Liga Narodów. Polska - Holandia. Jerzy Brzęczek odpowiedział na krytykę. Zapowiada zwycięstwa nad potęgami

- Rozumiem, że wszyscy chcą, żeby kadra grała jak Bayern. Ale mamy takie możliwości, jakie mamy i staramy się wycisnąć maksimum - mówi Jerzy Brzęczek. Selekcjoner broni się przed krytyką i przypomina, że zrealizował postawione przed nim zadania.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Jerzy Brzęczek WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
Po niedzielnym spotkaniu z Włochami (0:2) Jerzy Brzęczek znalazł się w ogniu krytyki, który pomeczowym występem przed kamerą TVP Sport podsycił Robert Lewandowski. Ale i bez takiego zachowania kapitana selekcjoner nie miałby łatwo. Biało-Czerwoni nie stworzyli w Reggio Emilia żadnej okazji podbramkowej. W defensywie natomiast nie stanowili dla rywali żadnej przeszkody i porażka 0:2 była najniższym wymiarem kary.

Brzęczek jest krytykowany za to, że w meczach z wyżej notowanymi rywalami - podobnie było we wrześniu z Holandią (0:1) i październiku z Italią (0:0) - jest minimalistą. Unika otwartej, odważnej gry, by uchronić się przed ewentualnym blamażem, ale to się nie sprawdza, bo bilans tegorocznych spotkań z Holandią i Włochami w Lidze Narodów to jeden zdobyty punkt na dziewięć możliwych do podniesienia z boiska i 0:3 w bramkach. Źle, zawstydzająco wręcz, wyglądają też inne statystyki.

Według analityków z SofaScore.com, w żadnym z tych spotkań Biało-Czerwoni nie stworzyli ani jednej dogodnej okazji, a oddali w nich łącznie trzy celne strzały, w tym dwa zza pola karnego. I dali się całkowicie zdominować rywalom, bo tak trzeba nazwać to, że posiadanie piłki mieli na poziomie 37-39 proc. Mało tego, przeciwnicy doszli aż do 28 pozycji strzeleckich w polu karnym, podczas gdy Polacy takich mieli cztery.

ZOBACZ WIDEO: Włochy - Polska. Czego zabrakło Biało-Czerwonym? Szczera odpowiedź wiceprezesa PZPN
Być jak Bayern

Po kadencji Adama Nawałki, kiedy Polska potrafiła pokonać będących świeżo upieczonymi mistrzami świata Niemców i dojść do ćwierćfinału Euro 2016, brak kompromitacji w starciu z silniejszymi nie satysfakcjonuje już polskiego kibica. Piłkarzy także, bo czują, że stać ich na więcej niż gra na 0:0.

- Rozumiem, że są emocje. Że dziennikarze, kibice - i my również - chcą, żeby reprezentacja grała jak Bayern Monachium. To jest nasz cel, ale na to trzeba czasu. Muszę być cierpliwy, muszę być przygotowany na krytykę i muszę z tym żyć. Są spotkania, w których pod względem stylu, nie są takie, jakbyśmy sobie życzyli, ale w meczach o punkty najważniejsze są wyniki. To z nich jestem rozliczany, a z zadań, które przede mną postawiono, wywiązałem się - broni się selekcjoner.

- Miałem trzy: awans do mistrzostw Europy i jeśli się nie mylę, to awansowaliśmy. Jeśli chodzi o kwestię młodych zawodników, to - robiliśmy sobie analizę ostatnich 10 lat - za mojej kadencji do kadry weszło najwięcej młodych zawodników. Musimy ich przygotować, bo nadchodzi zmiana pokoleniowa - kontynuuje Brzęczek.

- I po trzecie: utrzymanie w Lidze Narodów. Utrzymaliśmy się w grupie z Włochami, Holandią i Bośnią i Hercegowiną. Z Włochami mieliśmy nadzieję walczyć o remis, żeby w środę zagrać o pierwsze miejsce. Nie udało nam się i to pokazuje, że przed nami jeszcze dużo pracy - mówi opiekun drużyny narodowej.

Wygrywać z najlepszymi

Brzęczek podnosi na swoją obronę argument o zmianie reprezentacyjnego kalendarza. Gdy przejął kadrę po MŚ 2018, w zasadzie wyeliminowano mecze towarzyskie - ich miejsce w terminarzu zajęła Liga Narodów.

