Spotkanie zaczęło się od mocnego uderzenia gości, którzy wpakowali piłkę do siatki rywala już w 47. sekundzie meczu. John McGinn wpadł z futbolówką w pole karne i huknął jak z armaty pod poprzeczkę. Trafienie analizował jednak VAR - dopatrzono się pozycji spalonej Rossa Barkleya, choć ten nie dotknął piłki w tej akcji. Sędziowie uznali, że absorbował uwagę Bernda Leno i zasłaniał mu piłkę, więc bramki nie uznali.
Arsenal grał bardzo niemrawo w ataku. Tercet Aubayemang-Willian-Lacazette zupełnie nie był sobą. Wsparcie bocznych obrońców nie dawało zbyt wiele. Środek pola praktycznie nie funkcjonował. Aston Villa zachowywała spokój. Wystarczyło w pierwszej połowie jedno przyspieszenie, by wprowadzić chaos w obronie "Kanonierów". Matt Targett popędził lewą stroną i zagrał pod bramkę. Trezeguet i Bukayo Saka wchodzili na wślizgu i ostatecznie ten drugi wpakował piłkę do siatki, notując trafienie samobójcze.
Później Arsenal rzucił się do większej ofensywy, ale wciąż brakowało kreatywności i dobrego wykończenia. Goście z Birmingham grali swoje. Przeciwnik podchodził wyżej, robiły się dziury w obronie, co atak drużyny Deana Smitha skrzętnie wykorzystał. Jack Grealish zaliczył dwa świetne wejścia w pole karne i dwa razy idealnie dograł do Olliego Watkinsa, który w cztery minuty doprowadził do wyniku 3:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana akcja na wagę 3 pkt.! Najpierw trafił kolegę w pośladki, a potem...
Do końca Arsenal nie był w stanie się pozbierać i atakował dość chaotycznie. Aston Villa mogła zdobyć nawet czwartą i piątą bramkę, brakowało jedynie lepszej celności i odrobiny szczęścia. Raz Dani Ceballos wybił piłkę z linii bramkowej.
Wynik 3:0 dla Aston Villi sprawia, że "The Villans" awansują na szóste miejsce w tabeli Premier League. Z kolei Arsenal okupuje jedenastą lokatę.
Arsenal FC - Aston Villa 0:3 (0:1)
0:1 - Bukayo Saka (sam.) 25'
0:2 - Ollie Watkins 72'
0:3 - Ollie Watkins 76'
Czytaj też:
Leicester City się nie zatrzymuje
Tottenham wymęczył wygraną