Piłkarski tydzień kobiecym okiem

Weekendowe spotkania ligowe były tylko przystawką przed środowym daniem głównym, czyli meczem reprezentacji Polski z Grecją. W szeregach biało-czerwonych zadebiutował Francuz polskiego pochodzenia - Ludovic Obraniak. W środowy wieczór oczy wszystkich obserwatorów i tych huraoptymistycznie nastawionych do jego osoby jak i sceptyków, bo tych nigdy nie brakuje, były zwrócone właśnie na niego.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

W weekend rozegrano drugą kolejkę rozgrywek ekstraklasy. Kibice na brak bramek narzekać nie mogli. Podobnie jak to miało miejsce w poprzednim tygodniu i teraz nie było spotkania, w którym nie padłby żaden gol. O dziwo polskie drużyny klubowe zaczęły rozpieszczać swoich sympatyków. W niektórych meczach odnotowano iście hokejowe wyniki, bo jak na mój gust rezultat 2:6 czy 0:5 bardziej pasowałby do rozgrywek, w których panowie w nienaturalnie dużych kombinezonach, z kijem w ręku gonią za malutkim krążkiem.

Nie chciałabym być w skórach zawodników Cracovii czy jak kto woli Pasów. Zebrali tęgie baty od ligowego przeciętniaka, bo jeszcze w poprzednim sezonie do takich zaliczała się Lechia Gdańsk. 2:6 nic tylko zapaść się pod ziemię! Jeden z piłkarzy zespołu spod Wawelu po końcowym gwizdku sędziego stwierdził, że po takich meczach powinno się kończyć karierę. Ciekawe więc czemu tego nie uczynił? Blamaż, klęska, upokorzenie? Trudno znaleźć odpowiednie słowo na określenie postawy Pasów w tym spotkaniu. W ramach pokuty powinni pójść na kolanach do Częstochowy, a swoim sympatykom (chociaż niewielu zasiadło ich na stadionie) zwrócić pieniądze za bilety i jeszcze dopłacić za to, że ci musieli coś takiego oglądać... To tak, jakby wybrać się do kina na komedię romantyczną bez szczęśliwego zakończenia... Podobną porcję nerwów zaserwowali swoim kibicom piłkarze Korony Kielce. Widać po ostatnim zwycięstwie nad Polonią Warszawa za szybko uwierzyli, że w piłkę potrafią grać, bo chyba jednak nie potrafią. Kobieta, której wyszła jedna potrawa, też nie może się uważać za świetną kucharkę.

Po ligowych zmaganiach nadszedł czas na mecz narodowej reprezentacji. Wszyscy zastanawiali się, jak po ostatnich kiepskich starciach z RPA i Irakiem wypadną podopieczni Leo Beenhakkera. Wszystkich ciekawiło, z jakiej strony pokaże się debiutujący w kadrze Francuz polskiego pochodzenia, Ludovic Obraniak. Niespełna 25-letni pomocnik udowodnił, że jeżeli mężczyzna chce, to... potrafi. Tak bardzo chciał zagrać dla Polski, że sam załatwił sobie obywatelstwo. W środę pokazał, że deklaracje o chęci pomocy biało-czerwonym w walce o miejsce na mundialu, nie były tylko pustymi słowami. Obraniak wszedł na boisko w drugiej połowie meczu z Grekami i zdobył dwie bramki, chociaż co niektórzy z samym bohaterem na czele twierdzą, że tylko półtorej bramki. Cokolwiek to znaczy...

Obraniak wlał w serca polskich kibiców nadzieję na lepsze jutro. Jeżeli środową skuteczność przełoży na spotkania o punkty, sympatycy biało-czerwonych będą mogli pakować walizki i ruszać w podróż do RPA lub zaopatrywać się w gadżety niezbędne do kibicowania w klubie czy przed telewizorem. A kobiety? Na cały miesiąc będą mogły zapomnieć o wieczornym relaksie przy dobrym filmie. Przyjdzie im także pogodzić się z myślą, że przez cały czerwiec ich mężczyźni czasu dla nich mieć nie będą, a już na pewno nie w godzinach meczów.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×