Czesław Michniewicz: Praca w Legii to ciągłe pedałowanie pod górę i premia górska co tydzień

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

- Kiedyś prezes Zbigniew Boniek powiedział mi: "Masz rower, pedałuj". Praca w Legii to ciągłe pedałowanie pod górkę i premia górska co tydzień - przyznaje trener Czesław Michniewicz, który skupia się już wyłącznie na pracy w drużynie mistrza Polski.

W październiku obowiązki te łączył z funkcją trenera reprezentacji Polski U-21. Biało-Czerwoni przegrali z Serbią 0:1, a następnie zremisowali z Bułgarią 1:1 w eliminacjach do mistrzostw Europy, przez co wciąż nie wiadomo, czy uda im się awansować na turniej. O wszystkim rozstrzygną mecze listopadowe. Niestety, nie tylko z udziałem Polaków, bo wiele zależy też od innych rozstrzygnięć.

Czesław Michniewicz pracował z kadrą młodzieżową przez ponad trzy lata. Jego największy sukces sportowy to awans na mistrzostwa Europy w 2019 roku we Włoszech. Wtedy jednak - jak zaznacza - drużyna nie ulegała aż takim zmianom, jak ta aktualna.

Ciągłe zmiany w kadrze

- Poprzednia reprezentacja się nie zmieniała. Kadra, która spotkała się w 2017 roku, właściwie w takim samym składzie pojechała na turniej we Włoszech dwa lata później. Teraz to jest trochę loteria. Dziś gdybym zapytał o to, kto grał na stoperze rok temu w meczach z Serbią czy Rosją, trudno byłoby odpowiedzieć. To najlepiej pokazuje te zmiany - tłumaczył szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Liga Narodów. Polska - Bośnia i Hercegowina. Szczere wyznanie Macieja Rybusa. "To nie byłoby fair"

Dla Michniewicza jednak sukcesem jest przede wszystkim to, że wielu piłkarzy, którzy mogliby wciąż występować w jego drużynie, zasiliło już pierwszą kadrę prowadzoną przez Jerzego Brzęczka.

- To był ciąg zdarzeń. Musieliśmy na to reagować i nie zamartwialiśmy się tym. Mamy parę stoperów - Jakub Kiwior i Kamil Piątkowski. Dziś każdy by chciał mieć młodego Polaka z lewą nogą na obronie, a Kuba takim jest. Pokazaliśmy polskiej kadrze kilku zawodników. Kamiński, Bogusz, Moder to zawodnicy, którzy mam nadzieję pomocą polskiej piłce. Z tego składa się życie. Nie wszystko zawsze się układa. Zależy, jak zareagujemy na chwilowe niepowodzenie - powiedział Michniewicz.

- Nam trochę brakowało jakości, która była w pierwszej reprezentacji. Mam nadzieję, że za rok zagrają piękny turniej i wszyscy powiedzą, że "choć nie grali w młodzieżówce, pomogli w kadrze". Choć oczywiście boli to, że pierwsza drużyna była z nami "przez ulicę", a nie mogła pomóc. A Bułgarzy sprowadzili zawodników z pierwszej kadry samolotem. To pokazuje ich determinację - dodał.

Teraz 50-letni szkoleniowiec koncentruje się już wyłącznie na pracy w Legii Warszawa, której trenerem został 21 września. Sam jednak zastrzega, że obowiązki, które miał w stołecznym klubie, nie wpłynęły na jakość pracy w kadrze.

- Po meczu z Rosją w Łodzi wyjechałem na 10 dni na Kaszuby i tam rozpracowywałem Serbię i Bułgarię. Już byłem przygotowany, były gotowe materiały. Wtedy pojawiła się oferta z Legii. Pojawiają się głosy, że przez to mieliśmy problem w meczach z Serbią i Bułgarią. Ale gdy ktoś obiektywnie na to spojrzy i zobaczy, jak szybko musieliśmy zmieniać i dostosowywać wszystko, zobaczy że to była ciągła budowa. Stale ktoś nam wypadał, przychodzili kolejni nowi zawodnicy - mówił Michniewicz.

Premia górska co tydzień

Jak sam zaznaczył trener, rozdział pt. "reprezentacja Polski do lat 21", jest dla niego zakończony. Niemal od razu po zakończeniu spotkania z Bułgarią wraz z asystentem Kamilem Potrykusem udał się z powrotem do Warszawy, by przygotowywać się do kolejnych spotkań ligowych.

- Wraz z Kamilem skupiamy się już na Legii, by wrócić z nią na poziom europejski, którego doświadczyłem przez 3,5 roku w kadrze. To samo chcę zrobić w Warszawie. Jestem pełen optymizmu. Nie będę brał udziału w kolejnych zgrupowaniach. Kto będzie nowym trenerem? Nie wiem. Jak będzie wyglądał nowy sztab? Też nie wiem - uprzedził pytania.

Szkoleniowiec ma świadomość ogromnej odpowiedzialności, którą na siebie wziął obejmując warszawską Legię. Jednak podchodzi do tego z dużym spokojem.

- Kiedyś prezes Zbigniew Boniek powiedział mi: "Masz rower, pedałuj". Wiem, że w tej pracy często spada łańcuch, a także zmienia się osoba kierująca rowerem. Praca w Legii to pedałowanie pod górkę i co tydzień musisz wygrywać premię górską. Ale jestem do tego gotowy. Po to pracowałem w dziewięciu klubach, a potem w reprezentacji, by podjąć się tego wyzwania. Nie byłoby mnie dziś w Legii, gdyby nie praca w kadrze - zakończył.

W niedzielę 18 października o 17:30 prowadzona przez Michniewicza Legia Warszawa zmierzy się z KGHM Zagłębiem Lubin.

Czytaj też: Reprezentacja Polski U-21. Wiadomo, kto zastąpi Czesława Michniewicza

Komentarze (6)
avatar
krogi kielecki wstyd
17.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czesiu !!!!! w punkt !!!! :)))))))......z tym "p.edałowaniem" !!!!!!!!! pojechałeś całej farszawce........zrobiłeś im WARSAW SHORE !!!!!!! 
avatar
Wiesiek Kamiński
16.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czesiu trener ,co sam sobie wszystko z pieprzył ! 
avatar
zuraw
15.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak czekałem kiedy Czesiu sobie zacznie przypisywać do załug wylansowanie Modera i Kamińskiego. Długo nie musiałem czekać. Zawodnicy z takim talentem, umiejętnościami i etosem pracy graliby w p Czytaj całość
Butch
15.10.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I w pizdu wylądował.... 
avatar
Polak I
15.10.2020
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Jeśli już działa drugi "FRYZJER" TO LEGIA NA BANK BĘDZIE MISTRZEM. Jeśli nie to może mieć duże problemy.