- Granie o pół godziny mniej ma duże znaczenie, gdy grasz co trzy dni i chcesz utrzymać najlepszą dyspozycję - przyznał ostatnio otwarcie Robert Lewandowski.
To nowość. Dotychczas bowiem napastnik Bayernu Monachium i reprezentacji Polski przyzwyczaił kibiców, że gra niemal wszystko. W zeszłym sezonie rozegrał aż 46 spotkań w pełnym wymiarze czasowym. To oznacza, że o ile nie powstrzymywały go urazy bądź kartki, był niemal nie do zdarcia. Niepełne 90 minut zaliczył zaledwie w 6 meczach.
- Wiadomo, że kibice chcieliby oglądać gwiazdy, natomiast musimy zdawać sobie sprawę, że to też są ludzie, to też są żywe organizmy i mogą one nie wytrzymywać obciążeń. Dlatego też, jeżeli tylko jest taka możliwość, to trenerzy dokonują zmian i te największe gwiazdy z boiska ściągają - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Leszek Dyja, trener przygotowania fizycznego w reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwulatek zachwyca. Może być w przyszłości nowym Messim
Taką też taktykę w tym sezonie obrał Robert Lewandowski. Już dziś przebił liczbę spotkań rozegranych w niepełnym wymiarze w porównaniu z zeszłorocznymi rozgrywkami. Od startu obecnej kampanii 90 minut zaliczył tylko w 3 z 10 spotkań, z czego w jednym wszedł z ławki. Dodatkowo odpuścił także trzy spotkania kadry.
- Generalnie ostatni czas dla zawodników, którzy grają na najwyższym poziomie w klubach, którzy grają w Lidze Mistrzów i reprezentacjach, nie jest łatwy. Sam Robert zakończył sezon pod koniec sierpnia finałem Ligi Mistrzów, miał tydzień wolnego, potem rozpoczął przygotowania i od połowy września rozpoczął kolejny, w którym gra co trzy dni - mówi Dyja.
- Tutaj oszczędzanie zawodników ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w kontekście zdrowia. Nie ma na świecie piłkarza, który rozegra w sezonie ponad 60 meczów na najwyższym poziomie przez 90 minut. Trenerzy muszą więc rotować zawodnikami i czasami powodować nawet takie sytuacje, że największe gwiazdy usiądą na ławce - tłumaczy nasz rozmówca.
Wydaje się jednak, że inicjatywa krótszej gry wyszła od samego Lewandowskiego. W ostatnim meczu ligowym z Eintrachtem sam poprosił o zmianę. Zaskoczył tym nawet Hansiego Flicka.
- Rozkładanie sił jest ważne. 20 minut gry krócej w kilku spotkaniach, w kontekście całego sezonu, dużo daje. Piłkarze po pewnym czasie nie będą się czuli zajechani - mówił sam "Lewy" podczas ostatniego zgrupowania kadry.
Póki co stawia na nieco krótszą grę w poszczególnych meczach, nie zaś na całkowite odpuszczenie wybranych spotkań. To o tyle istotne, że zagranie w ciągu tygodnia trzech spotkań, w których spędzi na boisku 60 minut, wcale nie jest równoznaczne z dwoma pełnymi meczami, w odstępie siedmiu dni.
- Oczywiście, że jest to różnica. Jeżeli maksymalny wysiłek jest podejmowany co trzy dni, to jest większym obciążeniem dla zawodnika, niż gdyby grał on co tydzień po 90 minut. Wiadomo, minutowo to nam się zgadza, natomiast musimy sobie zdawać sprawę, że organizm po intensywnym wysiłku, a takim jest 60 minut gry na najwyższym poziomie, potrzebuje czasu aby się zregenerować - mówi Dyja.
- Jeżeli organizm się nie zregeneruje w stu procentach i będzie poddany kolejnemu wysiłkowi o wysokiej intensywności, to zachodzi w nim duże spustoszenie i dochodzi do przeciążeń. Lepszym rozwiązaniem jest gra co tydzień po 90 minut niż co trzy dni po godzinie - zauważa specjalista.
I choć Robert Lewandowski już dziś ma prawo odczuwać zmęczenie, to przed nim prawdziwy maraton. Do końca roku z samym Bayernem ma do rozegrania 13 meczów, a kolejne trzy czekają go w reprezentacji Polski. Biorąc pod uwagę, że ostatnie tegoroczne spotkanie zaplanowane jest na 19 grudnia, daje to 16 gier w 54 dni - średnio co 3,4 dnia.
- Tych meczów jest naprawdę dużo. Gdybyśmy wzięli i to sobie rozpisali, to tak naprawdę topowi zawodnicy nie będą mieli okresu wolnego, roztrenowania, aż do przerwy po mistrzostwach Europy w 2021 roku. Tak to można powiedzieć, że grają non stop, z krótką tylko przerwą na święta Bożego Narodzenia - zauważa Dyja.
Lewandowski świetnie jednak odnajduje się w tak napiętym harmonogramie. Znakomicie wszedł w obecny sezon. Zdobył 10 bramek w pierwszych 5 kolejkach Bundesligi, bijąc rekord rozgrywek. Nie udało mu się natomiast jeszcze otworzyć swojego licznika w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu grupy A Bayern pokonał Atletico Madryt aż 4:0, ale Polak nie miał bezpośredniego udziału przy żadnej z bramek.
Kolejną okazję do rozpoczęcia strzelania w Champions League "Lewy" będzie miał już we wtorek. Początek meczu z Lokomotiwem Moskwa o 18:55. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport Premium 1. Relacja tekstowa dostępna będzie na portalu WP SportoweFakty.
Czytaj także:
- Premier League. Nowa baza treningowa Liverpoolu otwarta już w listopadzie. Kosztowała fortunę
- Serie A. Szef rozgrywek bije na alarm. "Jesteśmy bliscy upadku"