Dla kibiców Barcelony ta wiadomość brzmiała jak ponury żart. Lionel Messi od pierwszego lipca jest wolnym zawodnikiem i pod względem formalnym opuścił Blaugranę po 20 latach gry. Od kilku tygodni, Argentyńczyk jest bezrobotny i teoretycznie mógłby związać się z dowolnym klubem.
- Robimy postępy w negocjacjach. Nie ukrywamy naszej woli kontynuacji współpracy z Leo. Miejmy nadzieję, że już niedługo uda się to zrealizować. Nie będę jednak komentował szczegółów, które pozostały do zawarcia umowy - mówił w lipcu prezydent klubu Joan Laporta.
"Chciałem odejść"
Przez dwanaście miesięcy w życiu Leo Messiego zmieniło się bardzo dużo. Rok temu miał dość swojego ukochanego klubu. Nie piłkarzy czy kibiców, tylko nieudolnego zarządu, który doprowadził finanse Blaugrany do ruiny. Nie zgadzały się nie tylko pieniądze, gdyż projekt sportowy także zboczył z trasy. Trener Quique Setien zabrnął w ślepy zaułek, a Barcelona w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium (2:8) doznała jednego z największych upokorzeń w historii klubu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kto bogatemu zabroni? Tak spędza wakacje Cristiano Ronaldo
W sierpniu niemożliwe stało się możliwe. Leo Messi powiedział dość i wysłał do klubu biurofaks z prośbą o rozwiązanie kontraktu. Dlaczego to zrobił?
Messi już dawno jest najbardziej utytułowanym graczem w historii Barcy, jednak wciąż pozostaje nienasycony. Chce zdobywać trofea i wrócić na europejskich szczyt. Przez kilkanaście miesięcy wydawało się to niemożliwe w Barcelonie, dlatego szukał nowych wyzwań.
- Miałem bardzo zły czas w Barcelonie. To, co stało się latem, ten burofax i wszystko z nim związane - to było pokłosie tego, że znajdowałem się w miejscu, w którym nie chciałem być. Trudno było mi zaadaptować się w szatni z wieloma nowymi ludźmi. Josep Maria Bartomeu wielokrotnie mnie oszukiwał, nie pozwalał mi odejść. Burofax był jedyną opcją, by wyrazić swoją wolę oficjalnie - stwierdził Argentyńczyk.
Tylko złamanie dżentelmeńskiej umowy przez Bartomeu sprawiło, że Messi musiał pozostać jeszcze jeden sezon na Camp Nou. Początkowo nie mógł odnaleźć się w nowej szatni (odeszli jego przyjaciele: Luis Suarez i Arturo Vidal), jednak im dalej w las, tym odzyskał radość gry w piłkę.
Laporta uratował lidera
Do pozostania w Barcelonie przekonał go także nowy prezydent Joan Laporta. - Leo jest najlepszym zawodnikiem na świecie i ma bardzo silną więź z klubem. Jestem przekonany, że chce zostać i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby tak się stało - mówił stanowczo Laporta.
Barcelona zdaje sobie sprawę, że nie może konkurować finansowo z takimi drużynami jak Manchester City i PSG. Ale klub obiecał podwyższyć pensję Messiego, gdy ich sytuacja finansowa ulegnie poprawie.
Obecnie jednak Messi będzie musiał zrzec się aż 50 procent wynagrodzenia. Rocznie inkasować ma 20 milionów euro, gdy wcześniej zarabiał 40 mln plus premie.
Podpisanie kontraktu przez 34-latka ma nastąpić lada dzień. Obie strony umówiły się, że zrobią to po powrocie Messiego z wakacji. Leo z całą rodziną przebywał m.in w Stanach Zjednoczonych w Miami. Niedawno pojawił się nawet w Barcelonie, jednak był tylko przejazdem i wyruszył na Ibize.
Klub i zawodnik chcą zamknąć tę operację jak najszybciej, żeby zawodnik mógł rozpocząć treningi z całym zespołem. Teraz pracuje indywidualnie, aby być gotowym na rozpoczęcie sezonu.
Zobacz także:
Obcokrajowiec z Lechii grał w wielkim klubie. Brazylijczyk realizuje się w Polsce
Transfer Grzegorza Krychowiaka potwierdzony! Polak zostaje w Premier Lidze
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)