Sytuacja PSG w Lidze Mistrzów nie jest wesoła. Po trzech meczach finaliści ostatniej edycji mają na koncie dwie porażki, w tym ostatnią z RB Lipsk 1:2 (więcej o meczu TUTAJ >>). W tym meczu dwaj piłkarze z Francji zostali odesłani do szatni przez polskiego sędziego, Szymona Marciniaka. Praca arbitra nie podobała się Thomasowi Tuchelowi.
Trener PSG powiedział, że zbyt wiele było decyzji przeciwko jego zespołowi. Dodał, że arbiter pokazał jego piłkarzom dwie czerwone kartki, do tego podyktował rzut karny, który Emil Forsberg z RB Lipsk zamienił na gola. Grający bez Neymara i Mbappe paryżanie nie odrobili już strat.
Tuchel ocenił jednak, że wynik nie jest tylko "winą" sędziego, bo sami zasłużyli na taki los. Na konferencji przyznał, że jego piłkarze popełnili błąd przy rzucie karnym, kiedy Kimpembe zagrał ręką. - Ciężko grać w dziesięciu, zbyt wiele kluczowych decyzji zostało podjętych przeciwko nam, a po drugiej stronie stała bardzo silna drużyna - powiedział Tuchel.
ZOBACZ WIDEO: Euro 2020. Słowacja krok od wyjazdu na mistrzostwa Europy i rywalizacji z Polską w grupie. "Wszystko może się zdarzyć"
Dodał, że w jego zespole był widoczny brak ważnych zawodników i nie byli w stanie doprowadzić do remisu. - Los nadal jest w naszych rękach. Mamy rewanż w Paryżu, wszystko możemy odrobić i być wyżej od przeciwników - powiedział Tuchel.
Szkoleniowiec dodał, ze nie martwi się o swoją posadę, bo zdaje sobie sprawę, że wymagania w PSG są wysokie. - To wciąż ta sama grupa piłkarzy, która potrafi wygrywać. jeszcze wszystko może się odwrócić - powiedział szkoleniowiec francuskiej drużyny.
CZYTAJ TAKŻE Koronawirus uderza w Paris Saint-Germain. Ogromne straty finansowe
CZYTAJ TAKŻE Liga Mistrzów. RB Lipsk - PSG. Nietypowa przygoda paryżan. Utknęli w windzie