Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Grał pan w młodzieżowych zespołach Gremio i w Figueirense, klubach znanych w Europie. Jak wyglądały pana początki?
Conrado, piłkarz Lechii Gdańsk: Grałem w Gremio przez 11 sezonów, przez jeden występowałem w pierwszym zespole i był to dla mnie wspaniały czas i zwieńczenie tych wszystkich lat. Byłem w tym samym zespole, który wygrał Copa Libertadores i zagrał z Realem Madryt w finale Klubowych Mistrzostw Świata. Później przeszedłem do drugiej ligi, żeby grać regularnie. Teraz piszę kolejny rozdział i grę dla Lechii traktuję jak dużą szansę.
W Gremio zagrał pan w pięciu meczach pierwszej drużyny. Z którymi znanymi piłkarzami pan występował?
W Gremio grałem m.in. z Arthurem Melo występującym obecnie w Juventusie i w reprezentacji Brazylii, a także z Evertonem z Benfiki czy z Lucasem Barriosem. To oczywiście bardzo dobrzy piłkarze, którzy tak jak ja byli w większości wyszkoleni przez jedną z najlepszych akademii w Brazylii.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie miało prawa udać. A jednak! Kapitalna "solówka" piłkarki
Ma pan również obywatelstwo włoskie. Jaka jest historia pańskiej rodziny?
Mój dziadek przybył z Włoch do Brazylii i dlatego mam również włoski paszport. To dobre dla mnie, mojego życia, ale także dla mojej kariery piłkarskiej. Mocno doceniam to, skąd pochodzę.
W Brazylii jest też mocna polonia. Czy zna pan kogoś stamtąd z polskimi korzeniami?
Tak, jak najbardziej! Tam, gdzie mieszkałem w Brazylii, w moim mieście Ajuricabie położonym w stanie Rio Grande do Sul było bardzo dużo rodzin o pochodzeniu włoskim, polskim i niemieckim. Jeszcze więcej Polaków jest z okolicy Kurytyby.
Mimo wszystko pierwsze miesiące w Polsce musiały być trudne. To pierwszy kraj poza Brazylią, w jakim pan zamieszkał.
To prawda. Pierwszym, naprawdę poważnym wyzwaniem było dla mnie to, że praktycznie nie mówiłem w języku angielskim, oczywiście w polskim również. Było mi bardzo trudno, a do tego pogoda w Brazylii i tutaj jest zupełnie inna. Otrzymałem jednak mnóstwo pomocy ze strony klubu, trenerów i kolegów z zespołu z Flabio Paixao na czele. Pomagali mi w zrozumieniu języka i życia w Polsce. Po pierwszych trudnych tygodniach było mi już łatwiej.
Teraz jest już łatwiej z językiem polskim?
Rozumiem trochę język polski przede wszystkim jeśli chodzi o wskazówki na treningu i sytuacje meczowe, ale będąc szczerym ponadto, w normalnym życiu jeszcze tak łatwo nie jest.
Flavio Paixao patrząc choćby na jego reakcje na pana w meczach to pana "dobry wujek" w Lechii?
Jak najbardziej tak! Choć może nie jak wujek, a jak brat. Pomaga mi w wielu sytuacjach i jest dla mnie bardzo dobry. To nie tylko świetny piłkarz, ale również człowiek. Jak gram przy nim, to chcę mu się odwdzięczyć za to asystami. Tylko tak mogę mu oddać to, co robi dla mnie w życiu.
Patrząc na pana mecze w Polsce, ma pan dwie osobowości jako piłkarz. Jeden potrafi czarować na boisku, drugi przez długie minuty potrafi być niewidoczny na boisku. Dlaczego?
Biorąc pod uwagę te kwestie i mój styl gry, wiele zależy od sytuacji meczowych i od tego czy mam więcej miejsca na boisku. Czasami nie wszystko zależy od ciebie, ale również od taktyki Lechii i przeciwnika. Każdy mecz w Polsce stoi na najwyższym poziomie, a ja chcę dać z siebie jak najwięcej. Mocno pracuję na to, by być coraz lepszym i by te "topowe" mecze zdarzały mi się częściej. Czasami po prostu nie ma się dobrego dnia i to jest frustrujące.
Czy fakt, że Lechia gra w niemal niezmienionym składzie może być waszym atutem w tym sezonie?
Ten sezon będzie inny przede wszystkim dzięki temu, że w przeciwieństwie do ubiegłego jesteśmy po bardzo dobrych przygotowaniach, których wtedy nie mogliśmy przeprowadzić ze względu na kwarantannę. Trenujemy dużo, próbując też inną taktykę. Jestem przekonany, że będzie lepiej niż w ubiegłym sezonie.
Czy ze względu na to, że w przeciwieństwie do ubiegłego roku mógł pan przejść pełne przygotowania, stawia sobie pan indywidualne cele?
Trzeba tu pamiętać, że zostałem nieco przesunięty do tyłu, jestem przede wszystkim lewym obrońcą, przez co rzadziej będę zapuszczał się pod pole karne rywala. Podaniami otwierającymi akcję czy defensywą również można pomóc drużynie. Dla mnie najważniejsze jest to, by grać regularnie. Liczę, że pomogę Lechii w zajęciu miejsca na podium.
Czuje pan, że poprawił się w defensywie?
Dokładnie tak, jednak z drugiej strony moja gra jest bardziej statyczna, skupiona bardziej na wykonywaniu zadań. Nie mogę sobie pozwolić na błędy, stąd jestem ostrożniejszy. Gdy piłkarz gra na większej liczbie pozycji, to też dobre dla klubu i drużyny, bo zawsze można go zagospodarować.
Gracie w poniedziałek z Wisłą Płock. Czy uda się zbudować w Gdańsku twierdzę, w przeciwieństwie do ubiegłego sezonu?
Wszystkie mecze w polskiej lidze są bardzo trudne. Ten sezon będzie zupełnie inny, bo kibice wrócili na stadiony, co wpływa mocno na poprawę atmosfery meczowej. W poniedziałek musimy po prostu rozegrać świetny mecz, by zacząć grę na stadionie w Gdańsku od zwycięstwa.
Pan ma kontrakt do czerwca 2022 roku, ale klub ma opcję przedłużenia go o dwa lata. Zostały tu podjęte jakieś decyzje?
Mam kontrakt ważny przez jeszcze rok i naprawdę polubiłem to miasto i klub. Gdy przychodziłem, to wszyscy mi pomogli. Ja bym chciał, by wszystko wyszło jak najlepiej dla klubu i bym mu pomógł w odniesieniu sukcesu. Na rozmowy przyjdzie czas.
Chwali pan Lechię, ale jako dziecko zapewne nie miał pan plakatów z gdańskimi piłkarzami. Wymarzony klub?
Z jednej strony taki jest fakt, ale powiem inaczej - jeszcze jako dziecko marzyłem o tym, by w przyszłości grać w Europie i gdy zacząłem grać w Lechii, marzenie się spełniło. Teraz można marzyć o klubach niemieckich, hiszpańskich czy włoskich, ale samo życie i gra w Europie to dla mnie coś wielkiego. Oczywiście cała moja rodzina ucieszyłaby się z jednego kierunku, gdybym podpisał kontrakt w Serie A, najlepiej w AC Milan!