W środowy wieczór Borussia Dortmund po raz drugi przegrała z Manchesterem City 1:2 i odpadła z Ligi Mistrzów. Niemcy po pierwszej połowie prowadzili 1:0, co dawało im awans, ale po zmianie stron nie zdołali odeprzeć naporu lidera Premier League.
Było to szczególne spotkanie dla Alfa-Inge Haalanda. Jego syn rywalizował bowiem z klubem, w którym Norweg grał w latach 2000-2003 i gdzie kończył piłkarską karierę. 50-latek pogratulował byłemu pracodawcy, ale i wbił szpilę sędziom.
"Dobra robota City. Gratulacje, ale były jakieś dziwne sędziowskie decyzje w obu meczach. Powodzenia w następnej rundzie" - napisał ojciec Erlinga Haalanda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nożyce, którymi zachwyca się cały świat. Uderzył idealnie!
W środowy wieczór wyrównanie nastąpiło po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym. Po obejrzeniu powtórek sędzia przyznał "jedenastkę" Manchesterowi, z czym nie mógł pogodzić się Emre Can. - Myślę, że według zasad to nie była ręka. Najpierw dotknąłem piłki głową - mówił po spotkaniu (więcej TUTAJ).
Kontrowersje mieliśmy również w pierwszym meczu, gdy sędziowie nie uznali bramki Jude'a Bellinghama. Arbiter uznał, że 17-latek faulował bramkarza, a przy okazji pozbawił się prawa do użycia VAR-u, ponieważ za szybko przerwał akcję. Gdyby poczekał aż piłka wpadnie do siatki, mógłby wtedy skorzystać z pomocy technologii i niewykluczone, że uznałby trafienie (więcej TUTAJ).
Well done City. Congrats But, some strange ref decicions over the two legs. All the best in the next round. https://t.co/dSyG6w9DFg
— Alfie Haaland (@alfiehaaland) April 14, 2021