50-letni szkoleniowiec zadebiutuje w roli pierwszego szkoleniowca Łódzkiego Klubu Sportowego właśnie w spotkaniu w stolicy Warmii i Mazur. Z pewnością będzie chciał rozpocząć nową serię zwycięstw Rycerzy Wiosny, ale przede wszystkim ułożyć ich grę w defensywie.
- Od pierwszego treningu staramy się nad tym pracować. Wiadomo, że jeżeli pójdzie się w jednym kierunku, to później nieco "ucieka" drugi. Mamy też swój pomysł na ofensywę. Piłkarze nie mieli dnia wolnego w tym tygodniu, bo chciałem zaszczepić swój pomysł i szkoda mi było każdej jednostki treningowej. Poświęciliśmy na ten element dużo czasu - mówił Ireneusz Mamrot na przedmeczowej konferencji prasowej.
W meczu ze Stomilem Olsztyn trener ŁKS nie będzie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Michała Trąbki, a także z Adama Marciniaka, który wprawdzie trenuje już z zespołem, ale lekarze nie zalecają mu jeszcze ostrego kontaktu z przeciwnikami. Obrońca doznał złamania kości twarzoczaszki i wciąż wraca do siebie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rajskie wakacje seksownej tenisistki
- Normalna rzecz, że każdy trener ma swój pomysł i na pewno jakieś zmiany będą - zarówno personalne, jak i w ustawieniu. Nie chcę przed spotkaniem się odnosić na temat decyzji personalnych. Jest trening i jest rywalizacja, w każdej kolejce może być inna sytuacja - wybrnął Mamrot.
ŁKS jest w tej niewdzięcznej sytuacji, że musi regularnie punktować, by załapać się do pierwszej dwójki Fortuna I Ligi premiowanej awansem do PKO Ekstraklasy. Mamrot nie chce jednak, by jego drużyna grała brzydki futbol.
- Są mecze, które pojedynczo można w ten sposób wygrać, taki mecz może nam się zdarzyć. Lecz dłuższym wymiarze czasowym nie da się tak grać, bo jednak zespół musi mieć swój pomysł na grę, swój styl. Wiadomo, że dla nas najważniejszą są dzisiaj wyniki, ale będziemy starać się utrzymywać balans - zapowiedział trener biało-czerwono-białych.
Mamrot pierwsze zajęcia poprowadził w poniedziałek (więcej TUTAJ). Tego dnia prezes klubu Tomasz Salski skomentował tę decyzję podczas briefingu medialnego.
- Na pewno nie jest to trener, który wywróci naszą filozofię. Będzie to kontynuacja - mam nadzieję - z pewnym usprawnieniem gry defensywnej. Po drugie jest to na pewno trener, cieszący się pozytywnymi opiniami dotyczącymi jego zaangażowania. Do tego doszła znajomość naszej drużyny, bo jeszcze niedawno rywalizowaliśmy z Arką, której trenerem był Ireneusz Mamrot. Zdecydowaliśmy się na niego ze względu na jego znajomość I ligi oraz ekstraklasy - tłumaczył szef ŁKS-u.
Salski jednocześnie przyznał, że skończył się kredyt zaufania do Wojciecha Stawowego, a "plan B" przygotowywany był od lutego.
- Wydaje mi się, że wróciliśmy do tej filozofii, którą chcieliśmy mieć i mieliśmy za trenera Moskala w I lidze i na początku ekstraklasy w sezonie 19/20. Liczyłem na to, że będziemy ją usprawniać i wydaje mi się, że daliśmy dużo czasu trenerowi Stawowemu, aby to zrobić. Była pewna seria, na pewno nieprzypadkowa, ale uznałem, że pewne rzeczy musimy zacząć usprawniać, bo w ostatnich dziewięciu spotkaniach straciliśmy 20 bramek - dodał.
Początek spotkania Stomil Olsztyn - ŁKS Łódź w sobotę o godzinie 13:00.
Czytaj też: Fortuna I liga: Bruk-Bet Termalica Nieciecza przebudził się. Kolejny mocny finisz lidera