Bartosz Bereszyński przed wielką szansą w reprezentacji Polski

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (L) i Bartosz Bereszyński (P)
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski (L) i Bartosz Bereszyński (P)

Bartosz Bereszyński może zyskać najwięcej z kadrowiczów na zmianie selekcjonera reprezentacji Polski. Obrońca Sampdorii Genua ma atuty, które docenia Paulo Sousa.

- Dojrzałem, by zastąpić Łukasza Piszczka - mówił dwa i pół roku temu Bartosz Bereszyński, gdy piłkarz Borussii Dortmund zakończył reprezentacyjną karierę. Taka też była opinia kibiców i ekspertów, którzy w nim widzieli podstawowego prawego obrońcę kadry na lata. Jerzy Brzęczek miał jednak inne plany.

Bereszyński nagle stracił miejsce w "11" i wielokrotnie oglądał mecze z ławki rezerwowych. A gdy pojawiał się na boisku, to nie na swojej pozycji. Mimo silnej pozycji i regularnej gry w Sampdorii Genua w kadrze musiał się godzić z rolą zapchajdziury. Wiele wskazuje jednak, że nadszedł czas na zmiany.

Następca Piszczka... zastępcą Recy

To było największe zaskoczenie pierwszych powołań Paulo Sousy. Pominięcie Tomasza Kędziory, podstawowego prawego obrońcy Dynama Kijów, zostało przyjęte z niedowierzaniem. Przez niemal całą kadencję Jerzego Brzęczka Kędziora miał pewne miejsce w "11" i akurat do tej decyzji byłego selekcjonera trudno było się przyczepić, bo wychowanek Lecha Poznań gwarantował solidność.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Michał Listkiewicz: Minęły czasy, gdy baliśmy się Węgrów. Teraz to oni się nas obawiają

Nowy trener Biało-Czerwonych ma jednak swój plan na ustawienie i grę zespołu, a jedynym prawym obrońcą powołanym na najbliższe mecze eliminacji mistrzostw świata został Bartosz Bereszyński. U Portugalczyka ma on wreszcie szansę stać się mocnym punktem reprezentacji.

A tak przecież miało być od 2018 roku, gdy Łukasz Piszczek zapowiedział zakończenie reprezentacyjnej kariery. Następcy? Właśnie Bereszyński, dopiero za nim Kędziora i jeszcze Robert Gumny. I w pierwszym meczu po mundialu, z Włochami w Bolonii, "Bereś" spisał się bez zarzutu. I jeszcze w kolejnych spotkaniach Ligi Narodów mógł liczyć na miejsce w "11".

Jednak już w całych eliminacjach do EURO 2020 numerem jeden na prawej stronie był Kędziora, a Bereszyńskiemu została ławka rezerwowych lub gra po drugiej stronie defensywy. I spisywał się tam co najwyżej poprawnie, dlatego Brzęczek wolał stawiać na Arkadiusza Recę. Dopiero w ostatniej edycji Ligi Narodów wrócił na nominalną dla siebie pozycję.

Ceniony przez Włochów

Zawirowania Bereszyńskiego w reprezentacji Polski mogły dziwić kibiców Sampdorii Genua, gdzie rola Polaka jest niepodważalna. W innej sytuacji nie zostałby jej kapitanem. A w lutym tego roku to właśnie naszemu rodakowi przypadła zaszczytna rola wyprowadzenia zespołu na mecz ligowy z Benevento.

Opaska to jedno, gra to drugie. A obecny sezon jest dla Bereszyńskiego bardzo udany. Może nie ma tylu asyst jak na początku swojej przygody z Serie A, jednak imponuje bardziej dojrzałą grą. Zdarzają się pomyłki, jak w niedawnym spotkaniu z Bologną, jednak we Włoszech jest znacznie częściej chwalony. Po meczu z Cagliari Calcio z początku tego miesiąca doceniono go bardzo, tym bardziej że w tym spotkaniu reprezentant Polski strzelił swojego pierwszego gola w karierze na włoskich boiskach, i to nieprzeciętnej urody.

Włoscy dziennikarze przekonywali, że Bereszyński zasłużył na tę bramkę jak mało kto. 28-latek jest doceniany za swoją solidność i że pojawiające się co jakiś czas błędy naprawia ambicją. "Jego poświęcenie widzą tutaj wszyscy" - pisała prasa z Półwyspu Apenińskiego.

Co ciekawe, w ostatnich miesiącach także w klubie Polak musiał poradzić sobie na nowej pozycji.

Wielka szansa?

I tu dochodzimy do kwestii, dlaczego Bereszyński może stać się tak ważnym graczem dla Paulo Sousy.

Portugalczyk, co stało się wśród dziennikarzy tematem numer jeden, zamierza ponoć zmienić ustawienie i przejść na grę z trzema obrońcami. Długo wydawało się, że największym wygranym takiej korekty będzie dobrze czujący się w tej taktyce Sebastian Walukiewicz, jednak 20-latek niespodziewanie stracił miejsce w "11" Cagliari i w ogóle nie otrzymał powołania.

A Bereszyński miał możliwość gry w ustawieniu 1-3-5-2 już w kilku spotkaniach Serie A i to nie tylko jako wahadłowy, ale też jako pół-prawy obrońca. Tak było choćby w niedawnym meczu z Genoą (1:1).

"Nie miał łatwo, musiał się przyzwyczaić do innej pozycji, ale z każdą minutą było coraz lepiej" - pisał o jego występie serwis tuttomercatoweb.com. "Skoncentrowany, zaangażowany" - podsumowało calciomercato.com, a Eurosport pisał o bezproblemowym występie Polaka.

Uniwersalność może sprawić, że dla Sousy 28-latek stanie się bardzo ważnym zawodnikiem, mogącym bez problemu zmienić pozycję zależnie od fazy gry. Czy już od spotkania z Węgrami?

Od dziennikarzy będących blisko kadry słychać, że w Budapeszcie Bereszyński ma pojawić się w podstawowej "11". Jeśli wykorzysta szansę, powinien zostać w niej na długo. Wiadomo, że pierwsze wrażenie robi się tylko raz.

Kto załata dziurę po Mateuszu Klichu? Czytaj więcej--->>>
Kamil Glik ofiarą zmiany systemu w kadrze? Czytaj więcej--->>>

Komentarze (0)