Premier League. Grzegorz Rasiak: Jana Bednarka stać na lepszy klub niż Southampton

PAP/EPA / 	Tim Goode / Na zdjęciu: Jan Bednarek
PAP/EPA / Tim Goode / Na zdjęciu: Jan Bednarek

- Jest wciąż młody, robi postępy i niewykluczone, że jego kariera nabierze jeszcze większego rozpędu - mówi o Janie Bednarku Grzegorz Rasiak. Zdaniem byłego reprezentanta Polski stoper Southampton może trafić do mocniejszego klubu.

Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Nie dziwi się pan, że Anglicy startują tak późno w porównaniu do innych lig?

Grzegorz Rasiak: Absolutnie nie, po prostu rozwój epidemii koronawirusa w Wielkiej Brytanii postępował w taki sposób, że termin był przemyślany. Bardzo późno wprowadzano tam obostrzenia i to jest chyba główny powód, że wszystko się przesunęło. Podobny termin startu mamy we Włoszech.

Dużo było dziwacznych - zwłaszcza jak na Anglię - spekulacji. Skracanie meczów, granie na neutralnych stadionach. W lidze, która tak bardzo szanuje tradycję, wyglądało to kuriozalnie.

Uważam, że pomysł rozgrywania meczów w jednym miejscu i zgrupowania tam wszystkich drużyn mógł mieć sens przy pierwszych rozważaniach, bo był forsowany głównie po to, żeby dokończyć sezon do 30 czerwca. Wiadomo jak ogromne byłyby straty, gdyby się nie udało, więc Anglicy robili wszystko, by doprowadzić to do końca. To były pomysły rozpatrywane na szybko, w czasie gdy sytuacja epidemiologiczna wyglądała inaczej niż dzisiaj. Teraz mamy inne realia, więc nie trzeba było stosować takich rozwiązań.

ZOBACZ WIDEO: Wraca liga rosyjska. Grzegorz Krychowiak: Mam ogromne zaufanie do ludzi, którzy dali nam zielone światło

A krótsze mecze? Mimo wszystko absurd.

Przy terminarzu, który mamy aktualnie, a więc spotkania co trzy lub cztery dni, nie ma podstaw, by je skracać. To by miało sens tylko gdyby liga była dogrywana w formie jakiegoś turnieju i mecze byłyby codziennie. Inna sprawa, że w Anglii gra się nawet co dwa dni. Sam tego doświadczyłem, wychodząc na boisko w sobotę, a potem w poniedziałek.

Niektórzy żartują, że sezon wznowiono tylko po to, by Liverpool mógł zdobyć pierwsze od 30 lat mistrzostwo Anglii.

To, że Liverpool zdobędzie tytuł, nie ulega wątpliwości. Pytanie tylko, kiedy go sobie zapewni.

Były jednak doniesienia - choć nieliczne - że jeśli Premier League nie zostanie wznowiona, to federacja może nawet anulować całą edycję i nie przyznać trofeów.

Problem w tym, że w większości lig mieliśmy równą liczbę meczów u wszystkich zespołów. Na podstawie tych spotkań można było zdecydować kto będzie mistrzem, ale oczywiście przepisy powinny być uregulowane wcześniej, a nie w trakcie rozgrywek. W Anglii kilka drużyn musiało odrobić zaległości - Aston Villa, Sheffield United, Manchester City i Arsenal.

Uda się dograć sezon bez przeszkód?

W Niemczech już się prawie udało, w Anglii będzie podobnie. Takie sytuacje jak w Karpatach Lwów na Ukrainie, gdzie zarażona jest duża część zespołu, budzą niepokój, ale myślę, że w Premier League to się nie zdarzy, ponieważ piłkarze przechodzą testy nawet dwa razy w tygodniu.

Późny restart paradoksalnie może pomóc Anglikom, bo europejskie puchary będą kończone dopiero w sierpniu. Drużyny z Premier League nie wypadną więc z rytmu meczowego - w przeciwieństwie do tych z Bundesligi, gdzie za chwilę mamy ostatnią kolejkę.

Na mistrzostwach świata reprezentacje też spotykają się po miesięcznej przerwie, a i tak wygrywają Niemcy. Mówiąc poważnie, to może być jakiś problem, co pokazał choćby finał Pucharu Włoch, po którym spodziewaliśmy się znacznie więcej, zwłaszcza ze strony Juventusu. Poważny kłopot będą mieli jednak ci, którzy w ogóle nie dokańczali ligi, czyli Paris Saint-Germain i Olympique Lyon.

W piątek pierwsza pełna kolejka Premier League po wznowieniu zacznie się od meczu Norwich City - Southampton, w którym pewnie zobaczymy Jana Bednarka. To dla niego klub docelowy, czy uważa pan, że nasz obrońca może w Anglii zagrać jeszcze wyżej?

Janek Bednarek cały czas się rozwija. Regularnie gra dopiero od dwóch sezonów, ale jest ważnym ogniwem "Świętych". Na pewno stać go na to, by trafić do lepszej drużyny. Jest wciąż młody, robi postępy i niewykluczone, że jego kariera nabierze jeszcze większego rozpędu. Pamiętam drogę Jose Fonte, który grając w Southampton rozwijał się z roku na rok i w 2016 roku został mistrzem Europy.

Zaskoczył pana transfer Timo Wernera do Chelsea?

Nie, bo to w dalszym ciągu wielki klub. Mówiło się, że Werner może trafić do Barcelony czy Liverpoolu, ale londyńczycy pewnie przedstawili mu najbardziej konkretny plan i dlatego wygrali ten wyścig. Myślę, że duży wpływ na ten transfer miała konstrukcja ataku "The Blues". Tammy Abraham to zupełnie inny typ zawodnika i Frank Lampard przekonał Wernera, że będzie pasował do jego zespołu. Nie zaskoczył mnie ten wybór, mówimy o klubie, który od niemal 20 lat cały czas jest w czołówce.

Liverpool, Manchester City, Leicester City i Chelsea - to na teraz pierwsza czwórka Premier League. Coś się zmieni na finiszu?

Liverpool będzie mistrzem, Manchester City zajmie 2. miejsce. To jest właściwie pewne. Mocno kibicuję Leicester, a co do 4. pozycji, uważam, że Chelsea wyprzedzi Manchester United i obroni miejsce dające grę w Lidze Mistrzów. Zmian więc nie będzie.

O Champions League marzą też na Bramall Lane. Sheffield United może zaskoczyć aż do tego stopnia? W środę "Szable" skrzywdziła awaria systemu goal-line. Gdyby wszystko zadziałało, pewnie wygrałyby z Aston Villą zamiast tylko zremisować.

Ostatnią sensację tego typu mieliśmy w sezonie, w którym Leicester zostało mistrzem. To była jednak kadrowo mocniejsza drużyna, dlatego sądzę, że Sheffield do czwórki się ostatecznie nie załapie. Podoba mi się organizacja gry tego zespołu, ale jego możliwości nie są aż tak duże.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: gigantyczne żądania Christiana Gytkjaera, Lech Poznań musiałby utworzyć demoralizujący komin płacowy
PKO Ekstraklasa. Otwarcie stadionów elementem kampanii wyborczej. "Obóz władzy nic na tym nie zyska"

Źródło artykułu: