych notach.
"Abendzeitung Muenchen" przyznał Robertowi notę "3", a z kolei spox.com ocenił go o pół punktu niżej, dając "3,5". W Niemczech najwyższa nota to "1", a najniższa "6".
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kownacki będzie miał problem z dostosowaniem się do wytycznych ligi ws. koronawirusa. "Czasem porywa cię fantazja"
"Nie miał prawie nic do roboty, więc z czasem zaczął grać coraz dalej od pola karnego. Zachował zimną krew przy rzucie karnym, ale był mało widoczny, jak na jego standardy" - pisze "Abendzeitung Muenchen".
Portal tz.de zorganizował głosowanie na najlepszego zawodnika meczu i w niej obecnie prowadzi Benjamin Pavard. Nasz rodak zajmuje szóste miejsce. Z kolei sofascore.com przyznała mu notę 6,7, czyli najsłabszą w Bayernie. Gikiewicz otrzymał 6,2.
Whoscored.com także nie był łaskawy dla "Lewego". Napastnik został oceniony na 6,9 i wraz z Leonem Goretzką był najsłabszym graczem Bayernu. Z kolei "Giki" otrzymał zaledwie 5,9.
Czytaj także:
Perfekcyjny Robert Lewandowski. "To kolejny z jego fenomenów. Bramkarze są bezradni"
Pasja do futbolu zwyciężyła koronawirusa. Kibic wdrapał się na drzewo, żeby oglądać Lewandowskiego