Przygotowania w pełni. Do pierwszej kolejki PKO Ekstraklasy pozostały niespełna dwa tygodnie. Większość drużyn dokonuje transferów, doskonali pewne elementy w swojej grze, szlifuje schematy taktyczne. W Zagłębiu Lubin też pracują, ale bez pierwszego trenera, ponieważ 1 lipca okazało się, że z klubu odchodzi Martin Sevela, który otrzymał ofertę z cyklu nie do odrzucenia z arabskiego Abha Club.
Nie ma oczywiście nic dziwnego w tym, że trenerzy, podobnie jak zawodnicy, zmieniają pracodawców. Problem pojawia się jednak w momencie, gdy klub nie zatrudnia nikogo na miejsce poprzednika. Teoretycznie rolę pierwszego szkoleniowca Zagłębia pełni obecnie Paweł Karmelita, dotychczasowy asystent.
Zagłębie poinformowało, że Karmelita będzie pierwszym trenerem przez najbliższe dni po odejściu Seveli. To miał być czas na znalezienie następcy. Tymczasem mijają już prawie dwa tygodnie, a sytuacja w żadnym stopniu nie ruszyła się do przodu.
ZOBACZ WIDEO: Trener Anglików wyłącznym winnym po porażce? "Zastanawiam się, jak to możliwe"
Z jednej strony można sobie wyobrazić, że trener Karmelita zostaje na swoim obecnym stanowisku i to on będzie głównym dowodzącym Zagłębia w nadchodzącym sezonie, aczkolwiek - według portalu mkszaglebie.pl - on sam nie jest tym zainteresowany. Z drugiej jednak strony, w przypadku gdy lada moment "Miedziowi" zdecydują się na zatrudnienie kogoś bardziej doświadczonego, otrzymamy dość dziwny i niepokojący sygnał. Zagłębie przecież od zawsze słynęło z tego, że jest poukładanym klubem i wszelkie podejmowane decyzje są logiczne. Tymczasem ewentualne zatrudnienie nowego trenera "za pięć dwunasta" może odbić się negatywnie na zespole.
Od paru tygodni piłkarze Zagłębia przygotowują się do nowego sezonu. Przepracowali obóz, przećwiczyli pewne warianty taktyczne. A nowy trener może mieć przecież inny pomysł na zespół. Niekoniecznie musi chcieć grać ustawieniem 1-4-2-3-1. Poza tym - co z transferami? Jasne, odpowiada za nie dyrektor sportowy, natomiast zazwyczaj odbywa się to tak, że ostatnie słowo należy do trenera. Na razie letnie ruchy transferowe w Zagłębiu wyglądają tak sobie. Ian Soler, Koki Hinokio, Kacper Bieszczad, Dawid Pakulski. Szału, mówiąc kolokwialnie, nie ma. Tak jak nowy trener może mieć inne plany odnośnie taktyki, tak niekoniecznie nowi zawodnicy muszą od razu przypaść mu do gustu.
W mediach spekulowano, że nowym szkoleniowcem Zagłębia mógłby zostać Aleksandar Vuković. Pojawiały się też nazwiska Marcina Brosza, Mariusza Lewandowskiego i Dariusza Żurawia. Można dyskutować odnośnie poszczególnych trenerów, zgadzać się lub nie, natomiast na dziś fakty są takie, że Zagłębie nie zatrudniło nikogo w miejsce Seveli.
Dwa tygodnie do startu ligi. Mało czasu na poukładanie wszystkich klocków, nawet jeśli nowy trener zostałby oficjalnie ogłoszony lada dzień. Trudno sobie wyobrazić, by wszystko miało zacząć funkcjonować w Zagłębiu na najwyższych obrotach od pierwszej kolejki. Wszystko wskazuje na to, że kibice w Lubinie po raz kolejny muszą nastawić się na bardzo trudny sezon.
CZYTAJ TAKŻE:
"Alergicznie przyjmuje krytykę". Kulisy odsunięcia Dariusza Szpakowskiego
Kolejna burza ws. Szpakowskiego. Znani dziennikarze zaatakowali dyrektora TVP Sport. "Jak panu nie wstyd?"