Płocko-Gliwickie starcie było pierwszym spotkaniem w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej po reprezentacyjnej przerwie. Ze względu na Święta Wielkanocne, tradycyjny terminarz ligowy został nieco zaburzony. Stąd mecz zaplanowano na godzinę 12:30 w sobotę.
- Godzina meczu jest taka a nie inna, ale jest taka sama dla przeciwnika, więc nie ma sensu tego jakoś analizować. Jedziemy do Płocka, żeby wygrać mecz. Jest też czas świąteczny, ale najpierw jest robota do wykonania. Trzeba zdobyć trzy punkty i można będzie wrócić, żeby spokojnie móc spędzić więcej czasu z rodziną - zapowiadał Dominik Steczyk, młodzieżowiec Piasta.
Jego zespół wspina się w tabeli PKO Ekstraklasy i jest już coraz bliżej miejsca premiowanego grą w europejskich pucharach. Piłkarze trenera Waldemara Fornalika byli zdecydowanymi faworytami meczu w Płocku. Wyniki Wisły w ostatnim czasie nie powalają na kolana. Nafciarze nie wygrali od sześciu spotkań.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska liga i przypadkowy, wspaniały gol
Trzeba przyznać, że poza dwiema wrzutkami w stronę Patryka Tuszyńskiego - jednej z lewej, drugiej z prawej strony - płocczanie nie stworzyli nic godnego uwagi pod bramką Frantiska Placha. Nie oznacza to, że był totalnie bezrobotny, ale w większości wychodził do niegroźnych wrzutek i sobie z nimi radził.
Nagroźniejszy w ekipie z Gliwic był z kolei Arkadiusz Pyrka. To po jego strzale w 36. minucie piłka trafiła w poprzeczkę, a chwilę później dostał piłkę od Chrapka i uderzył pod poprzeczkę bramki Wisły. Gdyby nie świetna interwencja Kamińskiego, miejscowi dostaliby gola do szatni.
W przerwie Pyrkę zmienił Dominik Steczyk, co wydawało się irracjonalne, skoro 18-latek był najjaśniejszą postacią na boisku. Później jednak okazało się, że trener Waldemar Fornalik miał rację. Co prawda nie Steczyk, a Jakub Świerczok dostał świetną piłkę w tempo z lewej strony, a następnie wyłożył ją do Michała Chrapka, który trafił do pustej bramki i dał prowadzenie gliwiczanom.
Ten gol ożywił nieco senne widowisko. Być może było ono senne ze względu na ciągłe zmiany pogody nad Płockiem. Przed meczem świeciło słońce, po pierwszym gwizdku spadł deszcz, następnie znów wyszło słońce, a potem... zaczęło śnieżyć. A Nafciarze szukali górnymi piłkami Tuszyńskiego, ale poziom zaskoczenia przy tych zagraniach był raczej znikomy.
Zapał z obu stron był jednak raczej słomiany, bo szalonych szarż ani graczy Wisły, ani piłkarzy Piasta już nie oglądaliśmy. Najbardziej aktywny po stronie gospodarzy był... ich trener Radosław Sobolewski i to wiele mówi o postawie jego piłkarzy w tym spotkaniu.
Wisła Płock - Piast Gliwice 0:1 (0:0)
0:1 - Michał Chrapek 54'
Składy:
Wisła: Krzysztof Kamiński - Kristian Vallo, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali (83' Luka Susnjara) - Damian Rasak (70' Dusan Lagator), Filip Lesniak - Mateusz Szwoch, Hubert Adamczyk, Dawid Kocyła (70' Mateusz Lewandowski) - Patryk Tuszyński (70' Piotr Tomasik).
Piast: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Bartosz Rymaniak - Patryk Sokołowski, Tomasz Jodłowiec - Gerard Badia (68' Kristopher Vida), Michał Chrapek (84' Patryk Lipski), Arkadiusz Pyrka (46' Dominik Steczyk) - Jakub Świerczok (73' Michał Żyro)
Sędziował: Damian Kos (Gdańsk)
Żółte kartki: Cabezali, Rzeźniczak, Lagator (Wisła) - Badia, Rymaniak, Jodłowiec, Steczyk (Piast)
Czytaj też:
Jaka przyszłość Pawła Wszołka? Ważna deklaracja piłkarza Legii Warszawa
Desperacka próba ratowania sezonu Lecha Poznań. Dariusz Żuraw nie przebiera w słowach