W Lechii Gdańsk doświadczony obrońca spędził trzy lata. Błażej Augustyn właśnie tam chciał zakończyć swoją karierę, ale ten cel ostatecznie nie został spełniony. Jak wyznał, wszystko przez osobę Piotra Stokowca. O trenerze Lechii piłkarz nie ma dobrego zdania.
- Początkowo zawsze się wydaje, że jest w porządku. A potem wychodzi prawdziwa twarz. I nie mówię o nim jako o trenerze, tylko o człowieku. Fałsz, obłuda i przerośnięte ego - powiedział Augustyn o swoim byłym trenerze z czasów gry w Lechii Gdańsk.
Co sprawiło, że Stokowiec tak podpadł Augustynowi? Chodzi o ostatnie miesiące obrońcy w Lechii. Wtedy piłkarz leczył kontuzję kolana i nie było wiadomo, czy jego kontrakt zostanie przedłużony. Odbył ze Stokowcem rozmowę, po której nie spodziewał się, że dzień później zostanie odesłany do rezerw. Zawodnik zapewniał, że jest gotowy walczyć o miejsce w składzie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
- Stwierdził, że gdyby był trenerem jakiejkolwiek innej drużyny w ekstraklasie, to byłbym pierwszym zawodnikiem, którego chciałby sprowadzić. Absurd. To było żenujące. Najpierw powtarzał, że odsunięcie mnie od zespołu nie było jego decyzją, tylko prezesa, potem stwierdził, że po prostu klub tak zadecydował - tłumaczy.
O tym, że trafi do rezerw dowiedział się od klubowej menedżer, Martyny Góral. To właśnie ona zakomunikowała piłkarzowi, że "decyzją klubu został odsunięty od treningów z pierwszą drużyną i ćwiczyć ma z rezerwami, aby odbudować formę sportową".
- Wtedy faktycznie byłem już zły. Przecież dzień wcześniej rozmawiałem z trenerem, nic mi takiego nie powiedział. Spotkałem go kilkanaście minut po tym, jak wyszedłem z gabinetu. Podbiegł do mnie i dopiero wtedy mi oznajmił, że zostaję odsunięty. Powiedziałem mu, że jest zwykłym tchórzem, że wysłużył się panią Martyną - stwierdził.
Od tego czasu nie chce mieć do czynienia ze Stokowcem. Nawet gdy jego obecny klub - Jagiellonia Białystok - grał z Lechią, to obaj nie mieli ze sobą kontaktu. Zresztą Augustyn przyznał, że nawet gdyby do niego doszło, to nie podałby trenerowi ręki.
Czytaj także:
Co tam się stało?! Raków Częstochowa pokonał Gent, a kończył w 10!
El. LKE: wyrazisty debiut Tymoteusza Puchacza. Minęło kilka minut i pomógł strzelić gola