Lechia Gdańsk uciekła spod topora. Piotr Stokowiec o impulsach, które dały remis z Piastem

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

- Był to szczęśliwy remis, my na to jednak bardzo mocno zapracowaliśmy i dążyliśmy do tego, by strzelać bramki, może to była nasza nagroda - powiedział Piotr Stokowiec po zremisowanym 2:2 meczu z Piastem Gliwice.

Już przed spotkaniem gdańszczanie mieli swoje problemy. - Potwierdziło się, że piłka nożna to najbardziej emocjonujący sport na naszej planecie. Ten mecz jeszcze przed jego rozpoczęciem bardzo źle się ułożył, wypadło nam trzech zawodników przewidzianych do gry i bardzo mocno nam to ograniczyło pole manewru. Do tego absencja Michała Nalepy i ograniczyło nas to w zmianę systemu, przejście, podkręcenie tempa - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

Gdańszczanie nie weszli dobrze w spotkanie z Piastem Gliwice. - Piłka nożna to gra błędów, my popełniliśmy katastrofalne dwa błędy, które zakończyły się stratą bramek. Ja bym jednak wziął pod obronę Bartosza Kopacza i Dusana Kuciaka, bo są to zawodnicy, którzy bardzo dużo dla nas znaczą i wiele razy mocno nam pomagali. Dusan poza błędem zagrał świetny mecz. Cieszę się, że pokazaliśmy charakter, bo przy wyniku 0:2 próbowaliśmy coś zrobić. Dążyliśmy do zdobycia bramek, stworzyliśmy kilka sytuacji, ale piłka nie chciała wpaść - zrelacjonował Stokowiec.

- Druga bramka podcięła nam skrzydła, wpuściłem na boisko młodzieżowców. Kałuziński i Żukowski dali impuls, co pokazuje charakter drużyny. Sytuacja była bardzo nieciekawa. Był to szczęśliwy remis, my na to jednak bardzo mocno zapracowaliśmy i dążyliśmy do tego, by strzelać bramki, może to była nasza nagroda. Piast jest drużyną, która nie traci wielu bramek i przeciwko niemu nie stwarza się wielu sytuacji. My strzeliliśmy dwie bramki, posiadanie piłki było na naszą korzyść. Zapracowaliśmy nad szczęśliwym remisem. Mentalnie ma to duże znaczenie i nie zamyka sprawy walki o czołowe lokaty. Z charakterem będziemy grać do samego końca - dodał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego gola dawno nie widzieliśmy

Przed meczem Stokowiec mówił, że kluczowa będzie koncentracja. - Takie błędy nam się nie przypadały, to rzeczy proste do wyeliminowania, bo nie pamiętam, by nam się zdarzyły. Ważne, by umieć odpowiedzieć na błąd dwoma dobrymi zagraniami. Młodzi też dali impuls, gra się uspokoiła i dążyliśmy do strzelenia kluczowej pierwszej bramki. Nie poddaliśmy się, była walka - zauważył Piotr Stokowiec.

Już w przerwie zmieniony został Jan Biegański, który za ostatnie spotkania był mocno chwalony. - Janek ma atuty jeśli chodzi o destrukcję, ale może odczuwać zmęczenie po kadrze i brakowało mu precyzji. Uznaliśmy, że Kubicki będzie lepszą "szóstką", chcieliśmy rozruszać granie. Jak wymieniliśmy stronę, akcje nabierały rozmachu. Stąd taka zmiana - wyjaśnił trener.

Czy kiedyś już Stokowiec uczestniczył w takim spotkaniu? - Pamiętam mecz Zagłębie Lubin - Cracovia, przegrywaliśmy bodajże 0:2, w doliczonym czasie gry padła przynajmniej jedna bramka. Ja wolałbym takiego horroru już nie przeżywać, oddziały kardiologiczne są zajęte, kibice też pewnie dostawali palpitacji. Finalnie się udało, ale chciałbym zapewniać sobie wcześniej taką zdobycz punktową - podsumował Stokowiec.

Czytaj także: 
Kuriozalne sytuacje w meczu w Gdańsku 
Który klub wybierze Brzęczek?

Źródło artykułu: