El Clasico bez Messiego i Ronaldo. Wtedy nie było Instagrama

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Lionel Messi i Cristiano Ronaldo
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Lionel Messi i Cristiano Ronaldo

Jeszcze niedawno była to najsilniejsza liga w Europie, a El Clasico elektryzowało cały piłkarski świat. Dziś Hiszpania została ogołocona z gwiazd. Najważniejszy pojedynek w La Lidze przestaje cieszyć? Mecz do zobaczenia w telewizji Eleven Sports.

To były mecze, w o których mówiło się latami. Rywalizacje Pepa Guardioli z Jose Mourinho, Cristiano Ronaldo z Lionelem Messim czy Gerarda Pique z Sergio Ramosem były wisienką na torcie wielkich spotkań. Cały piłkarski świat zazdrości Hiszpanii gwiazd, pasjonującego widowiska, pełnych trybun i wielkiego prestiżu.

Powiedzieć, że z wielkiego meczu zostały zgliszcza byłoby sporym nadużyciem, jednak nie można też oszukiwać rzeczywistości. FC Barcelona i Real Madryt nie są już faworytami do wygrania Ligi Mistrzów. Ba, Katalończycy nie są nawet pewni wyjścia z grupy i awansu do fazy pucharowej. Po trzech kolejkach mają trzy punkty i jedno wymęczone zwycięstwo z Dynamem Kijów.

Od kilku lat La Liga ogołacana jest ze znakomitych graczy. Idą do angielskiej Premier League, lub Paris Saint-Germain bo tam lepiej płacą.

Dlaczego jest tak źle?

Pierwsza rysa na lidze hiszpańskiej pojawiła się w 2017 roku. Gwiazdor Barcelony - Neymar zdecydował się przyjąć ofertę Paris Saint-Germain, które zapłaciło za niego 222 mln euro. Brazylijczyk czuł się na Camp Nou doskonale, jednak jego motywy były zupełnie inne. Chciał wyjść z cienia Leo Messiego i samemu powalczyć o zwycięstwo w prestiżowej nagrodzie Złotej Piłki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego

Żarty skończyły się już rok później, gdy La Liga straciła dwie legendy: Andresa Iniestę oraz Cristiano Ronaldo. O ile ten pierwszy odchodził na sportową emeryturę do Japonii, to CR 7 był w najlepszym momencie swojej kariery.

Z czasem pogorszyły się jego relacje z prezydentem Florentino Perezem, a piłkarz zaczął odczuwać brak motywacji. Domagał się podwyżki, nie czuł się wystarczająco dowartościowany. Zarabiał 21 milionów euro netto, a od Juventusu Turyn dostał prawie 10 mln więcej.

- Cristiano Ronaldo to chodząca reklama ligi. Jest niezastąpiony - mówił w maju 2018 roku Javier Tebas, prezydent La Liga. Kiedy kilka miesięcy później Portugalczyk odszedł do Juventusu, działacz odwracał kota ogonem. Zapewniał, że jest spokojny. - Gdybym był młodszy, martwiłbym się tą sprawą bardziej - tłumaczył.

Miesiąc zmienił wszystko

Prawdziwe tornado nad Hiszpanią przeszło jednak dopiero latem. Ze sceny zeszli ostatni gwiazdorzy, którzy promowali El Clasico: Sergio Ramos i przede wszystkim Leo Messi. Obaj odeszli do odwiecznego rywala z Paryża.

Zatrzymanie Messiego przez Barcelonę wiązałoby się z dużymi nakładami finansowymi, a nowy prezes klubu Joan Laporta zapowiedział, że nie będzie zaciągał pożyczek, aby opłacić pensję Argentyńczyka. Z drugiej jednak strony Messi przynosił klubowi około 50 proc. budżetu. Już po kilku dniach liczba sprzedanych koszulek w oficjalnym sklepie Barcelony spadła o 80 procent.

To samo można powiedzieć o El Clasico. Wielki mecz elektryzował miliony kibiców przed telewizorami. A teraz? Nie jest nawet pewne, że stadion Camp Nou zapełni się do ostatniego miejsca. Bilety są najtańsze od wielu lat, jednak turyści w swoich planach wycieczkowych powoli wykreślają słynny stadion Camp Nou. Ludzie wolą podziwiać katalońskiego architekta Antoniego Gaudiego niż Memphisa Depaya czy Luuka de Jonga. Obecnie największą gwiazdą El Clasico można nazwać Karima Benzemę.

Przez wiele lat świat z wypiekami na twarzy śledził wielki mecz z uwagi na obecność Messiego, a później Ronaldo. Idąc terminologią filmową, dwóch geniuszy reprezentowało dwa zwaśnione rody. Potencjał Cristiano Ronaldo oraz Lionela Messiego napędzał całą ligę hiszpańską.

Ich era dobiegła końca. Ostatni taki klasyk był rozegrany, kiedy nie było jeszcze Iphone'a czy Instagrama - w zupełnie innym świecie.

Czekając na gwiazdy

Na nowe gwiazdy musimy jeszcze poczekać. - To będzie kosztowało i zabierze trochę czasu, ale myślę, że gwiazdy wrócą do Barcelony i Realu - powiedział Messi na prezentacji w Paryżu.

W przyszłym sezonie barwy Królewskich prawdopodobnie reprezentować będzie Kylian Mbappe. Real kusi także Paula Pogbę, a obaj Francuzi mogą pozwolić Los Blancos odzyskać dawny blask: sportowy i marketingowy.

A Barcelona? Katalończycy stawiają na młodzież. Gavi, Pedri czy Ansu Fati mają stanowić podwalinę pod wielki klub. Blaugrana jest obecnie trzecim najmłodszym zespołem w LaLidze, a średnia wieku jej podstawowego składu wynosi 26 lat i 174 dni. Mniej doświadczone drużyny w La Lidze wystawia tylko Real Sociedad (25 lat i 143 dni) i Valencia (25 lat 318 dni).

Jak podkreśla "Mundo Deportivo", Barca jest jedynym zespołem, który tak chętnie korzysta z graczy urodzonych w 2000 roku lub później. W kadrze Katalończyków znajdziemy wielu takich zawodników: Sergino Desta, Pedriego, Gaviego, Ansu Fatiego, Érica Garcíę, Nico Gonzáleza, Alejandro Balde i Yusufa Demira

Kibice mają wielkie nadzieję, że gwiazdą wielkiego meczu będzie teraz Ansu Fati. Skrzydłowy już wie, jak się strzela w Klasykach, ponieważ trafił do siatki Realu w poprzednim sezonie.

El Clasico odbędzie się 24 października o godz. 16:15. Mecz do zobaczenia w telewizji Eleven Sports.

Zobacz także:
Takiego El Clasico jeszcze nie było! "To już nie to samo, brakuje lokomotyw"
Zbigniew Boniek złożył rezygnację. Oto szczegóły

Źródło artykułu: