Od początku spotkania inicjatywę przejął Piast Gliwice, który w starciu z Wisłą Płock szukał pierwszego zwycięstwa w sezonie. Niedawni mistrzowie Polski rozgrywki 2020/2021 rozpoczęli najgorzej w swojej historii startów w PKO Ekstraklasie. Gliwiczanie w siedmiu meczach zdobyli... jeden punkt i zamykają ligową stawkę. Jako jedyna drużyna nie zaznali smaku wygranej. Nic więc dziwnego, że od pierwszych sekund gospodarze przejęli kontrolę nad tym spotkaniem i cierpliwie szukali drogi do bramki rywala.
Podopieczni Waldemara Fornalika bardzo spokojnie i dokładnie rozgrywali piłkę między sobą, szukając dziury w defensywie mocno cofniętych Nafciarzy, którzy czaili się na szybkie kontry. Po niespełna dziesięciu minutach niebiesko-czerwoni w końcu taką lukę znaleźli i piłka trafiła pod nogi Jakuba Świerczoka. Napastnik ładnie odwrócił się z piłką i technicznie przymierzył z szesnastu metrów. Do szczęścia zabrakło milimetrów, bowiem futbolówka obiła poprzeczkę.
Później przez wiele minut oglądaliśmy festiwal miliona podań w wykonaniu Piasta. Problem w tym, że mało które pozwalało złamać defensywę Wisły, bo zwyczajnie wymieniane były one z dala od pola karnego. Stałe fragmenty też efektów nie przynosiły, bowiem wszystkie dośrodkowania Mikkela Kirkeskova bez problemu wyłapywał Krzysztof Kamiński. Mimo tego gliwiczanie w końcówce pierwszej połowy mogli wyjść na prowadzenie. W końcu udało im się wyprowadzić szybką i składną akcję, a nie taką, którą budowali tak długo, jak sam stadion. Świerczok odegrał do Patryka Sokołowskiego w finalnym momencie sytuacji, który huknął naprawdę potężnie. Piast od poprzeczki tę połowę rozpoczął i nią zakończył, ponieważ futbolówka po rękach Kamińskiego ponownie obiła obramowanie.
ZOBACZ WIDEO: Kluby PKO Ekstraklasy zabezpieczone finansowo? "Łącznie wypłaciliśmy prawie 170 milionów złotych"
Z dużą wiarą w drugą odsłonę weszli gospodarze i szybko się to opłaciło. Wprawdzie najpierw indywidualna akcja Sokołowskiego zakończyła się minimalnie niecelnym strzałem, ale po chwili było już 1:0. Świerczok nie najlepiej zgrywał piłkę do Tiago Alvesa, ale również źle zachował się Jakub Rzeźniczak. Portugalczyk odnalazł się w polu karnym i z najbliższej odległości otworzył wynik spotkania.
Radość brązowych medalistów z ubiegłego sezonu nie trwała jednak długo, bo około 180 sekund. Znów w roli głównej wystąpił Rzeźniczak, który wykazał się sprytem do dośrodkowaniu z rzutu rożnego i celną główką doprowadził do wyrównania. To był początek problemów Piasta. W 58. minucie po kolejnym dograniu z narożnika Nafciarze skierowali piłkę do siatki. Najwyżej w polu karnym wyskoczył Alan Uryga i nie dał szans Frantiskowi Plachowi.
Po tych wydarzeniach z gospodarzy natychmiast zeszło powietrze. Płocczanie grali mądrze, a Piastunki bez nadziei na odwrócenie losów spotkania. W ostatniej akcji meczu się to jednak udało. Torgil Gjertsen faulował w polu karnym, a pewnym wykonawcą "11" okazał się Michał Żyro.
Piast rzutem na taśmę wyrwał remis, ale to i tak nie może go cieszyć. To dopiero drugi punkt gliwiczan w sezonie. Forma daleka jest od idealnej i wydaje się, że przy Okrzei potrzebny jest wstrząs w szatni. W innym wypadku niebiesko-czerwoni wyrosną na głównego faworyta do spadku. Wisła natomiast ma czego żałować, bo trzy punkty miała na wyciągnięcie ręki. Zaważyła chwila nieuwagi.
Piast Gliwice - Wisła Płock 2:2 (0:0)
1:0 - Tiago Alves 48'
1:1 - Jakub Rzeźniczak 51'
1:2 - Alan Uryga 57'
2:2 - Michał Żyro 90+6' (k.)
Składy:
Piast Gliwice:
Frantisek Plach - Bartosz Rymaniak, Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov - Tomasz Jodłowiec, Patryk Sokołowski (69' Patryk Lipski) - Arkadiusz Pyrka (69' Dominik Steczyk), Tiago Alves (77' Michał Chrapek), Sebastian Milewski (77' Jakub Holubek) - Jakub Świerczok (61' Michał Żyro).
Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Alan Uryga, Jakub Rzeźniczak, Milan Obradović - Damian Zbozień, Filip Leśniak (90+1' Damian Rasak), Dusan Lagator, Angel Garcia - Piotr Pyrdoł (67' Dawid Kocyła), Mateusz Szwoch (68' Airam Cabrera) - Cillian Sheridan (67' Torgil Gjertsen).
Sędzia:
Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Czytaj również:
--> Michał Probierz zazdrości Lechowi Poznań. "Chwała mu za to"
--> Jakub Błaszczykowski wraca do gry