Stanisław Kogut przez 30 był bardzo mocno zaangażowany w funkcjonowanie Kolejarza Stróże jako działacz. To z nim na pokładzie klub awansował do I ligi i grał w niej cztery sezony. Nie dostał licencji na grę w sezonie 2014/2015, co przyczyniło się do odejścia Koguta z klubu. Był zbulwersowany decyzją PZPN-u.
- To najcięższa decyzja w moim życiu. Trudno odchodzić z ukochanego klubu. Zniszczono moje marzenia i mój dorobek. W kolejnym sezonie chcieliśmy budować drużynę, mającą walczyć o Ekstraklasę. Nie zostawię Kolejarza bez pomocy, ale już nie jako wiceprezes - mówił wówczas.
Kogut walczył do samego końca, aby Kolejarz pozostał na zapleczu Ekstraklasy. W przypadku utrzymania nie miał zamiaru wycofywać klubu z rozgrywek. Podkreślał, że za jego kadencji jako wiceprezesa klub w ogóle nie miał zaległości.
- Jesteśmy jednym z nielicznych klubów, który nie ma absolutnie żadnych zaległości. Na tę chwilę nie chciałbym, żebyśmy sprzedawali licencję - powiedział.
Były wiceprezes bardzo mocno emocjonował się spotkaniami Kolejarza. Zdarzało się, że głośno obrażał sędziów z trybun, będąc przekonanym, że ci celowo krzywdzą kluby z małych miast. Potrafił jednak przepraszać za swoje zachowanie, jak chociażby po skandalu na meczu z GKS-em Katowice w 2012 r. Wysłał do klubu oficjalne przeprosiny i święty obrazek.
Jego syn, Grzegorz, również był mocno związany z klubem - najpierw jako piłkarz, potem jako menedżer. Gdy pełnił drugą funkcję, był zamieszany w ustawianie meczów i został aresztowany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne (CBA).
Stanisław Kogut zmarł w wieku 67 lat. Według doniesień mediów był zakażony koronawirusem.
Czytaj też:
Inna koszulka Hoyo-Kowalskiego
Żuraw oczekuje lepszej gry Lecha