Traf chciał, że powrót Michała Nalepy przypadł na mecz z Radomiakiem Radom, który niespecjalnie wyszedł Lechii Gdańsk. Co prawda w pierwszej połowie gospodarze grali efektownie i zdecydowanie dominowali nad rywalem, ale po zmianie stron sytuacja zmieniła się o 180 stopni i spotkanie wymknęło się gdańszczanom spod kontroli. W efekcie Radomiak w pięć minut strzelił dwa gole i spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Inna sprawa, że trudno mieć pretensje o którąkolwiek z bramek do naszego rozmówcy.
- Dobrze to wyglądało w pierwszej połowie. Można powiedzieć, że kontrolowaliśmy ten mecz. Konstruowaliśmy akcje, mieliśmy ciekawe sytuacje. Tego i agresywności brakowało nam po przerwie. Mieliśmy też trochę pecha, szczególnie przy rzucie karnym, ale też w końcówce, gdy Bassekou Diabate w dobrej sytuacji trafił w nogę obrońcy. Mogliśmy wygrać ten mecz, ale nie załamujemy się. We Wrocławiu strzeliliśmy gola w doliczonym czasie i w końcowym rozrachunku to wychodzi na zero - powiedział nam po spotkaniu Nalepa.
Skąd wynikała słabsza postawa Lechii w drugiej połowie? Zespół prowadzony jeszcze przez trenera Piotra Stokowca wyraźnie się cofnął i nie atakował już tak intensywnie, jak przed przerwą. - Nie było takiego założenia. Po prostu tak wyszło z przebiegu meczu. Też nad tym ubolewam - przyznał Nalepa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kabaret! Najbardziej absurdalna prezentacja koszulek w historii futbolu
I dodał: - Nie chcieliśmy tego meczu zremisować. Nie zadowalał nas wynik 2:2. Ciągle chcieliśmy atakować. Byłem dziwnie przekonany, że uda nam się strzelić zwycięskiego gola, ale niestety tak się nie stało.
Po meczu zwolniony został trener Stokowiec, ale w momencie rozmowy z zawodnikiem nie było jeszcze tej informacji. Niemniej, Lechię czekają teraz trudne dwa tygodnie. - Jasne, że lepsze nastroje byłyby po zwycięstwie, ale też nie ma co załamywać rąk. Jesteśmy w czołówce, na dobrym miejscu do ataku. Trzeba to szanować - dodał obrońca Lechii.
Piłkarze po meczu z Radomiakiem dostali trzy dni wolnego. Będzie czas, by się zregenerować, a przecież Nalepa jest świeżo po kontuzji mięśniowej. - Uraz nie był tak poważny, jak początkowo się wydawało. Nie było mnie w kadrze przed dwa mecze, w trzecim usiadłem już na ławce, a w kolejnym zagrałem 90 minut. Cieszę się, że pod względem zdrowotnym wszystko jest już w porządku, nie czułem bólu - podsumował kapitan Lechii.
CZYTAJ TAKŻE:
Zmiany w kadrze przed meczami el. MŚ 2022! Paulo Sousa dowoła dwóch piłkarzy
Ważny mecz przed Wisłą Kraków. Adrian Gula nie chce przemotywować piłkarzy