68-letni przedsiębiorca, jak sam mówi, jest kibicem piłkarskim. Do futbolu próbował wejść już kilka razy, ale kończyło się tylko na rozmowach. W 2003 roku miał zostać właścicielem pogrążonej w długach Legii Warszawa. Firma Pol-Mot, właściciel 80 procent akcji Legii, prowadził rozmowy z trzema podmiotami, które były zainteresowane przejęciem klubu.
- Umówiliśmy się z panem Jakubasem, że o tym, co stanie się z trenerami, zawodnikami, musielibyśmy zdecydować do 5 czerwca. Na razie z nikim nie zawarliśmy żadnych porozumień. Istnieje także możliwość, że jeżeli żaden z zainteresowanych podmiotów nie wróci do rozmów, to Pol-Mot pozostanie głównym udziałowcem spółki - mówił prezes Pol-Motu, Andrzej Zarajczyk, cytowany przez serwis legia.com.
Pod koniec 2018 roku z kolei przymierzano go do Wisły Kraków, gdy zadłużony klub stracił licencję na grę w ekstraklasie. To właśnie wtedy rozpoczęła się cała historia z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem. Z czasem jednak przez biuro zarządu firmy Jakubasa - Multico sp. z o.o. - zdementowało te plotki.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Simon nie wierzy w reżim sanitarny na stadionach. "Życzę powodzenia temu, kto będzie miał nad tym zapanować"
Firma ta jest konglomeratem kilkunastu spółek i zatrudnia łącznie około 12 tysięcy osób. Poza tym Jakubas inwestuje w branże hotelarskie, budowlane czy filmowe. W 2019 roku ufundował mieszkanie Joannie Mazur, niewidomej lekkoatletce, mistrzyni świata w biegu na 1500 m, która wystąpiła w "Tańcu z Gwiazdami". W jednym z odcinków sportsmenka zaprezentowała, jak żyła w pokoju w jednym z krakowskich internatów.
Powrót do domu
Teraz Zbigniew Jakubas chce zaangażować się w klub, któremu kibicował od dziecka, czyli Motor Lublin. To najbogatszy człowiek, który zainwestował w polską piłkę. Dotąd ten tytuł dzierżył Janusz Filipiak, właściciel Cracovii, którego majątek szacuje się na przeszło 650 milionów złotych, czyli prawie... cztery razy mniej niż dorobek Jakubasa. Nowy inwestor Motoru już od kilkunastu miesięcy angażuje się w finansową pomoc dla drużyny. Wszak pochodzi ona z miasta, w którym się urodził i wychowywał.
- Chodziłem z dziadkiem na mecze jeszcze na stadionie przy ulicy Kresowej. Pamiętam zawodników, wyniki i mam olbrzymi sentyment, choć obecnie mieszkam w Warszawie, a mój przyjaciel jest właścicielem Legii, na której mecze chodzę. Jednak to, czego człowiek doświadczył za młodu, pozostaje w sercu na zawsze. W ubiegłym roku złożyłem w rozmowie z panem prezydentem deklarację zbudowania czegoś, co będzie na wiele, wiele lat dumą naszego miasta. Uważam, że Arena Lublin jest jednym z najpiękniejszych stadionów w Polsce, natomiast gra Motoru do tego roku dumą lublinian napawać nie mogła - przyznał nowy udziałowiec klubu, który zaznaczył, że celem równoległym jest zbudowanie akademii piłkarskiej.
- Nie ukrywamy tego, że rozmawiamy o przyszłości, bo interesuje nas zarówno profesjonalizacja klubu, jak i rozbudowa całego zaplecza dla piłki nożnej w regionie i w Lublinie. Przede wszystkim interesują nas kolejne awanse. Chcemy mieć, tak jak w przypadku innych dyscyplin, najwyższą klasę rozgrywkową, gdy będziemy do tego przygotowani. By osiągnąć te cele, niezbędne jest wsparcie sponsora i inwestora - podkreślił na specjalnej konferencji prasowej Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
"Nie ma limitu pieniędzy"
Jakubas już zapowiedział, że celem podstawowym w sezonie 2020/2021 będzie wywalczenie awansu do Fortuna I ligi. Jego zdaniem dopiero wtedy rozpoczynają się prawdziwe wyzwania, jeśli chodzi o elementy związane zarówno ze sportem, jak i biznesem.
- Pieniądze są, choć nie wiem jeszcze, jakie będą potrzeby. Jest przygotowana lista transferowa. Na szczęście, nie mam limitu na ten cel. A jeśli chodzi o infrastrukturę szkółki piłkarskiej, to w grę wchodzi kilkadziesiąt milionów złotych. Będziemy musieli intensywnie inwestować. Spodziewam się, że obecna sytuacja związana z pandemią sprawi, że budżet miasta nie pozwoli na odkryte inwestowanie. Miasto nie ma problemu z tym, by być mniejszościowym inwestorem - powiedział miliarder.
Czternastemu najbogatszemu (według rankingu "Wprost") Polakowi marzy się, by za kilka lat zespół składał się w 60-70 procentach z piłkarzy wychowanych w regionie. Chce iść na przekór współczesnym trendom. Ma też świadomość, że zarobić na piłce będzie bardzo trudno.
- Piłka nożna jest dla hobbystów i dla tych, którzy mogą poświęcić czas i pieniądze, by coś zrobić. To nie jest biznes. W polskiej ekstraklasie są tylko dwa kluby, które są na plusie. Podobnie jest w Europie. Nie boję się jednak tego, że futbol to "skarbonka", ponieważ nie takich zadań podejmowałem się w życiu i nie widzę tutaj nadmiernego ryzyka. W biznesie osiągnąłem cele, których tak naprawdę nawet nigdy nie zakładałem. Przychodzi taki moment, że można udzielić się społecznie, zrobić coś dla Lublina oraz lokalnej społeczności i ja to w tej chwili robię - tłumaczy Jakubas.
- Cieszę się, że rozmowy prowadzone od dłuższego czasu potwierdzają, że mamy wspólną funkcję celu - dodał prezydent Żuk. - Chciałbym wyraźnie podkreślić, że wraz z obecnością w strukturze spółki kapitału inwestora, miasto Lublin nie wycofa się i chce być współodpowiedzialne za budowanie przyszłości piłki nożnej. Chcemy być wsparciem finansowym i organizacyjnym, ale też powierzyć inwestorowi to, za co najbardziej go cenimy, czyli profesjonalizację działań klubu oraz budowanie piłki nożnej w Lublinie - wyjaśnił.
Motor Lublin w nowym sezonie występować będzie w II lidze, choć kwestia awansu, którą rozstrzygał Lubelski Związek Piłki Nożnej (organizator rozgrywek grupy 4. III ligi) była szeroko komentowana w Polsce. Drużyna w momencie zatrzymania rozgrywek zajmowała 2. miejsce w tabeli, ale LZPN zdecydował, że w związku z brakiem rozegrania dwóch meczów z liderem Hutnikiem Kraków, decydujący przy równej liczbie punktów będzie bilans bramek, a nie rezultat bezpośredniego starcia. Po interwencji PZPN awans uzyskały oba zespoły. Sprawę szczegółowo opisywaliśmy TUTAJ.