Jakub Błaszczykowski w przerwie letniej uporał się z kontuzją mięśnia uda, przez którą stracił końcówkę poprzednich rozgrywek i nowy sezon zaczął oczywiście w "11" Wisły. Od pierwszego gwizdka zagrał jednak tylko w dwóch meczach z Jagiellonią Białystok (1:1) i Śląskiem Wrocław (1:3).
W kolejnym, z Pogonią Szczecin (2:2), do gry wszedł w przerwie, a dwa następne z Górnikiem Zabrze (0:0) i Stalą Mielec (6:0) opuścił z powodu COVID-19, co potwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty Leszek Dyja.
Gdy wyzdrowiał, był w zespole Artura Skowronka tylko zmiennikiem. W spotkaniach z Podbeskidziem Bielsko-Biała (3:0) i Lechią Gdańsk (1:3) przebywał na boisku niespełna pół godziny. Nie było to efektem problemów natury fizycznej po przejściu choroby, lecz decyzji szkoleniowca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...
"Kuba" w nietypowej dla siebie roli (odkąd wrócił do Krakowa, nie usiadł na ławce dwa razy z rzędu) spisał się dobrze i był "jokerem" w talii trenera Skowronka, ale od niedzielnego meczu 9. kolejki PKO Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa znów ma grać w Wiśle pierwsze skrzypce.
- Kuba wrócił do formy, dawał dobry sygnał, ale też trzeba spojrzeć na to szerzej, bo bardzo dobrze funkcjonowali na skrzydłach i Yeboah, i Carlos. I pod tym kątem była uczciwa decyzja dla pozostałych piłkarzy - tłumaczy Skowronek, dodając: - Oczywiście, nasz kapitan wraca, jest w dobrej formie, jest głodny gry i być może w niedzielę zagra od pierwszej minuty.
Błaszczykowski musi zacząć grać w większym wymiarze czasowym, by dać Jerzemu Brzęczkowi do ręki argumenty. O ile na sytuacje Arkadiusza Milika i Kamila Grosickiego w klubach selekcjoner może przymknąć oko, to rezerwowego z PKO Ekstraklasy na Euro 2020 powołać mu nie wypada. A że "Kuba" wciąż liczy na udział w mistrzostwach Europy, nie jest żadną tajemnicą.
- Wierzę w to, że otrzyma jeszcze powołanie i kibicuję mu, bo widzę, jak na co dzień funkcjonuje. Jest cały czas pazerny na zwycięstwa. Nie zatrzymał się i pokaże to jeszcze nie raz. On jeszcze sumiennie może zapracować na powołanie. Jest w formie fizycznej. Wręcz go trzeba hamować na treningach, bo jest naładowany pozytywną energią - mówił niedawno Skowronek. Więcej TUTAJ.
W podobnym tonie we wspomnianej rozmowie z WP SportoweFakty wypowiedział się Leszek Dyja, trener przygotowania fizycznego reprezentacji Polski, który do niedawna pełnił tę samą funkcję w Wiśle, a z Błaszczykowskim od lat pracuje indywidualnie.
- Znając Kubę, to wiem, że on nie odpuści mistrzostw. Nie powie, że nie da w tej chwili już rady, że nie pojedzie. Uważam, że będzie walczył do końca. Zrobi wszystko, by być w jak najlepszej dyspozycji. Jestem przekonany, że Kuba nie powiedział ostatniego słowa. Ja bym go na pewno nie skreślał - przyznał Dyja.
Czytaj również -> Błaszczykowski - koniec na jaki nie zasłużył