- Rozegraliśmy pod moją wodzą 23 spotkania i w tym było tylko pięć meczów towarzyskich. Nie ma czasu na to, żebyśmy dawali młodym piłkarzom szansę w grach towarzyskich - oni są sprawdzani w trudnych spotkaniach. I z tych 23 spotkań przegraliśmy sześć, w tym dwa z Włochami, jedno z Portugalią i jedno z Holandią - zauważa selekcjoner.

- Dla mnie to europejski, światowy top. Bardzo chcielibyśmy z nimi wygrywać i do tego dążymy. I przyjdzie czas na to, że będziemy z nimi wygrywać - zapewnia Brzęczek. Na razie jednak Biało-Czerwoni pod jego wodzą nie pokonali jeszcze ani jednej drużyny, która jest sklasyfikowana wyżej w rankingu FIFA. Z takimi rywalami Polska rozegrała 7 spotkań: 3 przegrała, a 4 zremisowała. To Włochy (0-2-2), Portugalia (0-1-1) i Holandia (0-0-1), czyli kandydaci do medalu Euro 2020.

- Musimy być realni w ocenie potencjału, rozwoju i zmian - tłumaczy Brzęczek, dodając: - Ta drużyna się rozwija, następuje przebudowa. Trzon reprezentacji, który stanowił o jej sile w ostatnich kilku latach, jest coraz starszy. Trwa ważny etap przygotowania następców, by podczas mistrzostw byli konkurencyjni i wspomagali bardziej doświadczonych.

Ewolucja zamiast rewolucji

To fakt. Od września 2019 roku selekcjoner umożliwił reprezentacyjny debiut aż 11 piłkarzom, a 8 z nich to zawodnicy poniżej 22. roku życia. Kilku z nich jak Krystian Bielik, Sebastian Walukiewicz, Jakub Moder czy Kamil Jóźwiak zaimponowało pierwszymi występami w kadrze A. Brzęczek przestrzega jednak przed gwałtowną rezygnacją z bardziej doświadczonych piłkarzy jak Grzegorz Krychowiak.

- Musimy podchodzić do tego z bardzo dużym spokojem, bo z młodego piłkarza, który zagrał dwa dobre spotkania, robimy wielkiego piłkarza i nam się wydaje, że oni tak będą grali w każdym meczu. To tak nie funkcjonuje - mówi. - Po euforii przychodzi rzeczywistość. Przed takim zawodnikiem są już inne wymagania, a każdy mecz to dla niego test. Z drugiej strony, starszych zawodników po słabszym meczu chcemy ukrzyżować i powiedzieć, że się nie nadają. Tak to nie działa - podkreśla.

- Oczywiście, mecz we Włoszech był słaby. Ale trzeba sobie zadać podstawowe pytanie: czy jesteśmy na takim poziomie indywidualnym - zwłaszcza ci młodzi zawodnicy, którzy wchodzą - jak reprezentanci Włoch? - pyta retorycznie selekcjoner. I daje do zrozumienia, że póki będzie prowadził reprezentację, nie można liczyć na zmianę stylu gry.

- Moim marzeniem, jak każdego zawodnika w tym zespole, jest to, by grać i skutecznie, i efektownie. Ale czy my zawsze graliśmy pięknie? Na czym zawsze opierała się nasza kultura gry? Czy coś się zmieniło w kraju pod względem szkolenia i wychowywania piłkarzy? - mówi Brzęczek, dodając: - Mamy takie możliwości, jak mamy i staramy się wycisnąć maksimum. Ja jestem rozliczany z wyników. Zadania zrealizowałem, ale mam świadomość, że jeszcze wiele pracy przed nami.

W środę Polska rozegra ostatni mecz w 2020 roku. Jej rywalem w 6. kolejce Ligi Narodów będzie Holandia. Po spotkaniu z Włochami pojawiły się głosy, że z Holandią Brzęczek będzie grał o posadę. Według naszych informacji, selekcjoner nie usłyszał ultimatum, ale za kolejny tak beznadziejny występ swojego zespołu może zapłacić posadą.

Mecz Polska - Holandia odbędzie się w Chorzowie. Początek spotkania o godz. 20:45. Transmisje w TVP 1, TVP Sport i Polsacie Sport oraz na WP Pilot.

Czytaj również -> Kibice nie chcą Brzęczka w reprezentacji
Czytaj również -> Wiemy, co z Robertem Lewandowskim

Czy Jerzy Brzęczek powinien dalej prowadzić reprezentację Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×