Dwa mecze, dwie porażki, sześć straconych goli, ani jednej zdobytej bramki. FC Barcelona po odejściu Lionela Messiego do PSG, fatalnie prezentuje się w Lidze Mistrzów. Zajmuje ostatnie miejsce w grupie i jej awans do kolejnej rundy stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Trener Ronald Koeman robi dobrą minę do złej gry. Jak mantra powtarza, że drużyna jest na etapie zmian. Kibicom takie wytłumaczenia jednak na starczają.
- Dwa przegrane mecze w Lidze Mistrzów sprawiają, że sprawy się pokomplikowały. Trzeba pracować, poprawiać błędy i dać czas drużynie. W kwestii fizyczności i szybkości jesteśmy słabsi od rywali. Z tymi zawodnikami, których mamy, musimy grać swoim stylem, tworzyć sobie sytuacje - tłumaczy Holender (cytat za fcbarca.com).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co wyczyniał piłkarz PSG? Trening "na Neymara"
Wysoki wynik martwi kibiców, ale nie Koemana. Szkoleniowiec podkreśla, że Blaugrana w środowy wieczór w Lizbonie nie grała źle, zawiedli tylko zawodnicy od strzelania bramek.
- Przygotowaliśmy się bardzo dobrze, przez większość meczu byliśmy lepsi od Benfiki, ale po stracie drugiego gola mieliśmy dużo problemów. Uważam jednak, że stworzyliśmy sobie wystarczająco wiele sytuacji, żeby zdobyć w tym spotkaniu dwie bramki. Byliśmy gorsi tylko w wykończeniu akcji - analizuje.
Już w sobotę FC Barcelona zagra prestiżowy pojedynek z Atletico Madryt. Po przerwie na mecze reprezentacji zagra z kolei z Valencią FC.
Zobacz także:
Dynamo Kijów wpadło pod walec w Monachium
Nieoczekiwany zwrot akcji. Wiemy, co dalej z Dariuszem Szpakowskim w TVP