El. LKE: Andrzej Niewulis okazał się kilerem. To nie był przypadek

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Andrzej Niewulis (w białym stroju) w walce o piłkę
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Andrzej Niewulis (w białym stroju) w walce o piłkę

- To coś wspaniałego. Mam wiele takich momentów w Rakowie, odkąd tu jestem. Ciągle pniemy się wyżej - mówił tuż po wygranym 1:0 pierwszym meczu z KAA Gent w 4. rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy kapitan Rakowa Częstochowa Andrzej Niewulis.

Częstochowianie wyszarpali wygraną w pierwszym spotkaniu, choć od początku to rywale dominowali - byli częściej przy piłce, stwarzali więcej sytuacji, oddawali więcej strzałów i... kończyli mecz w przewadze jednego zawodnika, bo pod koniec kontuzji nabawił się Wiktor Długosz, a trener Rakowa Marek Papszun wykorzystał już wszystkie zmiany.

- Kawał roboty wykonał zespół. Widzieliśmy, jaki był to mecz. Przeciwnik posiadał piłkę częściej. Byliśmy na to przygotowani, ale nie spodziewaliśmy się, że to będzie aż tak dobry zespół. Zawsze pokazuje to boisko. Ale to dopiero połowa drogi - przyznał na antenie TVP Sport Andrzej Niewulis.

- Nie można odbierać rywalom, że nie byli zespołem, ale my nim byliśmy przez duże "Z". Widać, jak każdy pracował. "Długi" okupił to swoim zdrowiem. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie wydarzyło. Świetna organizacja gry w obronie całej drużyny - dodał kapitan Rakowa Częstochowa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)

W 64. minucie wicemistrzowie Polski mieli rzut rożny. Piłka trafiła do jednego z graczy KAA Gent, ale ten zagrał tak niefortunnie, że piłka znalazła się pod nogami Niewulisa, a ten skierował ją do siatki i zdobył zwycięskiego - jak się później okazało - gola dla Rakowa (więcej o meczu TUTAJ).

- To jest coś wspaniałego. Mam wiele takich momentów w Rakowie, odkąd tu jestem. Ciągle pniemy się wyżej. Dziękuję wszystkim trzymającym za mnie kciuki - rodzinie żonie, kibicom. Myślę, że to nie przypadek, że ta piłka spadła do mnie, bo ona mnie szuka - przyznał bohater spotkania.

Raków Częstochowa słynie z różnorodności przy rozgrywaniu stałych fragmentów gry. To trafienie również, jak się okazuje, jest wynikiem pracy nad tym elementem.

- Cały sztab, na czele z Goncalo Feio przygotowują stałe fragmenty. Ten był rozegrnay inaczej, ale wszystko było zaplanowane. Mnie pozostało tylko wykończyć akcję, gdy piłka mnie już znalazła - tłumaczył Niewulis.

Spotkanie rewanżowe odbędzie się w Gandawie w kolejny czwartek, 26 sierpnia. Ekipa trenera Marka Papszuna ma postarać się nie tylko zaliczkę utrzymać, ale powiększyć.

- Teraz już znamy przeciwnika, wiemy, z czym się będzie to jadło. Nie będziemy tam bronić wyniku. Oczywiście to nie będzie takie proste, bo nie wiemy wytrzymamy takie tempo w obronie przez 90 minut, a może 120. Ale będziemy grali swoją grę i starali się strzelać bramki - zapowiedział obrońca częstochowskiej drużyny.

Zobacz skrót spotkania Raków - Gent

Źródło artykułu: