Odniesiona w poprzednim tygodniu wygrana z Napoli na Stadio Diego Armando Maradona była najbardziej prestiżową Spezii Calcio w sezonie i jedną z najważniejszych w historii klubu. Na dodatek nastąpiła ona po siedmiu kolejkach z rzędu bez zwycięstwa i pozwoliła beniaminkowi opuścić strefę spadkową. Zbudowana tym sukcesem Spezia zabrała się do ataku na początku meczu z Sampdorią.
Na natarcie regionalnego przeciwnika czekał między innymi Bartosz Bereszyński. Reprezentant Polski zagrał w podstawowym składzie Sampdorii po raz pierwszy od 6 grudnia. Z powodu kontuzji opuścił cztery mecze, a w poprzednim, wygranym 2:1 z Interem był zmiennikiem. Bereszyński zajął swoje ulubione miejsce na prawej stronie defensywy.
Bartosz Bereszyński nie był zamieszany w gola straconego przez Sampdorię w 20. minucie. Inni przyjezdni pogubili swoich piłkarzy po dośrodkowaniu, z czego skorzystał Claudio Terzi. Już w 24. minucie rozdrażniona drużyna z Genui wyrównała na 1:1. Antonio Candreva wykonał sprint prawym skrzydłem i po szybkim przebiegnięciu około 80 metrów wykorzystał wrzutkę Jakuba Jankto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gol piłkarki FC Barcelona. Trafiła idealnie!
Liczby Antonio Candrevy to trzy gole i cztery asysty. W klasyfikacjach kanadyjskiej i asystentów ligi nie ma lepszego gracza Sampdorii. W poniedziałek były skrzydłowy Lazio czy Interu współpracował na jednej stronie z Bereszyńskim. Polak też angażował się w ataki i między innymi po faulu na nim żółtą kartkę zobaczył Diego Farias.
W 56. minucie dla odmiany został napomniany Bartosz Bereszyński za uderzenie Riccardo Marchizzy w twarz w ferworze walki. Na pewno bardziej zmartwiła Polaka sytuacja z 60. minuty, w której M'Bala Nzola strzelił na 2:1 dla Spezii z rzutu karnego podyktowanego za faul Mortena Thorsbego na Tomasso Pobedze. Sampdoria ponownie musiała gonić, tylko czasu do końca meczu było już mniej.
Blucerchiati mieli problem z przeprowadzeniem groźnej akcji na bramkę gospodarzy. Nie wyglądał dobrze w ataku Keita Balde Diao. W 79. minucie dołączył do niego Fabio Quagliarella, a na byłego króla strzelców ligi trzeba zawsze uważać. Były reprezentant Włoch nie miał jednak nawet pół szansy na pokonanie Ivana Provedela i mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Spezii.
Spezia Calcio - UC Sampdoria 2:1 (1:1)
1:0 - Claudio Terzi 20'
1:1 - Antonio Candreva 24'
2:1 - M'Bala Nzola (k.) 60'
Składy:
Spezia: Ivan Provedel - Luca Vignali (80' Salva Ferrer), Julian Chabot, Claudio Terzi, Riccardo Marchizza - Nahuel Estevez (80' Giulio Maggiore), Lucien Agoume, Tommaso Pobega (90' Martin Erlić) - Emmanuel Gyasi, M'Bala Nzola (79' Roberto Piccoli), Diego Farias (65' Kevin Agudelo)
Sampdoria: Emil Audero - Bartosz Bereszyński, Maya Yoshida, Omar Colley, Tommaso Augello - Antonio Candreva (86' Gaston Ramirez), Morten Thorsby, Albin Ekdal, Jakub Jankto (79' Valerio Verre), Mikkel Damsgaard (79' Fabio Quagliarella) - Keita Balde Diao (85' Mehdi Leris)
Żółte kartki: Farias, Gyasi, Marchizza, Agudelo (Spezia) oraz Yoshida, Bereszyński, Jankto (Sampdoria)
Sędzia: Marco Piccinini
Czytaj także: Atalanta lepsza od Benevento. Josip Ilicić rozbroił defensywę Kamila Glika
Czytaj także: Genoa CFC wygrała z Bologną FC. Dubler Łukasza Skorupskiego nie pomaga drużynie