Stal Mielec wygrała w sobotę drugi mecz w tym sezonie. - Działo się w tym spotkaniu. Nasza drużyna nie była optymalnie przygotowana do tego meczu i było to widać w pierwszej połowie. Mieliśmy założenie zagrać wyżej, ale moc biegowa nie wyglądała jak w Lubinie. Byliśmy za wolni i drużyna gości kilkakrotnie nas rozbiegała. Zdobyliśmy bramkę na 1:0, a w pierwszej połowie mieliśmy aż 10 rzutów rożnych, a Jagiellonia 1 i po nim zdobyła bramkę - zauważył Leszek Ojrzyński, trener mieleckiego klubu.
- Był to przećwiczony przez nich wariant, a my uczulaliśmy zawodników na to. Praktyka to jednak co innego. Mogliśmy uniknąć straty tej bramki, ale w przerwie skorygowaliśmy pewne rzeczy. Nie dokonaliśmy zmian jak w poprzednim meczu, ale zmieniliśmy styl bronienia. Graliśmy bliżej siebie, na swojej połowie. Po 10 minutach dokonaliśmy kluczowych zmian i z nowymi siłami wzmocniliśmy skrzydła i atak, co przyniosło efekt - dodał trener.
Mielczanie mogli zamknąć mecz już w poprzednich akcjach, w końcu jednak zdobyli drugą i trzecią bramkę. - Mogliśmy dołożyć coś wcześniej, ale nieskuteczność spowodowała, że bramki padały później. W środę gramy mecz pucharowy, później bardzo ważny wyjazd. Każdy kolejny mecz to dla nas święto oraz sprawdzian. Ja jestem tu kilkanaście dni i wiem, jak poprzesuwać sobie pewne rzeczy w mikrocyklu, bo było widać ogromne zmęczenie u moich zawodników - podkreślił Ojrzyński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wiało jak diabli. Tak padł kuriozalny gol!
- Będziemy robić wszystko, by iść małymi kroczkami do przodu. Chwała chłopakom, że w słabszej dyspozycji potrafiliśmy zdobyć trzy punkty, co dla nas jest najważniejsze, ważniejsze od stylu. Chcieliśmy wypracowywać kontrataki i harować w defensywie - zapowiedział szkoleniowiec Stali Mielec.
Czy dążenie do rzutów rożnych miało być sposobem na Jagiellonią Białystok? - To był jeden z pomysłów. Jak zobaczyliśmy skład gości, bez wysokich stoperów podwyższających krycie tym bardziej byłem niezadowolony z tej statystyki. Czasami zabrakło odpowiedniego wejścia czy piłka nie była dostarczona gdzie powinna. Najważniejsze, że wygraliśmy. Stały fragment gry to zawsze element służący do zaskoczenia przeciwnika - odpowiedział Leszek Ojrzyński.
Trener Stali widzi jeszcze dużo rzeczy do poprawy. - Graliśmy za nerwowo i mieliśmy problemy, by wymienić 2-3 podania. I chłopcy i my bardzo chcieliśmy, a stałe fragmenty nam nie wychodziły. Jagiellonia miała swoje sytuacje, ale nie zdobywała bramek. Mogliśmy zachowywać się inaczej, byśmy kończyli sytuacje strzałami - zauważył.
- W II połowie mieliśmy bardzo klarowne sytuacje i całe szczęście dorzuciliśmy dwie bramki. W Lubinie też wygraliśmy II połowę i musimy robić wszystko, by prezentować się lepiej w pierwszej części spotkania. Łatwiej się gra jak ma się punkty, a nie jak jest się ostatni w tabeli. To też proces mentalny, bo zawodnikom brakuje pewności siebie. Widzę dużo pozytywów i cieszę się, że trzy punkty zostały w Mielcu - podsumował Ojrzyński.
Czytaj także:
Dyrektor sportowy Warty o wynikach beniaminka
Filar defensywy Lecha wrócił do zdrowia