Cóż jednak z tego, że Ślęza Wrocław długimi fragmentami dotrzymywała kroku Górnikowi Zabrze, skoro popełniała tak proste błędy w defensywie, jak ten z piętnastej minuty.
Maciej Tomaszewski stracił piłkę przed własnym polem karnym, a po kilku sekundach z gola cieszył się Vamara Sanogo. Być może w trzeciej lidze takie błędy uchodzą bez konsekwencji, ale Górnik pokazał, że jest w tego typu sytuacjach bezwzględny.
Gospodarze zaczęli nieźle, ciekawie wyglądał Vinicius Matheus, natomiast albo brakowało konkretów, albo wyśmienicie bronił Daniel Bielica. Bo choć zwycięstwo Górnika na pierwszy rzut oka wygląda na komfortowe, to jednak gdyby nie rodowity zabrzanin, wynik mógł być zgoła odmienny. Jeszcze przy stanie 1:0 Bielica popisał się dwiema kapitalnymi interwencjami po strzałach z bliskiej odległości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
Górnik zagrał w mocno rezerwowym składzie. Dość powiedzieć, że od 1. minuty oglądaliśmy tylko jednego zawodnika, który w weekend grał w lidze przeciwko Lechii Gdańsk - Piotra Gryszkiewicza. Pozostali albo rozpoczęli mecz we Wrocławiu na ławce albo w ogóle nie udali się na wyjazd. Inna sprawa, że Gryszkiewicz za bardzo nie pomógł swojej drużynie we Wrocławiu, ponieważ na początku drugiej połowy wyleciał z boiska w konsekwencji dwóch żółtych kartek.
Przez większość spotkania Górnik miał nad nim kontrolę, ale zdarzały się fragmenty, gdy to Ślęza przycisnęła. Paradoksalnie, w najlepszym dla siebie momencie, wrocławianie stracili drugiego gola. Goście ładnie pograli na jeden kontakt na prawym skrzydle, a akcję zwieńczył technicznym strzałem David Tosevski.
Grający w osłabieniu goście raczej nie zagrażali już bramce Ślęzy. Raczej skupili się na defensywie i utrzymywaniu bezpiecznej przewagi. Poza jednym groźnym strzałem rezerwowego Bartosza Nowaka niewiele działo się pod wrocławską bramką.
Gospodarze byli częściej w posiadaniu piłki, jednak długo bili głową w mur i nie za bardzo radzili sobie w ataku pozycyjnym. Wreszcie, na dziesięć minut przed końcem gola kontaktowego strzelił Robert Pisarczuk, który pewnie wykorzystał rzut karny. Co więcej, Ślęza mogła po chwili doprowadzić do remisu, lecz z pięciu metrów fatalnie pomylił się Piotr Stępień, a później dogodnej okazji nie wykorzystał również Gabriel Dornellas.
Ślęza zrobiła sporo, by doprowadzić do dogrywki, ale zabrakło jej zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Wobec tego w 1/8 finału Fortuna Pucharu Polski melduje się zespół Jana Urbana.
Ślęza Wrocław - Górnik Zabrze 1:2 (0:2)
0:1 Vamara Sanogo 15'
0:2 David Tosevski 41'
1:2 Robert Pisarczuk (k.) 81'
Składy:
Ślęza: Piotr Zabielski - Hubert Muszyński, Adrian Niewiadomski, Adam Samiec, Michał Hawryło (46' Paweł Fediuk) - Vinicius Matheus (75' Jakub Bohdanowicz), Maciej Tomaszewski (66' Oskar Hampel), Robert Pisarczuk, Kornel Traczyk (66' Gabriel Dornellas), Mateusz Kluzek (66' Mikołaj Wawrzyniak) - Piotr Stępień.
Górnik: Daniel Bielica - Dariusz Pawłowski, Jakub Szymański, Adrian Gryszkiewicz, Mateusz Cholewiak - David Tosevski (69' Bartosz Nowak), Jean Mvondo (88' Przemysław Wiśniewski), Filip Bainović, Adrian Dziedzic (58' Krzysztof Kubica), Piotr Krawczyk (88' Robert Dadok) - Vamara Sanogo (69' Jesus Jimenez).
Żółte kartki: Hawryło, Traczyk (Ślęza) oraz Gryszkiewicz, Tosevski (Górnik).
Czerwona kartka: Gryszkiewicz 53' (Górnik, za drugą żółtą).
Sędzia: Sebastian Krasny (Kraków).
Pogoń Siedlce - Motor Lublin 0:5 (0:4)
0:1 Maciej Firlej 8'
0:2 Kamil Rozmus 15'
0:3 Maciej Firlej 30'
0:4 Maciej Firlej 32'
0:5 Filip Wójcik 53'
Olimpia Grudziądz - Lech II Poznań 3:0 (2:0)
1:0 Michał Cywiński 15'
2:0 Jakub Bojas 20'
3:0 Jose Cabrera 90'
CZYTAJ TAKŻE:
Arkadiusz Milik kupił... stadion!
Dobre wieści z Włoch. Na ten mecz ma wrócić Bartłomiej Drągowski