Po 15 minutach wydawało się, że tego dnia VfL Bochum jest w stanie stawić czoła Bayernowi Monachium. Był to kwadrans, w którym piłkarze prowadzeni przez Thomasa Reisa, atakowali agresywnie, podwajali, przeszkadzali sprawnie, uderzali. Raz na jakiś czas Dawid może pokonać Goliata. Ale nie tym razem.
Szybko okazało się, że było to raczej spotkanie przypominające mecz ojców z ośmioletnimi synami, gdzie ci drudzy myślą, że jest na serio, a ci pierwsi grają na pół gwizdka, bo wiedzą, że w każdej chwili mogą załatwić sprawę prostą kombinacją podań. I czasem to robią, by nie stracić autorytetu.
Sygnał do natarcia dał Leroy Sane, który strzelił dość kuriozalną bramkę z rzutu wolnego. Reprezentant Niemiec użył podstępu. Jeden z obrońców Bochum wyszedł z muru, żeby pokazać sędziemu, że rywale są ustawieni zbyt blisko, a co za tym idzie niezgodnie z przepisami. W tym momencie Sane wykorzystał wyrwę i uderzył. Sędzia nie zareagował. Na pewno goście mogli czuć się skrzywdzeni przez arbitra.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski czasem się myli. Tak przegrał z Muellerem!
A za chwilę mistrzowie Niemiec dali do zrozumienia, że nie muszą liczyć na pomoc sędziego. Wymienili kilka podań i na 2:0 strzelił Joshua Kimmich. Asystował Sane. Dla niego to są ważne momenty. Cały czas musi udowadniać, że jest niezbędny. Musi mieć statystyki, bo jest z tego rozliczany i na ich podstawie oceniany. Mimo 6 goli i 10 asyst w zeszłym sezonie przez wielu wciąż jest oceniany jako rozczarowanie. Do przerwy było 4:0, jednego gola dołożył Serge Gnabry a drugiego, samobójczego Wasilios Lampropoulos.
Trudno było się temu dziwić. Bayern, który dopiero co rozbił na Camp Nou wielka Barcelonę, podejmował zawodników, którzy piłkarzy Barcelony oglądają jedynie w reklamach. I to było widać co chwila. Zawodnicy Bayernu po prostu sobie grali, a gdy potrzebowali, przyspieszali i tworzyli kolejne sytuacje. Mieli ich po prostu multum.
Nasz Robert Lewandowski długo był niewidoczny. W pierwszej połowie miał jedną sytuację, ale jego strzał był słaby i bramkarz rywali bez problemu obronił. Po zmianie stron na swoją sytuację czekał kwadrans. Po szybkiej wymianie podań dostał zagranie od Serge Gnabry’ego i trafił na 5:0 z najbliższej odległości. A za chwilę na 6:0 podwyższył Kimmich. W tym momencie piłkarze Bochum sprawiali wrażenie, jakby już się poddali.
W 68. minucie Julian Nagelsmann zdjął Lewandowskiego z boiska. Polak niby strzelił gola w 15. kolejnym meczu ligowym i w 19. kolejnym meczu Bayernu, ale raczej tego spotkania do udanych nie zaliczy. Był to z jego strony bardzo przeciętny występ, może nawet jeden ze słabszych w ostatnich miesiącach. Polak jakby zadowolił się bramką strzeloną z odległości niespełna pół metra. Co najmniej kilku zawodników tego dnia odegrało istotniejsze role.
W końcówce bramkę na 7:0 strzelił jeszcze zmiennik Polaka, Eric Choupo-Moting. Ze strony Bayernu była to niesamowita demonstracja siły. Zespół Nagelsmanna w 5 meczach ma 20 strzelonych bramek. Jeśli tak dalej pójdzie, pęknie rekord goli z sezonu 2019-20, gdy drużyna z Monachium zdobyła w sezonie 100 bramek.
Bayern Monachium – VfL Bochum 7:0 (4:0)
1:0 Sane 17'
2:0 Kimmich 27'
3:0 Gnabry 32'
4:0 Lambropoulos 43' smaobójcza
5:0 Lewandowski 61'
6:0 Kimmich 65'
7:0 Choupo-Moting 79'
Składy
Bayern: Neuer – Stanisic (63. Sarr), Suele, Hernandez, Davies (46. Richards) – Kimmich (72. Nianzou), Goretzka - Gnabry, Müller, Sane (63. Sabitzer)– Lewandowski (68. Choupo-Moting)
Bochum: Riemann – Stafylidis (58. Bockhorn), Lampropoulos, Bella Kotchap, Soares - Tesche – Pantovic (74. Antwi-Adjej), Losilla, Rexhbecaj (58. Loewen), Holtmann – Polter (58. Ganvoula)
Sędziował: Tobias Weltz
Żółte kartki: Stanisić - Stafylidis
Wyniki pozostałych spotkań: Hertha Berlin - Greuter Fuerth 2:1, Arminia Bielefeld - Hoffenheim 0:0, Augsburg - Borussia Moenchengladbach 1:0, Mainz - Freiburg 0:0,