Serie A. Bergamo przestaje być "miastem duchów". Bardzo powoli wraca do normalności

Getty Images / Emanuele Cremaschi / Bergamo po pandemii wraca do normalności
Getty Images / Emanuele Cremaschi / Bergamo po pandemii wraca do normalności

Bergamo stało się prawdziwym epicentrum pandemii koronawirusa w Europie. Tutaj zachorowało prawie 60 proc. mieszkańców. Miejscowa gazeta nigdy nie wydrukowała tylu nekrologów. Teraz Bergamo wraca powoli do normalności, a da ją m.in. piłka nożna.

W tym artykule dowiesz się o:

Pandemia koronawirusa w Europie zaczęła się od Lombardii, jednego z najbogatszych regionów we Włoszech. To tutaj jest przepiękny Mediolan, słynny tor wyścigowy w Monzy, pełne wyjątkowych zabytków Brescia i Bergamo. Ostatnie z wymienionych miast wiosną zamieniło się w miasto-widmo i to dosłownie.

Teraz zaczyna wracać do życia w szczególny sposób. W niedzielę dojdzie do restartu Serie A w Lombardii. O godz. 19:30 Atalanta w pierwszym meczu ligowym po trzymiesięcznej przerwie zagra z Sassuolo.

"Miasto duchów"

Na przełomie marca i lutego życie w Bergamo stanęło w miejscu. Ludzie bali się wyjść na ulicę, o wyjeździe z miasta nie wspominając.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

- Momentalnie zamknięto wszystkie sklepy, restauracje, urzędy. To było miasto duchów - mówi w rozmowie WP SportoweFakty Matteo Spini, korespondent "La Gazzetta dello Sport" mieszkający w Bergamo. Dla niego dźwięk syreny karetki pogotowia przy takiej ciszy na ulicy był czymś naprawdę przerażającym.

Według badań, od końca kwietnia do początku czerwca na 120 tys. mieszkańców Bergamo aż 57 proc. zostało zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2.

- To była straszna sytuacja. W marcu codziennie było około 800 przypadków w mieście, a liczba zgonów również była naprawdę wielka. W miejscowej gazecie zazwyczaj są trzy strony nekrologów. W tamtym okresie było ich nawet 14 - mówi włoski dziennikarz.

- Pamiętam, jak Bergamo wyglądało o tej samej porze rok temu. Mnóstwo ludzi na deptaku, przy dworcu głównym. Młodzież jeżdżąca na deskorolkach, mnóstwo spacerujących osób, klaksony samochodów, gwar. Teraz pustka. Głucho, deptak pusty, nawet samochodów na mieście mało - tak sytuację w mieście opisywał w marcu młody piłkarz Atalanty Olaf Kobacki. Cała rozmowa z nim dostępna TUTAJ.

Korespondent "LGdS" wspomniał też, że wyjścia z domu ograniczył do prawdziwego minimum. - Tak naprawdę nie wychodziłem nigdzie od lutego. Może cztery razy się przewietrzyłem, z czego trzy, żeby dotrzeć do mojej babci - stwierdza.

Siatkarka Zanetti Bergamo Malwina Smarzek-Godek w rozmowie z WP SportoweFakty przyznała, że mieszkańcy cały czas przestrzegali zasad kwarantanny. - My na razie nie zamierzamy spacerować po mieście. Po złagodzeniu obostrzeń woleliśmy pojechać trochę dalej i pochodzić po Alpach Bergamskich, które mamy tu niedaleko - mówiła. Cała rozmowa do przeczytania TUTAJ.

Miejski szpital im. Jana XXIII był przepełniony. Mieszkańcy przynosili dary, zbierali pieniądze. Pomoc przychodziła także z innych części Włoch, a nawet z zagranicy. Dziś placówka jest dużo mniej obciążona.

Powrót do normalności

Bergamo przestaje być "miastem duchów", ale ludzie jeszcze niezbyt chętnie wychodzą z domów. Wszystko jest za to otwarte, chociaż na specjalnych zasadach.

- Teraz jest stosunkowo normalnie. Ostatnie otworzyły się kina, jakieś trzy dni temu. W sklepach i marketach może być określona liczba osób naraz. W restauracjach trzeba rezerwować stoliki. Jednak nie ma tak dużo ludzi na ulicach - opowiada Spini.

Powrót do normalności może trochę potrwać, ale dla mieszkańców Bergamo ważne jest, że wraca do gry Serie A. Atalanta zajmuje czwarte miejsce w lidze i ma ogromne szanse, by drugi sezon z rzędu zagrać w Lidze Mistrzów, a ten nawet skończyć na podium. Pierwszy mecz po wznowieniu rozgrywek ekipa "Orobici" zagra u siebie z US Sassuolo.

- Oczywiście stadion jest zamknięty, ale większość ludzi cieszy się z restartu. Piłka nożna jest dla nich namiastką normalności. Ludzie potrzebują normalnego życia - przyznaje dziennikarz.

Dzisiaj wszyscy piłkarze są zdrowi i mogą normalnie trenować. Kluby zdają się na ich rozsądek, nie muszą całymi dniami siedzieć w domu lub hotelu i izolować się od reszty społeczeństwa.

Odparte oskarżenia

Pojawiały się opinie, że europejska pandemia koronawirusa zaczęła się od starcia w LM na San Siro między Atalantą a Valencią (4:1). "Los Che" o rozwój choroby w Walencji oskarżają trenera "Nerrazzurich" Gian Piero Gasperiniego, który przyznał, że na rewanż przyleciał chory i miał objawy podobne do tych charakterystycznych dla COVID-19. Ten odpiera zarzuty. Matteo Spini przyznał nam, że wobec niego prawdopodobnie nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje.

Pozostaje mieć nadzieję, że normalność do Bergamo wróci już na dobre, a strach będzie przemijać. Koronawirus w historii miasta zapisze się szczególnie - zaczęło się od meczu miejscowej drużyny, a pierwsze spotkanie wznowionej Serie A w Lombardii właśnie na stadionie Atalanty może być swego rodzaju symbolem, że ludzkość wygrywa z pandemią.

Czytaj też:
Śmiały apel Cagliari
Ciemne chmury nad Sarrim

Źródło artykułu: